Skocz do zawartości

Siksa

Użytkownicy
  • Postów

    1689
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    21

Treść opublikowana przez Siksa

  1. Siksa

    Wisłok

    Wczorajszy jazio 43cm Ryby jeszcze bardzo ospałe ale piękna pogoda wynagradza wszystko
  2. Siksa

    Rzeka San

    Gdyby kumpel z pracy nie wziął urlopu to pomęczylibyśmy się razem:beer: Przyjdzie prawdziwa wiosna, dzień stanie się dłuższy to MKS "Oczko" przyjedzie do Ciebie na wizytację Kto jeszcze jutro się wybiera?
  3. Siksa

    Rzeka San

    Nie za bardzo rozumiem:p "nie bierze" w sensie, że nikomu nie brało, a nie tylko mnie. W tym roku jeszcze nie połowiłem na muchę, chodź z tego co wiem to był dzień, że jeden z forumowiczów na spina połowił bardzo dobrze. Wydaje mi się, że nad wodą był znany zawodnik Spinningowego GP Krosno i przy mnie złowił 5 pstrągów. Jednak pozostali spinningiści po jednym pstrągu, bądź na zero. Myśmy w trzech łowili na muchę, ja po raz pierwszy testowałem streamera, Krzysiek przez chwilę próbował na nimfę, ale wszyscy skończyliśmy na zero stojąc na łące i próbując wyrzucić cały sznur z mojego nowego zestawu;)
  4. Siksa

    Rzeka Strug

    Byłem przedwczoraj z @Dzienciołem na Strugu. Przez 4 godziny łowienia nie zaliczyliśmy nawet brania, woda totalnie martwa. Kiedyś na tym odcinku łowiło się pstrągi, klenie i jazie i to na każdym wypadzie. Rzeka wiele się nie zmieniła, nadal jest urokliwa, jednak z rybą jest dużo gorzej niż kiedyś. Za kilka tygodni jak przyjdzie prawdziwa wiosna, dam sobie jeszcze jedną szansę. Jak wynik znowu będzie taki sam, trzeba będzie zapomnieć o Strugu.
  5. Siksa

    Rzeka San

    Miałem nadzieję, że już zaczęło. W sobotę przekonałem się co to znaczy "nie bierze" na Sanie
  6. Siksa

    Rzeka San

    A zaczęło już coś gryźć na ogólnodostępnym odcinku?
  7. Siksa

    Zabawne filmiki

    Są godni następcy Kapitana Bomby :
  8. Pierwszeństwo ma Piotrek
  9. Też kiedyś mówiłem, że mucha jest bee:p, że cena za Os to przesada. Wystarczy raz pojechać i szybko zdanie można zmienić
  10. Jedną powinienem mieć. Jak wrócę do domu, dam znać.
  11. Po co oddawałeś ostatni rzut:D
  12. Sens założenia nowego wątku jest wyjaśniony w pierwszym poście. Dla wszystkich innych gatunków jest galeria TR. Dawno temu doszliśmy do wniosku, że wielkie karpie i amury, wymieszane z mniejszymi gatunkami będą je przytłaczać. Jednak na forum jest mocna grupa karpiarzy i nie można ich pomijać przy prowadzeniu portalu, portal jest dla wszystkich. Także nie jest to faworyzowanie poszczególnych gatunków ryb, a jedynie wyrównanie zasad dla wszystkich metod połowu. Pojawiały się głosy, że jest to Podkarpacki Serwis Spinningowy. Większość proponowanych zmian jakie padają w poszczególnych postach, jest omawiana na forum moderatorskim. Tą zmianę postanowiliśmy wprowadzić, chodź w zdecydowanej mierze jesteśmy spinningistami
  13. Siksa

    Zabawne filmiki

    Film szkoda oglądać, ale opis pod spodem jest warty przeczytania. Do WĘDKARSTWO LUCIO - "łowca" - odp. cd. - YouTube
  14. Siksa

