Skocz do zawartości

Piotr Madura

Użytkownicy
  • Postów

    1209
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    129

Treść opublikowana przez Piotr Madura

  1. Co to znaczy "dało sie" (w rozumieniu - nie dało się)? Co to za "warunki panujące w rzeczywistości"? Powiedz wprost a nie kreć - regulamin, w tym zmiany dotyczące limitów reguluje zarząd okręgu, konkretni ludzie, ten, ten i ten. Decydują i zmieniają (bądź częściej nie zmieniają) mając na uwadze konkretne interesy. Nie dało się, bo się nie chciało, albo chciało czegoś innego. Nazwijmy po imieniu te interesy. Czy w sprawie o której piszemy jest to interes ryb? Nie. Czy jest to interes wypuszczajacych? Niebardzo. Więc czyj to właściwie interes? Napisałem, że gdyby chodziło o możliwość ochrony ryb, to jedynym sposobem jest zakaz zabierania ich przez pewien czas po wpuszczeniu. Sądzisz inaczej to podaj jakis sensowny argument, bo ja uznaje siłę argumentów a nie zdrabniania imion*. Podtrzymuję to co napisałem - obojętnie co było intencją zmiany, to jej praktyczne zastosowanie sprowadza się do tego, że wyłowienie wpuszczonych teczakow dokona się w nieco dłuższym czasie i będzie udziałem liczniejszej grupy wędkarzy - co sam potwierdzasz. Niemniej sprowadza się to nadal do odlowienia bezpośrednio wpuszczonej, oglupialej ryby w możliwie prosty sposób. Piszesz o tym, że zmiana przepisów jest po to aby ci którzy wypuszczają mieli okazję złowić teczaka. Jedyny sposób w jaki on ta zmiana pomoże to że będą mieli kilka dni więcej żeby spróbować szczęścia. To jest nielogiczne - gdyby chodziło o stworzenie realnej możliwości łowienia tej ryby przez dluzszy czas to zakaz zabierania bezpośrednio po zarybieniu jest konieczny. *to, że się nie przedstawiłes nie znaczy, że nie domyślam się kto jest po drugiej stronie. Szanuje cudzą prywatność więc zamiast tutaj, proponuje żebyś mnie upewnil i przedstawił się na priv i powiedział jeżeli masz coś personalnie do mnie.
  2. @PinPong baju baju, będziesz w raju. Jest dość oczywiste, że gdyby chciano umożliwić łowienie tego tęczaka dłużej, to koniecznym jest wprowadzenie całkowitego zakazu jego zabierania przez pewien okres po wpuszczeniu - podobnie jak ma to miejsce obecnie w przypadku jesiennych zarybień kroczkiem karpia. Wpuszczony pstrąg gorzej niż wpuszczony karp - nie ma w sobie krzty dzikiej ryby. Żre najchętniej wolno uciekające pstrokacizny do niczego niepodobne. Co innego po jakimś czasie, po miesiącu, dwóch. Instynkt potrzebuje czasu żeby wrócić do siebie po życiu spędzonym w betonowym basenie (patrz wiecznie ocierana, zniekształcona płetwa ogonowa). W przeciwnym razie dochodzi do tego o czym pisałem i co byłeś łaskaw zacytować. Załóżmy sytuację idealną - ci, którzy przyjechali po pstrąga łowią i zabierają po jednej rybce - nie nikt nie zabiera dwóch czy trzech, przecież nad naszymi wodami widać jedynie żywe wcielenia uczciwości i umiarkowania. Niektórzy może nawet wypuszczają... taaa. O tym, że będzie zarybienie wiadomo dziwnym trafem jeszcze zanim ono nastąpi, wieść roznosi się lotem błyskawicy - "są tęczaki biorą jak głupie, przyjeżdżajcie". Byłeś kiedyś po takim zarybieniu sam nad wodą? Bo ja byłem, wiem jak to wygląda. Brzegi obstawione immanentnie, każdy łowi czym się da, bądź czym ma kaprys - z obserwacji wiem, że najskuteczniejsi w wyławianiu wpuszczaków są spławikowcy. W każdym razie... kilkudziesięciu wędkarzy (lekką ręką), którzy przewiną się w przeciągu kilku dni bez problemu wyłowią ryby. Przy dobrych wiatrach pstrągi będą w wodzie dłużej - dajmy na to zamiast dwóch dni jak ostatnio, tydzień... hoho. Więc proszę Cię, pomyśl - jakakolwiek była intencja przepisu, jakkolwiek mogła być dobra, koniec końców skutek musi być lichy. I nie trzeba wróżyć z fusów by do tego dojść, wystarczy logicznie pomyśleć. Czy nie tak?
