Skocz do zawartości

rybak

Użytkownicy
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez rybak

  1. Nie musiałby za mną biegać! Na treningu w sobotę brał leszczyk do 30 centów (do 5-6 kg za 3 godz.). Sektor był wyznaczony koło cypla, po lewej stronie. Głębokość 7-8 metrów. Na zawodach ryba nie brała. Wygrało 1,4 kg, II- 1,2 kg, III- 0,9 kg. Złowiono kilkadziesiąt leszczyków, kilka płotek i dwa okonie (22 i 29 cm). Dziwne, bo nam ryba nie brała, a bliżej szczytu cypla goście ciągnęli leszczyki...

    Następne zawody 14 lutego na zb. Czyste w Grodzisku Dolnym. Zapraszam ;)

  2. Cytuj

    Rybak, myślę, że niemałą rolę mają regulacje, zarówno na Trzebośnicy jak i na Wisłoku. Uderzeniowa fala mułu jaką wędruje jakiś czas rzeką robi swoje. Chyba praktycznie tylko powódź przywraca (czy może przywrócić) normalne stosunki wodne. Na Trzebosnicy były kiedyś takie doły, że kryło z rękami. Teraz dołke do pasa to już jest coś. Poza tym jest wydra.

    *

    Jestem po lekturze Wędkarskiego Świata, jest parę ciekawych rzeczy.

    Między innymi zarybienia karpiem i ich legalność w wodach otwartych oraz MEW - w pracy prócz zwykłych zajęc zajmuję się TPM, to takie coś z Japoni. Dzieli się to na tzw. filary, ja jestem w środwiskowym i bhp. Dzięki temy mam dostęp do prasy, jak czytam "środowisko", z wielu artykułów wynika jasno. Idziemy na łatwiznę. Budujemy spalarnei i MEW (no i wiatraki). Zero energii słonecznej (zero kasy na panele i baterie słoneczne), żadnych badań. Nie ma się co dziwić nie mam swojej technologii, więc swojaki nie zarobią. Przy budowie MEW zarobią firmy związane z melioracją. Trzeba wyregulować rzekę, podpiętrzyć zbudowąc zaporę. Opowiada się o czystej energii i korzyściach dla samorządu - a tak naprawdę kasę nabija sobie paru facetów.

    Regulacja Wisłoka sie nie zmieniła, a ryb drastycznie ubyło, bo zwyczajnie nie ma już ściekowego pokarmu. Co do dołów to pewnie przysłużyło się odkrzaczanie i oddrzewianie brzegów. Korzenie zabezpieczały brzeg przed rozmyciem, nie spływało do rzeki tyle ziemi z pól podczas roztopów i deszczy i jak się takie drzewo zwaliło to postawała "zwałka" i dołek pod nią (pstrągowy raj).

    *

    Z analiz wynika, że na energię słoneczną i wiatrową Polska może liczyć tylko okresowo. Niby UE wymaga iluśtam procent energii ze źródeł odnawialnych, ale Zakłady Energetyczne mają energii z węgla "po dziurki" i nie są zaintreresowane kupnem nowej. Zresztą teką energię trzeba wprowadzić do sieci ZE i dopiero z sieci można czerpać. Koszt sprzedaży i kupna od ZE wychodzi na ZERO. Zarabia się tylko na "Zielonych certyfikatach" (papier wartościowy notowany na Giełdzie). Ciekawszą alternatywą jest kompostownia i spalarnia metanu. Można mieć stałe źródło, bo organicznych odpadów i odchodów z ferm zwierzęcych nie brakuje. Chińczycy wymyślili to i zastosowali ok. 1000 lat przed Chrystusem...

    *

    Jestem przeciwnikiem MEW!!! W naszych realiach to niepotrzebne przegradzanie rzeczek. Małe piętrzenie szybko się zamula (pochód rumoszu mineralnego), a energia jest zbędna (patrz wyżej!). Tyle się mówi o udrażnianiu cieków i równocześnie planuje przegradzanie...

    *

    Odnośnie oddziaływania karpia na ekosystem polecam artykuł też w WP sprzed kilku lat. Dopiero niedano się na niego natknąłem  Chętnie bym go skserował i rozsyłał do Kół PZW gorliwie nim zarybiających... Autorem jest bodajże Błachuta i świetnie wypunktowuje w nim głupotę ludzką icon_smile.gif))

  3. Szef PSR J. Komarzyca zawsze mówił, że dałby liencję dla podrywkarzy (np. 500 złoty rocznie) - wtedy sami by się między sobą pilnowali... Ci mieliby licencje pilnowaliby tych co nie mają.

