Z opowiadań wiem, że jest w Rymanowie Zdroju garstka pstrąga (może było więcej, ale na pewno coś się uchowało)- to do czego przyjdzie mu we wrześniu/październiku. Na jaką cholerę coś takiego robić ? Ludzie którzy się tym zajmują ( ludzie ???) dostają pieniądze od każdego, kto ma kawałek pola- niech udrażniają jakieś rowy, przekopy... A na koniec- tak z opowiadań dziadka- kiedyś(lata 50-60) w tej "rzyce'' było wszystko szczeżuje, klenie, kiełbie, okonie, strzeble, ślizy,karasie, bolenie, jelce, głowacze i świnki, a z opowiadań starszyzny z dziadka młodości nawet sumy (co do tych sumów- pewnie brzany). Brzeg też nie wyglądały tak jak dzisiaj, i w miejscu, w którym teraz jest łagodny brzeg była skarpa, a w kawałek za Rymanowem żyły bobry, dziadek wspomina nawet grasujące zimorodki. Potem przyszły lata 70/80- jak to powiedział Sienkiewicz (polityk) "**uj, dupa i kamieni kupa". Rzeka to był ściek, i np. woda przybierała różne kolory, w zależności od tego jak barwiła garbarnia. Poza tym każdy "wiesio" musiał se kibel zrobić, i nie było kanalizacji, i ten kto wymienił drewniany wychodek na szklany miał odpływ do rzeki. Później już się polepszyło- rzeka była coraz czystsza i rybostan się odradzał- do czasu regulacji (a propos, w "dzikim życiu" w artykule na temat Wisłoka też o tym wspomniano: "W zlewni Wisłoka szczególnie dwa jego dopływy, tj. potok Tabor w Rymanowie Zdroju oraz rzeka Stobnica w Lutczy, powinny stanowić przestrogę przed „sną twórczością” meliorantów. Po wyprostowaniu i skanalizowaniu koryt cieków, wprowadzono tzw. korekcję progową. Powstały proste kanały o dużej prędkości wody, całkowicie odcinające rybom możliwość przemieszczania się wzdłuż cieku oraz pozbawione roślinności wysokiej, chroniącej przed nadmiernym nagrzewaniem. Są to potworki urządzeń wodnych i pomniki głupoty ich twórców. Powinny stanowić ostrzeżenie dla następnych pokoleń meliorantów." I nastał chaos , a po jakimś czasie w tym chaosie zaczęła pojawiać się strzebla, kiełb i kleń Jednakże rzeka niezabezpieczona przed słońcem co roku kwitnie, tak iż dna nie widać, a ubiegłoroczna susza też nie pomogła. W tym roku złowiłem kilka kleni na chleb i to tyle. Mogę dodać, że pstrąg w Taborze nigdy nie występował, a po zarybieniu spadła liczebność kleni i strzebli. I to też przestroga- nie zawsze warto bezmyślnie zarybiać, nawet rybą szlachetną. Kończę swój wywód serdecznym pozdrowieniem. Bartek