    Zabawne filmiki

    Wojna wędkarskich celebrytów DO wędkarstwo lucio - YouTube http://www.youtube.com/watch?v=L-LtMuqr1I8 @Gochu co ty w tej Ameryce robiłeś, przyznaj się Od 1:46
  15. Ma być typowo pod żyłkę, czy normalną nimfę?
  16. Zostaw już to imadło i idź się przewietrzyć, a jakieś osobiste wyimaginowane animozje zostaw dla siebie. Może nawet wędkę weź do ręki, bo posiadanie jej za szafą o niczym nie świadczy. Nigdzie nie wykluczyłem, że nie będę much kręcił, że jest to strata czasu. Jednak śmiem twierdzić (mogę?) że najpierw trzeba pójść nad wodę (polecam) nauczyć się rzucać, odpowiedniego doboru muchy, rozpoznawać co w danym momencie się roi, generalnie złapać bakcyla. No chyba, że lepiej najpierw wydać całą kasę na sprzęt do kręcenia much, nakręcić kocmołuchów według własnego uznania, pójść nad wodę i kląć, że nic nie bierze i rzucić tym wszystkim. Ucząc się muszkarstwa wolę posiadać sprawdzone, poprawnie ukręcone muchy, niż w trakcie walki z linką zastanawiać się jeszcze, czy jak uda się położyć zestaw, to mucha którą sam ukręciłem jest w stanie cokolwiek skusić do brania? Szkoda, że jakieś 15 lat temu jak zaczynałem przygodę z wędkarstwem, to nie zacząłem jej od poskładania własnej wędki. Jakiej i jak? Mało ważne, ważne żeby nie przepłacić. Na tym kończę tą bezsensowną dyskusję.
  17. Najpierw łowimy, później kręcimy Wszystko musi mieć swoją kolej.
  18. Na muchy wydasz jeszcze przynajmniej 1/3 już wydanej kwoty:) A jak zaczniesz to zaraz dojdziesz do wniosku, że posiadaną wędką nie połowisz na streamery, ciężkie muchy, nie będzie nadawała się na brzany i tak dalej. Wtedy dokupisz kolejny kijek, kołowrotek i sznurek. Wtedy zapragniesz tonących linek i kolejnego kijka już typowo do nimfy. I dopiero wtedy zaczniesz fruwać A to nie koniec możliwości
  19. Siksa

    Rzeka San

    Dzięki za odzew Z tym, że te miejscowości są poniżej Osławy, a ta faktycznie grubo daje. Interesuje mnie co dzisiaj dzieje się powyżej Osławy.
  20. Siksa

    Rzeka San

    Hoczewka plunęła już lodem? Wszystkie wskaźniki na pogodynce pokazują wzrost poziomu rzeki. Jest sens wybierać się jutro poniżej Hoczewki do mostu w Lesku?
  21. Siksa