  3. Powinieneś spróbować suchej muchy na zestawie z kulą wodną. Oczywiście takie łowienie tylko na wodach formalnie "nizinnych". Jeżeli kula wodna będzie na końcu żyłki a wyżej niej na krótkim troku bocznym mucha, to przytrzymując zestaw będziesz mógł skakać muchą po powierzchni - tak jak np. chruścik składający jaja. Na muchę można łowić podobnie z tym że w miejsce kuli wodnej wchodzi streamer.
  4. @Piotrek10 Smuzysz z powierzchni zestawem z centerpinem? Wiem o co chodzi. Jak zaczynałem klenie łowić na rzeczce nieopodal mojego domu wyrywalem stery takim woblerkom-żuczkom (chodziło o to żeby w ogóle nie nurkowaly także przy dalszych rzutach) łowiłem nimi na tzw. "skakanke" - dawniej w moich stronach lowiono tak na koniki polne i muchy. Ulubioną metodą przy zastosowaniu takiego woblera był rzut woblerem tak by trafił dokładnie na stanowisko klenia. Jak rzuciłem delikatnie i trafiłem to zbiórka była natychmiastowa. Tak łowiłem na rzece Dulczy - wielkosciowo 4-5m szerokości. Dodam że do takiego łowienia potrzebny był długi kij. Stosowano odległościowki. Ja poszedłem na kompromis i łowiłem wędką 3,30m - zawsze nieco łatwiej było przejść przez zielsko.
  5. Ten "Zielony tygrys" to również mój ulubiony kolor gumy Mam też kolegę który 3/4 sezonu pstragowego lowi na wobler właśnie w tym kolorze...
  6. Krótko moje spostrzeżenia po kilku sezonach (jakichś 5) konsekwentnego, ale okazjonalnego polowania na białoryb - nie wiem czy się z tym zgodzicie, ciekaw jestem Waszych obserwacji.: - im więcej białej ryby na małym obszarze tym lepiej reaguje ona na sztuczne przynęty (konkurencja pokarmowa) - im więcej białej ryby na małym obszarze tym większe przynęty są skuteczne (np. twister 3,5cm zamiast jiga na haku 14) - w wodzie płynącej lepiej reagują na spinning niż w wodzie stojącej - najlepsze efekty mam na przedwiośniu i wiosną, niemniej doświadczenia ograniczają się do kilku łowisk (inaczej wzdręga - tu lato i początek jesieni) - im szybciej woda płynie, a tym samym im szybciej płynie przynęta, tym brania są bardziej zdecydowane - na spokojnej wodzie długi opad przerywany spoczynkiem przynęty na dnie (nie łowię bocznym trokiem, ale ta metoda powinna się znakomicie sprawdzać przy takim łowieniu) Tak jak pisałem, spinniguję za białą rybą okazjonalnie, zazwyczaj wtedy gdy z jakichś względów drapieżniki nie współpracują, albo po prostu dla urozmaicenia. W idealnych warunkach, kiedy wszystkie j okoliczności układają się pomyślnie można naprawdę solidnie połowić. Moim prywatnym rekordem jest złowienie w przeciągu niecałych 2 godzin 26 karasi srebrzystych wielkości 20-37cm - wszystkie wzięły z opadu. Przynęta nie taka malutka jak na łowienie białorybu, hak nr. 10.
