Szlaki przetarte, fajnie że się odbyły, myślę, że frekwencyjnie też było dobrze, bo czasami, żeby się coś dopytać trzeba chwilkę było poczekać. Wchodząc i wychodząc, widziało się ludzi z zakupami, jedni mniejsze, drugie większe. Z tego co zauważyłem to prawie każdy z wiaderkiem od stalomaxa wychodził, ale trzeba przyznać dość duży wybór pelletów mieli. Faktem jest, że karpiarstwo i method feeder rządziło całymi targami i spinningiści nie mieli raczej w czym wybierać, miejmy jednak nadzieję, że za rok o ile targi będą to i fryzjerzy będą mieli w czym wybierać (teraz jednak sobie przypomniałem, że pontony i łódki były więc jednak dla majętnych spinningistów oferta była :) Cieszy na pewno obecność polskich marek na targach, a ich obecność w Rzeszowie świadczy o tym, że śledzą rynek. Rzuciłem okiem na salę konferencyjną i ok 20 osób tam siedziało - godz 13, i z tego co widziałem byli to młodzi ludzie co dodatkowo cieszy. Kolejki na symulatora ryb można się było spodziewać, oferta gastronomiczna mogłaby być lepsza, ale w sumie to jedzenie dla ryb, a nie dla ludzi było tam najważniejsze, dziwiły mnie tylko mało okupowane budki z piwkiem, ale patrząc na parking, to ilość zmotoryzowanych wymuszała pewną wstrzemięźliwość w temacie. Błąd ze strony Feeder Baita, że nie sprzedawali tylko prezentowali produkty (odsyłali do stoiska Trotki, gdzie mieli tylko epidemie i niektóre pellety), ale samo sprawdzenie jak pachną i pracują ich zanęty - warto było. Nie wiem czemu spodziełęm się, że Obóz Łowcy, będzie nadawał ton Targom, a tu Dawidek skromnie biznes uprawiał, a co ciekawe ich Koło Numer 5 Łowcy było jedynym przedstawicielem PZW na targach, tak, że jeśli chodzi o promocję to nasz związek się nie popisał.
Także, myślę że nawet jeśli nie oferta była skromna, warto pojechać i samemu ocenić jak wyszło.