    W POGONI ZA METRÓWKĄ

    Od dłuższego czasu chodziła mi po głowie jakaś zagraniczna wyprawa wędkarska. Jednak była to bardziej sfera marzeń niż realny cel. Dzięki koledze z innego portalu, marzenie to mogłem spełnić i wraz z grupą znajomych wybrałem się na szczupaki do środkowej Szwecji. Już od początku stycznia wymienialiśmy się mailami, ustalając szczegóły wyjazdu. Połowa ekipy w poprzednim sezonie miała okazję wędkować na tym łowisku, więc było co czytać i z czego wyciągać wnioski. Dni szybko uciekały, sprzętu przybywało coraz więcej i tak do dnia wyjazdu. 17 maja cała ekipa zameldowała się w Warszawie, gdzie przenocowaliśmy na mieszkaniu kolegi. Nocne rozmowy Polaków trwały długo i praktycznie bez snu o drugiej nad ranem wyruszyliśmy do Gdyni. Droga chodź długa i monotonna to minęła bez zbędnych przygód. Około 4 nad ranem zameldowaliśmy się na miejscu. Domek był w pełni umeblowany, od mikrofalówki po saunę. Miał swój klimat, gdyż szwedzka rodzina, która wcześniej tam mieszkała pozostawiła mnóstwo pamiątek i znaków swojej obecności. Kilku z nas poczekało do świtu i poszło nad wodę oddać kilka rzutów aby dać upust wędkarskim emocjom, a reszta poszła spać. Po odespaniu trudów podróży, ok. 10 rano wszyscy wsiedliśmy do łódek i wypłynęliśmy po raz pierwszy na jezioro. Miało ono ponad 700hektarów, głębokość wody w zdecydowanej większości przekraczała 10metrów, a w najgłębszym miejscu było 26metrów. Linia brzegowa niesamowicie urozmaicona, mnóstwo zatok, cypli, pionowych skał i kilkanaście wysepek. Roślinność wodna o tej porze roku była jeszcze bardzo uboga. Jednak nie ma co się dziwić, gdyż wiosna w tym rejonie Szwecji była opóźniona o jakieś trzy tygodnie, względem tej panującej w kraju. Już w pierwszym rzucie wyprawy kolega z innej łodzi złowił 89cm szczupaka. Dało nam to mocnego kopa, a obawy spowodowane długą zimą, odeszły w niepamięć. Jednak ryby w ten dzień zbytnio nie współpracowały. Łowiliśmy same pojedyncze sztuki, nie przekraczające 70cm. Ryby z tego jeziora były niesamowicie wybarwione. W Polsce nigdzie nie widziałem tak mocno wybarwionych szczupaków. Po złowieniu swojej pierwszej szweckiej szczuki, jeszcze długo byłem pod wrażeniem jej kolorów. Drugi i trzeci dzień były podobne do pierwszego, czyli lekkie zachmurzenie i mało wiatru. Ryby znowu brały pojedynczo i nie powalały wielkością. Po tych kilku dniach nad wodą wiedzieliśmy już, że oczojebne przynęty totalnie się nie sprawdzą. Przez całą wyprawę nie padł żaden szczupak złowiony na jakąś agresywnie pomalowaną przynętę. Obrotówki również zawiodły. Byłem chyba jedynym, który złowił szczupaka na tę przynętę. Ryby słabo żerowały i potrafiły mocno grymasić. Jerkiem można było rzucać w jednym miejscu przez pół godziny, a po zmianie na gumę w pierwszym rzucie mieć rybę. Końcem tego dnia przy kolacji koledzy zameldowali, że znaleźli malutkie ok. 0,5hektarowe bajorko, połączone z głównym jeziorem, malutkim zarośniętym przesmykiem. Postanowili zostawić łódź na brzegu, wziąć po dwa slidery i spenetrować kaczy dołek. Okazało się, że jest on zamieszkany, a tamtejsze szczupaki są głodne i złe. W jednym rzucie można było zaliczyć trzy brania na prowadzonego tuż pod powierzchnią slidera, co kończyło się niesamowitymi gejzerami wody. Ryb nałowili sporo, jednak wszystko do 65cm. Postanowiliśmy, że jutro z samego rana ze swoim partnerem z łódki spenetrujemy to miejsce. Bajorko faktycznie było małe, z maksymalną głębokością do ok. 1,5-2metrów. Brzegi wokół były bagniste, całe połacie zielska ruszały się gdy ostrożnie przemieszczaliśmy się wzdłuż brzegu. Nawet podejście do samej wody było niemożliwe i trzeba było stać kilka metrów od lustra wody. Już w pierwszym rzucie miałem dwa brania, ale przez tępe kotwice ryby błyskawicznie spadły. Po założeniu przynęty już z ostrymi kotwicami, wszystko wróciło do normy i ryby przestały spadać. W tym czasie kolega zdążył wyciągnąć szczupaka +80cm. Następnie ja miałem wychudzone 77cm, które na dodatek na całym grzbiecie miało pamiątkę po znacznie większej mamusi. (Tego nieszczęśnika miałem okazję skłuć ponownie dzień później. Podejrzewam, że tą osiemdziesiątkę złowioną przez kolegę, również pogłaskałem przy następnej wizycie). Obejście całego oczka zajęło nam ok. 4 godziny, które często przerywane było holami ryb, a tylko jeden szczupak miał poniżej 60cm. Byliśmy tak nakręceni, że po powrocie na łódkę, wyciągnęliśmy mapy satelitarne jeziora i zaczęliśmy szukać wokół jeziora innych leśnych oczek. Dość szybko znaleźliśmy interesującą wodę, jakieś 300metrów w głąb lasu. Pierwsze lądowanie było nieudane, bo wpłynęliśmy nie w tę zatokę co trzeba i zrobiłem sobie półgodzinne