  7. Proponuję odkopać wątek - kolejny rok za nami a sezonu większość jeszcze nie zaczęła. W 2017 proporcjonalnie dużo czasu poświęciłem (w porównaniu do lat wcześniejszych) na łowienie cięższym opadem. Nie aż takim ciężkim patrząc na niektórych kolegów, ale powiedzmy "przystającym" do moich łowisk. Najkrócej opisze to tak: guma 4/5 cali, główki 5 do 25g. Ciężej nie byłlo potrzeby, zazwyczaj w granicach 10-15g. Bardzo dobrze sprawdziły mi się gumy odlewane przez Piotra Matusiaka - kiełbie i jazgarze. Łowiłem na to głównie szczupaki, ale spadł mi też piękny sandacz.
  8. Ja pokusiłem się o podobne rozwiązanie jak to pokazane wyżej - zmusiły mnie do tego okoliczności zaczepowego łowiska. Do czeburaszki wolframowej (wolframowej ze względu na to, że jest mniejsza i w moim wypadku proporcjonalna do przynęty (rybie łatwiej zassać i mniej ją płoszy - jak sobie tłumaczę) dołączyłem offsetowy hak z dużym oczkiem (pod czeburaszkę właśnie projektowany). Wraz z przynętą typu worm tudzież jaskółką powstał zestaw funkcjonujący a'la texas rig, ale o nieco mniejszej bezwładności - lepiej czuć to na kiju moim subiektywnym zdaniem. Nie miałem czasu na dłuższe testy, ale prezentuje się to bardzo obiecująco i spełnia swoje zadanie. Niestety, trzeba - jak to przy offsetach - opóźnić nieco zacięcie, co przy wyrobionym przyzwyczajeniu bywa trudne. Łatwe dla flegmatyków, albo łowiących na bardzo miękkie kije... Krs, powiedz proszę jak z jakością tych haków? Ile to cudo Cię kosztowało?
  9. Wszędzie tak jest, ale niektórzy o tym nie wiedzą i płacą nieświadomie a nie dobrowolnie.
  10. Jeżeli chodzi o lekki spinning to Wisłoka zarówno powyżej jak i poniżej zalewu jest ciekawa i da się rybek polowic. Gorzej z zalewem, tam rybki bardziej humorzaste. Na stawach można śmiało próbować łowić ciężej także z brzegu, np. z opadu z myślą o szczupaku.
  11. Pstrąg pojedynczy, punktowo, wiosną - bez dobrego rozeznania szkoda chodzić, zdecydowanie lepiej jest wyżej, na wodach krośnieńskich. Brzana owszem, niezbyt wiele, za to gruba. Poza tym okoń, miejscami szczupak - ten zdecydowanie bardziej liczny niż sandacz. Dawniej te rejony słynęły z sandaczy. No cóż...
  12. Poniżej tamy są tablice informujące o obrębie ochronnym - poniżej nich low śmiało. Powyżej nie sugeruj się tym, że wydeptane. Bywa, że w skali dnia kombinują ostro z wodą to puszczając, to przytrzymując, to znów puszczając, to... wahania są różne. Od kilku, kilkunastu do kilkudziesięciu centymetrów.
  13. Zgadzam się w zupełności. Nie tylko znaczki i forma płatności pozostają w PZW archaiczne.
  14. Jeżeli tak się zdarzyło, to bardzo miło dla tego pana, który łowił bez zezwolenia. Mniej miło dla strażnika, gdyby to zyskało szerszy rozgłos. Powiedz mi proszę, bo nie mogę załapać - jaki jest cel pisania o czymś takim na forum? Kogoś podkusi. Ktoś zacznie kombinować "bo komuś się udało".
  15. Daję Ci gwarancję, że jeśli znaczki są możliwe do kupienia to nikt oka nie przymknie. Dawnymi laty zdarzało się, że znaczki trafiały do obrotu z opóźnieniem i wtedy naturalnie nikt nikogo nie karał za to od razu.