    Podobnie tu, licencja z limitem zabieranych ryb (droga, by można przywrócić ryby wodzie z naddatkiem), wyczerpujesz limit kupuj nową! Po co jadą wędkarze na ryby - po ryby! Nie silmy się na jakieś ekstremalne rozwiązania Sami pisaliście że jeszcze się jeździ po ryby z powodów socjalnych. Więc "spzredajmy mu" tę rybę na tyle drogo aby mu się odechciało. W Angli jeden złowiony łosoś daje kilka tysięcy funtów dochodu różnym ludziom, twqorzy miejsca pracy.

    Rzeczywiście Komarzyca tak mówił!!! Dodam jeszcze, że w USA łosoś złowiony przez rybaków daje 5$ zysku, przez wędkarza 150 (licencja, hotel, wyżywienie, przynęty). Poza tym wymyślili ciekawy sposób wyceny atrakcyjności łowisk (rzecz NIEWYCENIALNA) Po prostu robią ankietę "Ile Pan/i jest w stanie zapłacić za możliwość łowienia w tym łowisku".

  4. Cytuj

    Teraz kiedy woda niby jest czyściutka a oczyszczalnie ścieków rosną jak grzyby, rzeki jakoś opustoszały.

    TO SAMO z Wisłokiem w Rzeszowie!!! Jak ścieki z WSK i miasta szły na ostro do wody ciężko było wydrzeć siatkę z rybami z wody. A teraz woda czysta, brzegi odmulone, odkrzewione, oczyszczalnia w każdej gminie... i ryb niewiele. Dochodę do wniosku, że czysta woda i rybna woda to pojęcia się wykluczające ))

  5. Poczułem się wywołany Stasiu  Co do bytności ryb dawniej i niebytności teraz trudno jest udawać znawcę... Często spowodowane jest to zubożeniem bazy pokarmowej. Jak szły ścieki "bytowe" do rzek (Wisłok, San) to ryb było więcej niż wody! Teraz mamy czyste, ale pustawe wody ;(

    Jakiś (dość ryzykowny!) pomysł na wytłumaczenie wpadł mi jednak do głowy. Skoro Trzebośnica była kreowana na pstrągową (dorybianie potokowcem) to MOGŁO SIĘ TAK ZDARZYĆ, że pstrągi zwyczajnie wyjadły inne gatunki. Takie sytuacje są notowane... Inny powód... znikają z czasem naturalne tarliska i nie ma potomstwa np. kozy. Dodatkowo wspomniany fenol uszkadza nerki i gonady ryb, powoduje zamieranie ikry...

    Nie podejmuję się autorytatywnie ogłosić czemu w Trzebośnicy ubywa ryb, mogę tylko szukać ewentualnych przyczyn.

    W pełni popieram pomysł "podrybiania" zapomnianych rzeczek. Tylko jedna uwaga... kozą i strzeblą PO CICHU!!! To chronione gatunki i zanim uzyska się (o ile!!!) zgodę Min. Środowiska na przesiedlenie mija często rok. Prościej odłowić kilkanaście strzebli z np. Lubeńki i przewieźdź "ciemną nocą". Zresztą takie nielegalne operacje rozsiedlają gatunek i czasem jest skąd wziąć, kiedy w legalnym siedlisku nastąpi wymarcie (zanieczyszczenie, przyducha itp.).

  6. Cytuj

    Nie byłbym takim optymistą co do okoni..., zarastanie zbiornika o ostatnich latach jest porażające (odkładające sie azotany i fosforany z gorzelni i ferm gęsich robią swoje).

    Grubszy okoń jednak chyba z łódki.

    Swoje robią też sandacz, sum i szczupak - okoń w ich diecie jest częsty.

    Jeśli zeche się wam spróbujcie złowić węgorza, puszczamy je od ładnych paru lat - powinny być już sztuki ok. 2 kg.

    Ja nie byłbym takim optymistą co do węgorzy. Żeruje bestia od maja do września i rośnie 2,5 cm na rok (średnia dla polskich wód). Sam widziałem dane dla Jezioraka (księgi jeziorowe), gdzie od zarybień do odłowów handlówki mijało 12 lat... Ponadto po 12-14 latach samice dojrzewają do rozrodu i spływają (zwykle po pierwszych majowych burzach) do morza.

