Skocz do zawartości

LukaszZ

Użytkownicy
  • Postów

    1538
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    45

Odpowiedzi opublikowane przez LukaszZ

  1. "

    Tsunami na Sanie nadchodzi!
    Piątego czerwca nastąpi gwałtowny zrzut wody z zapory w Myczkowcach. ‼️
    Taką informację otrzymał telefonicznie Piotr Konieczny, dyrektora biura Zarządu Okręgu PZW w Krośnie, od dyrektora technicznego elektrowni.
    Planowana wartość przepływu ma przekroczyć ponad 100-krotnie obecny przepływ i osiągnie 150 m3/s. Dla porównania, przez elektrownię w Zwierzyniu pracującą na dwie turbiny przepływa 50 m3/s wody.
    Celem gwałtownego zrzutu jest „oczyszczenie” 5-kilometrowego odcinka tzw. Starego Sanu (między zaporą w Myczkowcach a wylotem elektrowni w Zwierzyniu) dla ułatwienia spływu wody w przyszłości – w wypadku przepełnienia zbiorników Solina i Myczkowce.
    Tak nagłe, gwałtowne wezbrania są obce naturze, więc szkodliwe dla środowiska. Wraz z wywołanym sztucznie „tsunami” spłyną w dół Sanu nie tylko naturalne osady rzeczne, patyki, śmieci i wyrwane kępy roślin, ale też narybek lipieni i głowacic wylęgnięty po kwietniowo-majowym tarle, jak również małe pstrągi. Co gorsza, skokowo zmieni się temperatura wody w Starym Sanie. Jeśli temperatura zrzucanej wody będzie się różniła o 2 lub więcej stopni Celsjusza od temperatury wody w Starym Sanie (a to jest wielce prawdopodobne), to cały narybek po prostu zginie.
    Przypomnę, że Stary San stanowi tarlisko i naturalny podchowalnik narybku lipieni, głowacic, pstrągów potokowych i innych gatunków – czyli naturalną „bazę zarybieniową” dla długiego odcinka Sanu. Straty poniesie gospodarz łowiska – Okręg PZW w Krośnie, od lat inwestujący w San, jak również lokalna społeczność utrzymująca się m.in. z turystyki wędkarskiej, mającej istotne znaczenie zwłaszcza w martwym sezonie jesienno-wiosennym.
    Dlatego Okręg PZW w Krośnie złożył w tej sprawie sprzeciw w Wodach Polskich oraz w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska (RDOŚ).
    To nie pierwsze takie „oczyszczanie” Sanu. Pisałem już o podobnym tsunami zafundowanym Staremu Sanowi przez elektrownię 20 listopada zeszłego roku – podczas tarła pstrągów potokowych. Zastanawiam się, jak to możliwe, że w XXI wieku, w centrum Europy, przedsiębiorstwa państwowe nieustannie przeprowadzają na rzekach eksperymenty hydrotechnicznie, uparcie nie biorąc pod uwagę poważnych strat środowiskowych i społecznych? Jak to możliwe, że w dobie zbiorowego lamentu nad ociepleniem klimatu i widocznego gołym okiem powszechnego deficytu wody, istnieją instytucje, które poprzez „udrażnianie” rzek ułatwiają i przyspieszają spływ resztek wody, które nam jeszcze pozostały? Jak to możliwe, że poważne (wydawałoby się…) media meinstrimowe potrafią przez kilka dni z rzędu wałkować frapujący temat kąpieli pijaka z niedźwiedziem w zoo i tego „straszliwych” ekologicznych reperkusji, a nie zauważają ścisłego związku obecnego deficytu wody w Polsce z przeprowadzanymi od lat tzw. melioracjami?
    Kto odpowie na te pytania ⁉️

    ..."

     

    Trzeba by się chyba przykuć jak ekolodzy do drzewa w korycie bo jak zatrzymać tą machinę - nie wiem.

     

     

  2. Nie damy spokoju :)

    Regulamin jest po to by go traktować poważnie. Nie chodzi konkretnie o mnie. Chodzi bardziej o świadomość innych, szczególnie młodszych wędkujących. Jeden złowi zdjęcie i wrzuci na forum. Zobaczy to drugi i stwierdzi - że to nic złego jednak łowić te bolki nawet w okresie ochronnym. I takim ciągiem, po roku każdy będzie miał w@#*^@e czy jest okres czy nie. 

    Temat zamykam z mojej strony i życzę takich samych okazów na majówce :)

  3. Nie ma takiej możliwości z jednej prostej przyczyny. To jest ledwie kilka km wody. Przy aktualnych regulacjach momentami jest masakra z ilością wędkarzy szczególnie w sezonie letnio jesiennym jak rusza lipień. Gdyby miało być ich dwa razy więcej to wszystko zostało by zadeptane na amen.