  16. W tym co podawane jest przez nasz Okręg do wiadomości publicznej bardzo dużo. Czytanie ze zrozumieniem nie pomoże, ani klasyczna logika formalna. Przeczytałeś, piękne mapki porobiłeś i kolegów - prawdopodobnie - w błąd wprowadzasz. Napisane niby czarno na białym, że no-kill na zalewie jest, a tu się okazuje, że niekoniecznie...
  17. Bo ostatnio jak wpuścili tęczowego przed pewnymi zawodami, to później nie dla wszystkich mięska wystarczyło. Tak to sobie każdy po jednym (no dobra, jeszcze drugi i trzeci w reklamówce w bagażniku, zgodnie z tradycją) weźmie i wszyscy będą szczęśliwi. Mówię, Panie, taki tęczak chowany na karmie z mączki rybnej - palce lizać!
  18. Uffff, co za ulga. Już się bałem, że całe rzeszowskie miesiarsrwo pomrze z głodu...
  19. Dobrze, szkoda tylko, że nie znalazł poparcia w Okręgu mój projekt objęcia zakazem zabijania ryb drapieżnych na Strzegocicach. No cóż, w przyszłym roku udostępnie go Wam wszystkim odpowiednio wcześniej w formie ankiety online, pod którą rzecz jasna można będzie wyrazić swoje poparcie. Trzeba naciskać coraz mocniej - zmiany przychodzą późno i opornie, od dawna nie nadążamy za rzeczywistością...
  20. Gdybym lowil pstrągi tylko zimą i wiosną, głównie na woblery, na małej rzecze wzialbym kij długi, niekoniecznie demona szybkości jeżeli chodzi o akcję. Stawalbym powyżej miejsca gdzie spodziewam się ryby, spuszczal jej tam woblera i nim grał - centymetr po centymetrze. Gdybym miał łowić pstrągi tylko na gumy bez własnej akcji, brodzac latem w dużej rzece wzialbym kij krotki i szybki. Każda sytuacja wymaga innego podejścia, ale trudno ze sobą nosić kilka zestawów (niektórzy to praktykują...). Trzeba określić swoje potrzeby, iść w pewnym stopniu na kompromis. Itd. Itp. :
  21. Temat rzeka i każdy ma swoje preferencje... Na początek weź kij średniej długości, dajmy na to 2,40-2,60. Dlugi kij pozwala łowić w oddaloddaleniu od brzegu małej rzeczki czy chociażby wtedy gdy trzeba przynętę poprowadzić dosłownie pod kijem, na krótkim odcinku, precyzyjnie - np. gumę przez krótki dołek z wartka wodą. Długi kij jest niestety nieporeczny w krzakach. Krótkim kijem można łatwiej nadawać niektórym przynetom pożądana akcję, czy rzucać celnie w ciasnych miejscach. Jeżeli chodzi o akcję kija też odradzalbym skrajności - powinien być dynamiczny ale pracować pod rybą. Jeżeli masz gorszy refleks czy popelniasz błędy przy holu to miękki kij wybaczy Ci więcej. Kijem szybkim możesz wycisnąć z niektórych przynęt więcej - np. z gum bez własnej akcji. Trzeba wziąć pod uwagę przynęty którymi chcesz się posługiwać. Przede wszystkim zaś łowisko.
  22. Nie będę pisał na forum publicznym czegoś, co mięsiarstwo może łatwo wykorzystać wbrew moim intencjom. Powiem tyle, że przepisy się zmieniają, a wielu tego nie dostrzega... Mogę tylko podpowiedzieć, że po uważnym i analitycznym przeczytaniu regulaminu Okręgu PZW Rzeszów, w kwestii która jest dyskutowana powyżej wielu Kolegom włosy mogą stanąć na głowie dęba.
  23. Coroczny rytuał - wigilijna wyprawa wędkarska.
  24. Główki klasyczne, albo czeburaszki. Raczej lekko, 2-3-4 gramy. Są łowiska gdzie te jaskółki wymiatają, a są takie gdzie dają mizerne efekty. Na dwóch łowiskach w mojej okolicy pozwoliły mi łowić swego czasu rybę za rybą, mimo że kolega obok nie miał efektów.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.