  7. Czy współmałżonek może spinningować na podstawie opłat dokonanych przez drugą stonę (wpisu do legitymacji)?

    Małżonka może łowić w ramach stanowiska i limitu męża! Dlatego jeśli łowisz gruntówką to jedną wędkę możesz odstąpić "lepszej połowie". Spiningujesz, mormyszkujesz czy muszkujesz na JEDNĄ wędkę i stąd nie może łowić z Tobą Żona (niby na co!). Ja "odstępuję" żonie jedną gruntówkę i ograniczam się do porad słownych. Co złowi to Jej!

    Aby mieć zapewnioną wędkarską przychylność Małżonki i nie płacić drugiej karty może można odstępować spinning Małżonce na parę rzutów co jakiś czas i wtedy np. napić się wody itp.? W wypadku kontroli można przecież udostępnić wędkę żonie (jako przecież nie "trzeciej osobie" icon_lol.gif - RAPR zabrania odstępowania wędki osobom trzecim!).

  8. Co do zawodów spławikowych to sie zgadzam, że koszty zdecydowanie większe i dużo trudniej przeskoczyć czołówkę ale wyjazd na spinningowe GP to koszt kilkukrotnie mniejszy a szanse na zajęcie dobrego miejsca zdecydowanie większe. Odpadają tajne mikstury mistrzów i inne duperele. Na GP dwa pudełka z wobkami czy gumkami stykną. Kilka kromek i woda. Na paliwo zrzutka w kilka osób no i 20pln wpisowe.

    Masz rację Siksa! Ale podlodowe też są prawie bezkosztowe (mormyszki się nie urywają na zaczepach, garść dzokersa na turę jako zanęta), a ludzi też ciężko zachęcić. Co roku startują ci sami icon_sad.gif

    Myślę, że dopóki nie będzie wielu zawodów towarzyskich czy lokalnych w kołach nie zachęcimy innych do sportu. Jeśli ktoś postartuje kilka razy w zawodach "o czapkę gruszek" to może załapie bakcyla i zacznie się ścigać w Grand Prix...

    Zróbmy ligę dla dzieci. Nawet niekoniecznie należących do PZW. Popularyzacja sportu i wędkarstwa. Może paru przyszłych członków i zawodników wychowamy icon_wink.gif

  9. Pierwsze słyszę aby koła sponsorowały wyjazd na zawody. Jedzenie (jak się nie jest na zawodach to też trzeba jeść), akcesoria czy braki w przynętach są również wliczone w zwykłe relaksacyjne wędkowanie a nie tylko w zawody. Te zawody to nie mistrzostwa świata aby się do nich przygotowywać. Wiadomo wcześniejszy wypad daje o 50% większe szanse na sukces. Myślę, że nie ma komu zachęcić do uczestnictwa w zawodach. W swoim kole na spotkaniach nigdy nie słyszałem aby coś wspomnieli o GP Okręgu.

    Koła dawały kilka groszy na przynęty czy zanęty, opłacały startowe... Miały obowiązek zorganizować Mistrzostwa Koła i delegować drużynę na Mistrzostwa Okręgu. Kiedy powstał Klub koła poczuły się wolne od obciążeń i NIC nie robią. Zawodnik jeśli chce rywalizować to zapisuje się do Klubu i za własną kasę startuje. Pieniędzy idzie na to masę, a ma się rodzinę, kredyt hipoteczny itp. Zresztą dużo zawodników poodpadało, bo ukształtowała się czołówka, z którą ciężko wygrać icon_wink.gif W spławiku też na GP Okręgu startowało zwykle 10-12 osób... Ludzie mają inne wydatki niż zawody. Zamiast wydać 200-400 zł na zanętę, ochotkę i białe wolą kupić paczkę zanęty za 4,5 zł, pudełko białych czy puszkę kukurydzy za 2 zł i bezstresowo łowić cały dzień icon_lol.gificon_lol.gificon_lol.gif

  10. W sprawie techniki budowy możesz spróbować skontaktować się z Józefem Jeleńskim Adres do korespondencji: ul. Jodłowa 5 32-400 Myślenice Telefon: +48 502 247 738 Tel. i fax: 0-12 272 16 76 e-mail:

    [email protected]

    zobacz też http://www.jot-raba.az.pl/jotdt.html

    My w Pasarii "dobudowywaliśmy" tzw. zwałki wrzucając gałęzie powyżej zwalonych drzew (kryjówki). Tarliska zwykle powstają na zwężeniach rzeki, na odcinkach z kamienistym dnem. Możesz zwęzić Trzebośnicę np. tworząc główkę z pnia drzewa. Ważne, aby był przepływ POD pniem! Inaczej zamuli tarlisko. Renaturyzację rzek jak Trzebośnica robi się dość prosto icon_biggrin.gif Wystarczy pomyśleć trochę i odtworzyć to co widziałeś na naturalnych łowiskach. Możesz załatwić wywrotkę kamieni i stworzyć co kawałek głazowiska. Poniżej dno będzie "wymiecione" przez nurt (tarliska) i stworzysz wspaniałe miejsca żerowiskowe kropkowańcom icon_lol.gif

