Wędkarska arystokracja.
W poszukiwaniu bardziej finezyjnych metod wędkowania powstał sposób łowienia na sztuczną muchę. Na tyle atrakcyjny i skuteczny, że wciąż rośnie ilość fascynatów tej metody. Na początek próbują swoich sił na tanich zestawach. Wędzisko z włókna szklanego, prosty kołowrotek o ruchomej szpuli. Na tym kończą się możliwości oszczędzania. Podkład, sznur, łączniki, przypony koniczne, no i przede wszystkim przynęty muszą być profesjonalne. Na imitacje owadów odbiegające od pierwowzorów ryb nabrać się nie da.
Za sprawą Tomasza z Nowego Sącza, zainspirowanego przez Krzysztofa z Krakowa, do zbiorów Muzeum Wędkarstwa w Słupsku trafił piękny zestaw sztucznych owadów wraz z narzędziami służącymi do ich wytwarzania. W paczce znalazły się również znaczki wydane na okoliczność rozgrywanych zawodów muchowych.
Nadawca przesyłki napisał tak: „Witam. Wczoraj wysłałem do Pana paczuszkę z pamiątkami z lat 70-tych , z Nowego Sącza. Oznaki to wiadomo , ale muchy jak i imadło zostały wykonane przez wielokrotnego uczestnika a także zwycięzcę ogólnopolskich zawodów muchowych . Wiem ,że na jego muchy w latach 1965-1980 łowiło wielu muszkarzy w Polsce.. Niestety nie znam ( choć się domyślam) nazwiska właściciela tych przedmiotów. Przyniósł mi je do pracy jego syn. Nasze spotkanie było krótkie, więc nie zdołałem dowiedzieć się więcej szczegółów. Po rozmowie z Krzychem (Czaplą ), z którym przyjaźnię się od wielu lat, doszliśmy do wniosku , iż właściwym miejscem dla tych pięknych pamiątek będzie Pana Muzeum..... Paczka została wysłana w środę więc powinna dotrzeć w piątek. Pozdrawiam i gratuluję pięknej inicjatywy”.
Dziękuję wyżej wspomnianym za przekazane eksponaty. Każdy taki gest dobrej woli wyzwala we mnie poczucie długu wdzięczności. Nie wiem, czy będę mógł się w inny sposób-niż tych parę zdań w forum, zrewanżować?