To niby gdzie się tak wszyscy rzucą?
Gdyby to była jeszcze dopłata na resztę Polski to już by było normalniej a nie gdzie nie pojadę to płać każdemu z osobna. A skoro jestem gdzieś indziej to nie ma mnie wtedy u siebie. Czy łowię podwójnie?
Więcej kasy bo więcej ludzi by w ogóle płaciło składki. Są naprawdę takie okręgi w Polsce że w ogóle nie opłaca się płacić PZW tylko jeździć na prywatne albo zaraz za granicą.
Sam się jeszcze zastanawiam czy płacić w tym roku czy zrobić sobie turystykę po Polsce na zbiornikach prywatnych.
I tak nie biorę ryb i tak. Więc kto tu jest kasowo stratny? Normalne zasady - jest kasa, chore okręgi - nie ma kasy.
Albo załóżmy że jestem tak szalony że chciałbym sobie połowić w tym roku na zbiornikach na aż całym tylko Podkarpaciu.
Ile za to musiałbym zapłacić? 265 zł - Rzeszów, 150 Krosno, Przemyśl 150, Tarnobrzeg 210. Nawet nie liczyłem górskich i oczywiście specjalnych gdzie np. w Krośnie naliczyłem 13 zbiorników z kolejnymi dopłatami.
Razem: 775 zł
Za samo Podkarpacie czyli gdybym chciał od czasu do czasy wyskoczyć na zalew Rzeszowski, Wisłę w Tarnobrzegu, Solinę, San w Przemyślu. Max 100 km od Rzeszowa, no wręcz szaleństwo.
Naprawdę dalej uważacie że to normalne? Dla mnie obecne składki są właśnie dla dziadkersów co całe życie jeżdżą nad jedno bajoro, jeb troczka w łep i do domu.