    Jeszcze ważna rzecz! ZADRZEWIENIE BRZEGÓW!!! Ochłodzisz wodę w lecie i korzenie będą kryjówkami! Jakbyś chciał zwykłą wierzbę lub wiklinę to sprawa jest wręcz prostacka! W marcu/kwietniu wbijasz ścięte pod kątem gałązki ww. drzew w mokrą ziemię i dalej idzie samo icon_biggrin.gificon_biggrin.gificon_biggrin.gif Sposób znany w całej Polsce i stosowany przez niektóre szkolne koła LOP w pierwszy dzień wiosny zamiast wagarów.

  11. Tak, tylko przekonaj lokalnych wędkarzy do tego typu działania - odłowów "sanitarnych", że je tak nazwę. Utłukli by ekipę rybacką w 5 minut icon_evil.gif

    BYć może jednak coś się będzie działo w tej sferze, paradoksalnie w zarybieniach problemem są np. płocie - ciężko je gdziekolwiek kupić, chodowcy ryb wolą ją pzreznacać do skarmiania drapieżników bo im się to lepiej opłaca. Może i Głogów będzię trzeba odłowić z okonia?

    Przy odławianiu Glinników Starym Mieście zawze nam się trafiaja inne ryby - w tym kilkadziesiąt okoni, niekiedy ładnych.

    Odłowy sanitarne są czesto koniecznością. Każdy z nas woli zjeść szczupaka czy sandacza, a krąpia-suchotnika icon_lol.gif wpuszcza z powrotem do wody. Tak ogranicza się pogłowie drapieżników, a powoduje "przeleszczenie".

    Może zamiast sanitarnych odłowów sieciami "odpalić" agregat i złowione płotki przeznaczyć na zarybienie??? Płoć nie jest gat. hodowlanym i hodowcom szkoda miejsca w stawie na "chwast". PZW może samo chować płoć w stawach, ale PO CO??? Są zbiorniki z dużą jej populacją i można odłowić trochę powiedzmy przed tarłem. W odławianym zbiorniku ograniczy się ilość tegorocznego narybku, a w zarybianym (jak dobrze pójdzie) się wytrą. Niepozorna płotka jest bardzo ważnym ekologicznie gatunkiem. Zawsze moment rozpoczęcia żerowania narybku szczupaka jest zsynchronizowany z wykluciem się wylęgu płotki. Dlatego szczupak jest "regulatorem" pogłowia płoci.

    Okonie z Głogowa też może gdzieś się przydałyby icon_biggrin.gif Paradoksalnie na zalewie czy żwirowni w Rzeszowie przydałby się wymiar ochronny okonia.

    W tym upatruję wyższości gospodarki rybackiej nad wędkarską- CO ZBIORNIK TO INNE ZASADY ODŁOWU...

  12. Daleko już Nam do "Ożanny" icon_biggrin.gif

    Jeśli ktoś ma wątpliwości co do efektów niezabierania małych ryb zapraszam na stawy w Głogowie. Okoni tysiące... ale palczaków. Ale takie własnie palczaki są przepyszne smarzone na głębokim maśle. Rzeczywiście je sie jak szproty, czyli odrywa kolczastą płetwę i chrupie resztę. Z zalewu w Rzeszowie najsmaczniejsze są okonie 18-25 cm. 30- taki śmierdzą...

    Jeśli chodzi o wpływ zabierania małych czy dużych sztuk na zbiornik to rybacy roziązują to inaczej. ichtiolog ustala ile kg/ha danego gatunku można odłowić w danym roku. Paradoksalnie sandacze łowi się też w styczniu-lutym, krąpie i płoteczki idą często na mączkę lub paszę dla kotów, a zbiornik kwitnie i jest znany z dużych i częstych okazów icon_biggrin.gif

    Trudno uwierzyć, ale to daje nadzór ichtiologiczny i COROCZNE ustalanie połowów...

  13. Drugi problem i to co go w takim rozwiązaniu przestrasza to łatwiejszy dostęp do wędkowania - teraz PZW ma niemal monopol na egzaminy, automatycznie wygarnia nowych członków. Gdyby nie było karty, nastąpiłby rozkwit towarzystw, stowarzyneń, klubów itp. , które z czasem mogłyby wygarniać mniejsze czy większe obowdy rybackie. A sam wiesz, że nie byłoby to trudne, ludzie mają pieniądze.

