Dziś po raz kolejny za cel obrałem brzany, ostatnie wyjścia albo kończyły się zejściem o kiju albo spinkami ryb. Dziś wędkowanie zaczęło się podobnie, po kilku rzutach branie zacinam i jest! Kilka odjazdów i wobler wyskakuje z wody.. Kilka brzydkich słów pod nosem i rzucam dalej. Nagle czuje opór, zacinam i jest odjazd na gdzieś 15m w dół, zaraz do góry i tak w kółko a po kilku minutach pięknej walki w podbieraku ląduje brzana 66cm:D Szybkie foto i wraca do swojej rynny. Chwilę później zacinam kolejną! Na kiju czuć że jest duuużo większa, pięknie walczy i płynie prosto na mnie, tak szybko że nie nadążam zwijać żyłki a tu nagle wyskakuje z wody! I kolejny raz! Jak delfin:eek: Przy trzecim wyskoku widzę jak wobek wypada jej z pyska a brzana oddając ostatni, czwarty skok znika w prądzie. Jako przyłów trafiły się 2 klenie 30 i 38cm oraz okoń dłoniak;) Dzień pełen emocji:)
PS. @Leszku dziękuję bardzo za cenne rady i wskazówki!