poszukiwania po lesie. W tym czasie kolega miał przed oczami sceny z filmu „Zły skręt” ? Drugie było już udane i szybko odnaleźliśmy zapomnianą wodę. Może nie do końca zapomnianą, bo na brzegu leżała aluminiowa łódka. Niewiele zastanawiając się, wróciliśmy do naszej łajby po większą ilość przynęt, echo i wiosła. Jeziorko chodź niewiele większe to znacznie różniło się od poprzedniego. Było zdecydowanie głębsze, echo pokazało głębokość do 8metrów, brzegi w większości były skaliste, z uschniętymi drzewami wokół, a dno pełne gałęzi. Nadzieje na grube łowienie mieliśmy przeogromne. Myślałem, że w pierwszym rzucie wielki szczupak będzie chciał wciągnąć mnie do wody. Jednak bardzo szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Po 2 godzinach łowienia i opłynięciu prawie całego zbiornika, nie mieliśmy nawet dotknięcia, a miejsca teoretycznie były zdecydowanie lepsze. Dopiero po dopłynięciu do malutkiego siurku spływającego ze stoku lasu złowiłem dwa szczupaki, a kolega spiął jednego. Echo w pewnym momencie oszalało i pokazało w najgłębszym miejscu ogromną ławicę ryb, przerzuciliśmy wszystkie przynęty jakie mieliśmy i na tym koniec. Podejrzewam, że brak szczupaków był spowodowany czymś we wodzie, bo skąd tyle uschniętych drzew na brzegu? Brak połączenia z głównym jeziorem sprawił też, że ryby nie mogły migrować. W piąty dzień przyszło lekkie załamanie pogody. Prawie cały dzień mżyło i wiało. Jednak spowodowało to, że ryba zaczęła gryźć i każdy dobrze połowił. Przez dwie godziny wiał bardzo mocny wiatr, a kolega na innej łodzi w tym czasie z jednego miejsca złowił kilkanaście szczupaków, gdzie jego partner zaliczył jednego czy dwa. Miejsce to było odwiedzane codziennie przez cały wyjazd, ale darzyło tylko w czasie wiatru. Z drugiej strony kolega jerkował 3metrowym kijem z elastyczną szczytówką. Krótkimi, sztywnymi wędkami, nikt nie był w stanie nadać przynęcie takiej samej pracy, więc kolega lał każdemu dupska w czasie łowienia na płytkich trzcinowiskach. Szósty dzień był przełomowy dla całego wyjazdu. Padły trzy metrówki 101,103 i 108cm. Od tego momentu większość ekip przerzuciła się na trolling. Było to dobrym wyborem, bo średnia wielkość łowionych ryb znacznie się podniosła. Ostatniego dnia i ja miałem możliwość zmierzenia się z wielkim szczupakiem. Niestety łowiłem zbyt słabym przyponem, gdyż wszystkie tytanowe odszczeliłem przez zbyt delikatne zbicie kabłąka w kołowrotku. Po energicznym braniu i mocnym odjeździe nagle wszystko sflaczało. Przynęta jednak była na końcu zestawu, ale brakowało jednej dozbrojki. Szczupak ściskiem paszczy otworzył agrafkę przyponu i ściągnął dozbrojkę na której był zapięty, pozostawiając mocno pociętą na całej swej długości 23cm gumę. Następnie szybkie pakowanie, sprzątanie domku i odpoczynek. Późnym wieczorem wyruszyliśmy w drogę powrotną, która skończyłaby się nieszczęśliwie. O drugiej w nocy już w Warszawie, podczas bardzo gęstej mgły, o mały włos koledzy jadący drugim autem nie zderzyli się z łosiem, który stał na środku drogi. Na szczęście kierowcą był zawodowiec i o centymetry zmieścili się między zwierzęciem a rowem. Przenocowaliśmy ponownie u kolegi i z samego rana rozjechaliśmy się do domów. Z pierwszego tego typu wyjazdu jestem zadowolony, chodź wymarzonej metrówki nie złowiłem, a matka natura sprawiła nam psikusa, opóźniając wiosnę. Myślę, że gdybyśmy byli dwa tygodnie później, to trafilibyśmy optymalnie. Jednak porównując nasze wyniki do dwóch ekip, z którymi równocześnie wracaliśmy, to połowiliśmy najlepiej. Jedna z ekip również miała trzy metrówki na koncie, jednak dwie osoby w ciągu całego wyjazdu nie przekroczyły bariery 60cm, (jedna ponoć nawet nie przekroczyła 50cm), a nie byli to ludzie z pierwszej łapanki. Z kolei druga ekipa, była na szkierach przez dwa tygodnie i zakończyła wyjazd szczupakiem 86cm. Nie jest, więc tak łatwo spędzić udany wędkarski tydzień, nawet w Szwecji. Jednak polecam każdemu taki wyjazd, ponieważ wystarczy przedostać się na drugą stronę morza i jest się w innym świecie. Na zakończenie chciałbym podziękować kolegom @rapala i @Oktawian za użyczenie echosondy i akumulatorów. Jeszcze raz serdecznie dziękuję. PS. Nie jest prawdą, że Rosjanie na Igrzyska Olimpijskie w Soczi wymyślili podwójne toalety. Szwedzi byli pierwsi. @Siksa View full artykuł
  22. Siksa

    Motoryzacja

    Po tankowaniu szarpało mną jakbym padaczkę miał. Po zmianie stacji, ustało. Tankowałem tam wielokrotnie ale po tej akcji, przestałem tam lać.
  23. Siksa

    Motoryzacja

    Nie wiem gdzie tankować, ale stację "Czwórka" no obwodnicy koło Reala, omijam szerokim łukiem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.