    Szkoda, bo uważam że w ten sposób długo nie povciągniemy, u nas skończy się tak, że albo Depowski zmieni okręg i mentalność działaczy - albo okręg i działacze zmienią Depowskiego przy następnych wyborach, a jego nastepca spije śmietankę (bo inwestycje na Dobrzechowie będą już zakończone).

    NA PEWNO POWSTAŁYBY... Teraz powstają nieliczne i walczą z PZW o wody. Jednak nie jestem ortodoksyjnym PZW-owcem icon_wink.gif Troszkę przyglądalem się działaniom "konkurenscji" i stać mnie na pochwałę icon_smile.gif Swego czasu należałem do "Pasarii" (jako pstrągarz znasz). Za prawo łowienia w pasłęce i Łynie (w rezerwatach przyrody) musieliśmy niemało "włożyć do wody"od siebie. Imwentaryzacja tarlisk, pilnowanie ich, zarybienia siurków wylegiem (z PZW) i późniejszy odłów palczaków, przerzucanie ich do Pasłęki.

    Na Rudawie też raczej Krakusy dobrze działają icon_lol.gif

    Stasiu jeśliby powstało Towarzystwo Przyjaciół Sanu to nie zapisałbyś się??? Pomyśl macie ukochaną rzekę pod opieką (a nie cały powiat!), łowisz ryby, które są tam dzięki m. in. Twoim działaniom i... nie musisz użerać się z działaczami w ZO.

    Jeśli wody trafiłyby pod opiekę ludzi "z jajami" to CZEMU NIE!!! Na Trzcianie np. widać gospodarza icon_smile.gif Jak zakaz łowienia to NIKT nie łowi icon_biggrin.gif W ciągu 5 min. miałby brygadę SSR na karku i to z widłami icon_lol.gificon_lol.gificon_lol.gif

    Pesymistyczny wariant niestety też może się zdarzyć, ale tu już rola ustawodawcy icon_confused.gif Jak dopuszczono prywatną dzierżawę jezior z zapisem o zarybieniach wynoszących 10% wartości odłowów to "spryciarze" zarybiali jeziorka karasiowe trocią :oops: Koszt się zgadzał, a łatwiej transportować 30 kilo troci niż 300 kilo karpi. Jakiś nadzów ichtiologiczny być musi, bo ludziska wykorzystają każdą furtkę!

    Moim zdaniem klub lepiej zaopiekuje się danym zbiornikiem, bo przecież jeśli nie będzie ryb, ładnego otoczenia itp. to LUDZIE NIE BĘDĄ TAM ŁÓWIĆ i dochód z pozwoleń spadnie. Taka wolna konkurencja z korzyścia dla nas icon_biggrin.gificon_biggrin.gificon_biggrin.gif

    Rzeki nadal będą państwowe, więc Rzeczpospolita Polska dorzuci na zarybienia.

    *

    Co do wyborów do ZO i Prezesa to raczej "betonu" nie ruszymy... Wiem jak sie starasz chociaż go wyszczerbić, ale jak mawiał Wojturski "działaczom PZW należy zorganizować egzamin z wiązania haczyka"...

    Dochodzą mnie narzekania na Prezesa czasem, więc nie wróżę Mu świetlanej przyszłości. Beton zbyt lubi spokój i nicnierobienie icon_cry.gif

    Gdyby tak ZO składał się z praktykujących wędkarzy, którzy jeszcze pogadają nad wodą ze zwykłymi składkopłatnikami. Sam taki jesteś i wiesz jak to pomaga!

  14. Haron a kto Ci powiedział, że jesteś mięsiarzem tylko dlatego, że lubisz zjeść rybę? Dla mnie mięsiarz to osoba, która zabiera wszystko, nie patrząc ile realnie może zjeść. Klenie, jazie, płotki, krąpie, świnki, certy zgodzisz się ze mną nie przedstawiają jakichkolwiek walorów kulinarnych a chętnych na nie nie brakuje. Rozumie można zabrać szczupaka albo dwa do domu aby zjeść dobrą kolacje ale nie powiesz, że zabieranie kompletów co wyprawę jest normalne.

    Święta racja icon_smile.gif Wziąłem w życiu dwa bolenie i więcej tego nie zrobię icon_lol.gif Papier toaletowy nie mięso, ale ludzie wszystko jedzą.

    z drugiej strony jak wypuszcza się ryby to patrzą na mnie jak na idiotę. Czasem więc jedną, dwie daję sąsiadom jak im nie bierze (nie dotyczy drapieżników icon_smile.gif ).

