Przestarzałe wymogi to prawda, ale z drugiej strony jak każdy obywatel będzie miał dostęp do wędkowania za 250zl (lub za inną dowolną kwotą) bez żadnego wymogu posiadania minimum wiedzy z zakresu wymiarów ochronnych, biologii ryb i środowiska wodnego, to skończy się tym, że niedzielni "wędkarze" będą beretować wszystko jak leci, bo przecież zapłacili, to mogą. Fajnie to na papierze wygląda, ale ja nie widzę tutaj nigdzie wspomnianego tak kluczowego elementu, jak wędkarska edukacja czy ekologia! Oczyma wyobraźni widzę te tarmoszone rybki, z którymi dzieci robią sobie zdjęcia na wakacjach, a uradowane mamusie klaszczą i wrzucają foty na instastory jak dziecko miota rybą po brzegu. A jak przy okazji 1-10 rybek padnie, to trudno.
Moim skromnym zdaniem rezygnacja z dokumentu Karta Wędkarska, to jest skandaliczny błąd. Wszystkie aktywności czy "sporty", które dopuszczają uśmiercanie istot żywych, powinny mieć oficjalny dokument upoważniający do realizacji takich aktywności i poświadczający, że dana osoba ma do tego wiedzę i uprawnienia. I to nie dlatego, że tak na świecie jest wszędzie, ale dlatego, że nasz polski mental jest pochodną komuny i mięsiarstwa, czyli podejścia "jeśli coś jest państwowe, to można brać za darmo" oraz "zapłaciłem, to biorę, bo wszyscy tak robią".