  4. Pozwolę sobie zacytować P.Koniecznego z innego forum. Wypowiedź w sprawie tych odłowów.

     

    Panie Robercie,
    Gdyby wszystko było takie proste jak głoszą facebook’owi mądrale, świat nie szedłby w kierunku w
    którym jednak idzie. Odłowy tarlaków to zło wcielone i tylko naturalne tarło może nas uratować. Też w
    to wierzyłem i wierzę ale tam gdzie zmiany w środowisku ryb nie przekroczyły pewnych granic.
    Na dowód tego pokarze Panu kilka rzek, gdzie odłowów nie robimy a populacja ryb/świnki jest w
    odwrocie. Dobrym przykładem jest Wisłok, gdzie świnka podtrzymywana jest właściwie z zarybień i
    tymi zarybieniami przed 20 laty została odbudowana. Następny przykład to jelce w Sanie. Kiedyś
    Postołów czy Zasław słynął z jelcy nawet 30 cm. Dzisiaj złowieni jelca prawie graniczy z cudem. A
    przecież nie łowimy ich. Pstrągów w Taborze czy Strwiążu nie było. Dzisiaj są właśnie dzięki
    wpuszczaniu ryb. Jeszcze kilka/kilkanaście lat temu kiedy naturalne tarło przynosiło efekty choć raz na
    trzy lata było nieźle, ale przyszedł czas kiedy przez ostatnie 5 lat efekty (nie mylić z aktem tarła)
    wycierania się lipieni sa prawie zerowe. Narybek i starsze ryby pojawiają się dopiero (o czy sam Pan
    pisze) od przeprowadzonych zarybień.
    Nie to bym wierzył tylko we wpuszczanie ryb. W tym roku wyspaliśmy do Sanu, dzięki życzliwości
    dobrych ludzi ok230 – 240 ton żwiru. Inni by się chwalili choćby taczką żwiru a nasz kosztował ok 23
    tys. zł. Ryby już na tym skorzystały! Niestety efektu nie możemy zagwarantować. Dlaczego? Bo
    wszyscy widzimy co jest za oknem. Nie wiadomo czy to lekka susza czy początek tragedii. Kto był na
    Osławie i rozumie temat wie, że w tym roku samice świnki (w ogromnej większości) nie dotarły tak
    wysoko jak samce. Musiały z powodu niskiej wody wytrzeć się w dolnej części rzeki zostawiając
    znaczną jej część niedostępną dla tegorocznego wylęgu. Susza a co po niej? Pewnie będzie ulewa a
    wiemy że choćby mały deszczyk zrobi dużą mętnice. A metnica zabije drobny wylęg. Hodowla
    stawowa, w niedużych zagęszczeniach nie daje dzikich ryb ale daje szanse na uzupełnienie rocznika.
    Oczywiście już od kilku lat robimy starania w celu utrzymania stad tarlaków. W ubiegłym roku
    wytarliśmy 600 tys. ziaren ikry brzany z tarlaków trzymanych w sztucznych warunkach. Mamy też
    swoje certy, klenie i jelce. O pstrągach nie wspomnę. A odnośnie wypuszczania brzan do Osławy to
    chcę Pana uświadomić, że odwożone po tarle brzany wypuszczaliśmy do Sanu na wyraźne życzenie
    władz koła z Zagórza. Cieszę się że lipienie jak sam Pan przyznał wracają do Sanu, choćby na OS ale
    wracają! To duży postęp bo przedtem je zjadałem.
    Musze zwrócić jeszcze uwagę na względy formalne. Nasz okręg zadeklarował duże dawki
    zarybieniowe i musi je wypełniać. Takie sa reguły (nie my je ustalaliśmy) i musimy je spełnić.
    Oczywiście można zamknąć oczy i kupować materiał zarybieniowy idąc na „łatwiznę”. Ale czy tędy
    droga? Tak postępuje się na świecie?
    Szkoda że niewiele osób zauważa że nasze postępowanie to walka o jedną z ostatnich rzek
    lipieniowych na południu. Alternatywą jest podniesienie rąk do góry i wpuszczanie hodowlanych
    pstrągów (w niektórych wodach to już jedyne wyjście!!!!!!!).
    Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia

  5. Na Rzemieniu trwa tarło szczupaka. Fajnie by było gdyby spinningiści dali sobie na wstrzymanie przez najbliższe 2tyg. Spokojnie powinien być tam zakaz spinningowania do maja biorąc pod uwagę jaka jest tam populacja okonia (czytaj zerowa).

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.