  15. Stasiu SK też są różne icon_confused.gif PSR ma już pewnie dość kierowania spraw do kół i otrzymywania zawiadomień o "pouczeniu" lub nie otrzymywania niczego icon_smile.gif Są recydywiści, którym PSR odebrała już 6 wędek (i złapała tyle razy bez karty), lub stali bywalcy przepławki na rzeszowskiej zaporze, których kolegium (dawniej) karało grzywną, ale byli bezrobotni i niewypłacalni więc szli "zarobić" na przepławkę. Autentycznie raz koleś podał kłusownictwo jako źródło utrzymania icon_lol.gificon_lol.gificon_lol.gif

    Niestety "nie łapię" korzyści z połączenia składek icon_razz.gif Musisz jeszcze udowodnić, że złapany popełnił wykroczenie za całoroczną składkę... Dniówka kosztuje 10 zł. Jakbyś go zdybał z rybami to da się to wycenić, ale samo łowienie...? Dochodzi jeszcze przekonanie sędziów do znacznej szkodliwości czynu. Czasem łatwiej kłusolowi wp..lic niż włóczyć się po sądach icon_wink.gif

    Jak ZG wyciąga łapy po kasę z opłat za wędkowanie to po łapach PAZERNIAKÓW icon_razz.gificon_razz.gificon_razz.gif Zwykle Zjazd to przewaga Delegatów z ZO więc dziwię się jak takie wnioski "przechodzą" icon_eek.gif

  16. no dobra czytam to forum od początku jego powstania i kilka rzeczy rzuciło mi się w oczy a kilka wręcz mnie wkurza, ale od początku.

    Nie tylko tutaj ale i na innych portalach wędkarski i w prasie można bardzo często znaleźć określenie "mięsiarz" w kontekście jakby jakiegoś zdeprawowanego mordercy . Nie bardzo łapię z całym szacunkiem do tych którzy wyznają zasadę "no kill" , ale mnie to wkurza do czerwoności lubię ryby nie tylko łowić ale je również jeść i sprawia mi niebywałą frajdę zeżarcie wraz z rodziną ryby własnoręcznie złapanej. Dla mnie osobiście bardziej niemoralne jest czynienie z wędkarstwa sportu , to tak jakby polować dla przyjemności bez jakiegokolwiek szacunku dla stworzenia. To raz druga sprawa o której głośno na tym forum to kłusownictwo. Czytając niektóre posty ma się wrażenie jakby kłusownictwo stało się w naszym regionie plagą nie do opanowania i trzeba powołać gwardię narodową aby go zwalczać. Od prawie 20 lat wędkuję i stwierdza z całą odpowiedzialności , że kłusownictwa jako takiego nie zauważam w ogóle, no chyba , że uznać za kłusowników kilku chłopaczków w wieku 12 lat szwendających się czasem nad Sanem , albo wędkarza który nie wpisał do rejestru , że jest właśnie nad wodą. Co do wymiarów czy też okresów ochronnych 90% wędkujących nie bierze niewymiarów dlatego że to po prostu wstyd i żadnego pożytku w kuchni z tego niema. Jakieś 10 - 12 lat temu widać było czasami gościa z podrywką , ale wbrew pozorom oni też wielkiej szkody rybom nie robili ponieważ przy normalnym stanie wody na Sanie łowili jeszcze mniej niż wędkarze a poza tym im "honor" nie pozwalał brać czegoś mniejszego niż 2 - 3 kg (w tym momencie proceder ten praktycznie ustał z tak zwanych przyczyn naturalnych - "fachowcy powymierali") . Następną sprawą jest poruszona przez Pana Mączkę sprawa karty wędkarskiej, pewnie zabrzmi to jak herezja ale mi nie jest do niczego potrzebna , chyba tylko do tego aby pozbyć się paru groszy. Wędkuję prawie wyłącznie na Sanie gdzie działalności PZW nie widać i zresztą bardzo dobrze bo rzeka daje sobie bardzo dobrze rade sama a sztuczna ingerencja mogła by coś najwyżej zepsuć. jestem za aby pobierać opłaty na zbiornikach czy rzekach zarybianych i utrzymywanych przez PZW ale za co ja płacę nie mam bladego pojęcia . Sytuacja wygląda mniej więcej tak jak zaproponowane przeze mnie kiedyś utworzenie PZG Polskiego Związku Grzybiarstwa. Można przecież wybrać Zarząd Główny powołać okręgi, podokręgi, wyznaczyć wymiary i okresy ochronne powołać Straż Grzybiarską no i oczywiście ustalić opłaty , pytanie tylko po jaką cholerę. Wędkuję bo lubię na rzece którą znam od dziecka płacić muszę bo nie mam innej alternatywy.

    Dla jasności, dla mnie, mięsiarz to wędkarz który nie lubi ryb jeść (ja na przykład) i zabiera kilka kilo ryb aby obdzielić sąsiadów. Ja mieszkając w bloku 10 piętrowym (3 lokale na piętrze) "rynek" miałbym ooogromny. Ale po co??? Zabiorę tyle ryb ile zje rodzina, czasem odpalę sąsiadce i super... Co powiedziałbyś o koledze, który w roku łowi i zabiera 200-250 potokowców i chwali się niedomykającą zamrażarką???

    Natomiast niecierpię no kill :oops: :oops: :oops: Szczytne idee niech sobie wsadzą... Jak ktoś łowi tylko żeby kaleczyć kolejne sztuki i odpoczywać nad wodą to niech weźmie żonę na spacer i nie mieni się dobroczyńca!

    Ja zabieram 2-3 ryby, resztę wypuszczam i dobrze mi z tym icon_smile.gif

    Kłusownictwo na Sanie rzeczywiście wymiera... Mało kto już łowi trotylem z min czołgowych w Starym Mieście i Rzuchowie icon_smile.gificon_smile.gificon_smile.gif

    Jeśli karta Ci niepotrzebna to witaj w klubie!!! Nam ze Stasiem też! Ale... kradzieżą jest łowienie ryb bez płacenia za to. Spróbuj w sklepie wziąć rybę i wyjść icon_biggrin.gif Dlatego opłaty za wędkowanie zawsze będą.

    Jak nie widziałeś działalności PZW na Sanie to zapraszam do Okręgu, wytłumaczą Koledze za co płaci... Twoja postawa potwierdza moje apele o powszechny dostęp do danych z zarybień. Co roku mam protokoły w ręku i widzę co trafia do Sanu... Może nie każde zarybienie jest ideałem, ale tylko przy kompletnym braku dobrej woli można mówić o braku działań PZW. Niestety PZW niemało w Sanie "miesza"...

    Ja wędkuję 25 lat (mam ponad 30...) i wielu kłusowników widziałem. Gwarantuję Koledze, że wontonu czy drygawicy nie zauważysz dopóki się o nie nie "potkniesz" icon_smile.gif Nocne łowienie często dostarcza wielu wrażeń.

    Chętnie zapiszę się do PZG. Drogie będą opłaty???

  17. POPIERAM CIĘ STASIU icon_smile.gif Karta nie gwarantuje znajomości przepisów. Ja na kontrole nosiłem Regulamin, żeby UDOWODNIĆ wędkarzowi, że łamie przepisy... W innych krajach mają przepisy wypisane na tablicy lub przy licencji i łów człowieku ile chcesz, bylebyś zapłacił za to. Bardzo to upraszcza życie, większe dochody z opłat i POPULARYZACJA łowienia ryb!!! Przecież często tylko egzamin jest barierą powstrzymującą ludzi przed łowieniem. Dlatego coraz popularniejsze są łowiska specjalne! Ludzie kasę na łowienie i kupienie ryb mają, tylko zdawać egzaminów nie chcą... i jeszcze to latanie z kwitkiem egzaminacyjnym z koła do powiatu i z powrotem icon_biggrin.gif Największy pociąg do wędki mają dzieci. Nie każde ma w rodzinie wędkarza, żeby z nim łowił. A tak rodzic zapłaci dniówkę i dzieciak ma radochę z łowienia. Pamiętam jak cieszy złapana uklejka w tym wieku icon_biggrin.gif

    Tylko jedno mnie martwi... KTO PRZYPILNUJE przestrzegania przepisów??? Jakby byli gospodarze łowisk (maaarzenie) to sprawa jasna, a realia są jakie są. Na Wschodzie mają inne podejście... karty nie ma i łów bylebyś granatu i wideł nie używał icon_lol.gif Ryb tylko jakby więcej u nich (do czasu!). Co potrafi Polak widzą Czesi icon_biggrin.gif Zemplinską i Czarną Orawę pomału wyrybiamy icon_wink.gif

    U nas byłoby tak jak pisze Siksa, mięsiarstwo w czystej postaci icon_cry.gif Może gdyby "ruch w interesie" się zrobił i na strażników wystarczyłoby?

    System jest w miarę prosty. Fluojadowity znaczek widać z daleka, więc od razu widać kto opłacił licencję. Jakby wędkarze przebywali nad wodą nie byłoby miejsca dla kłusoli z siatkami.

  18. Co do poufności danych dot. zarybień - tez tego nie rozumiem, ale rozumiem Prezesa i jego obawy. Oficjalnie mówimy o tym by nie można było przejąć obwodów opracowując lepsze operaty - a mi się wydaje że hodzi o to że do zwykłych wędkarzy mało pzremawiają zarybienia za 700-800 tys złoty złożone przede wszystkim z zarybku, wylęgu i kroczków. Praawda jest okrutna, musimy wziąć na klatę ten wysiłek finansowy by móc z czasem upominać się o inne środki. Co robimy zresztą bo jak pisałem z roku na rok coraz więcej mamy tych funduszy (wzrost z 80 tys. w 2006 na ponad 200 tys. w 2007 to chyba jest coś).

    PS: odjechaliśmy tak od tematu głownego, że może faktycznie trzeba by założyć nowy wątek? Proponuje taki: CZY KARTA WĘDKARSKA JEST WOGÓLE POTRZEBNA?

    Możnaby umieścić dane o gatunku, sortymencie (narybek, kroczek, dwulatek itp.) i ilości. Tajne są kwoty zakupu i właśnie o to pieklą się wędkarze. Trudno zrozumieć laikowi, że kroczek karpia jest 2 razy droższy od handlowki. Tak jest i kropka, ale nikt nie wytłumaczy spokojnie, że na kilogram wchodzi niecały jeden karp handlowy, a kroczka 4-5 sztuk! Mam wiarę, że pewnych "gorących kwestii" można uniknąć, ale rolą ichtiologa jest WYTŁUMACZYĆ dlaczego Okręg robi tak, a nie inaczej. Niestety czasem to co prawidłowe ichtiologicznie nie jest popularne, ale można działaczom jakoś logicznie to wytłumaczyć.

    Baaardzo odeszliśmy od tematu Ożanny icon_lol.gificon_lol.gificon_lol.gif

    Twój nowy temat na pewno wywoła dyskusję icon_smile.gif

  19. Znaczy się w tamtym icon_biggrin.gif Jeszcze kilka lat i globalne ocieplenie sprawi, że karp będzie traktowany jak w Australii ( z wody i o glebę).

    Celna uwaga icon_lol.gificon_lol.gificon_lol.gif Na szczęście potem przygrzało icon_biggrin.gif Karp trze się w maju i czerwcu, więc czasu miał sporo... Majowe tarło uważane jest za lepsze ponieważ narybek zdąży osiągnąć minimalną masę zapewniającą przezimowanie (ok. 50 gram).

    Z globalnym ociepleniem może być jak piszesz icon_confused.gif Teraz obowiązuje ogólnopolski nakaz zabijania czebaczka amurskiego, trawianki i raków pręgowanych. W kanale nowohuckim musi się zabijać złowione pielęgnice icon_eek.gif Obecnie amerykanie walczą na Florydzie a ekspansją amura. Raz idiota wpuścił i się niestety trą. Podobnie było z okoniem nilowym w J. Wiktorii. Obecnie zamiast kilkudziesięciu endemicznych gatunków pielęgnic jest okoń...

    Wracając do karpia to żerując kopie w mule do 40 cm wgłąb. Uwalnia to "uśpione" warstwy biogenów i bardzo potęguje eutrofizację. W Polsce boleśnie odczuli to na wielkopolskich jeziorach. Z powyższych powodów australijski antykarpiowy przepis mnie jakby mniej dziwi icon_confused.gif

  20. Ciekawe czemu nasz okręg (może inne też?) zamiast rozwijać ośrodki zarybieniowe i zakładać nowe z dofinansowań unijnych kupuje materiał zarybieniowy od innych hodowców i zgadza się na dyktat cenowy.

    Myślę, że jako członek PZW na te pytania uzyskasz odpowiedź w biurze Okręgu. Niemniej jedna uważam że swa wiedze opierasz na danych z przed lat conajmniej 3-ch. Rozbudowujemy ośrodek w dobrzechowie za niemałe pieniąze w większości unijne. Zakupiliśmy nwy samochodów do zarybień. Co do troci - bierzemy udział w programie dofinanosowanym Przez nasze Państwo i Unię. No i może kiedyś wkońcu rozwalą tę zaporę we Włocławku. Na razie przerzucają część troci. Krótko jest na to kasa poświęcamy swój czas.

    Otrzymuje dotację do zarybień m.in. pstrągów (od lat) a w tym roku uzyskaliśmy jako okręg duże pieniądze na zarybienia certą. Na pewno znajdzie się to w sprawodaniu prezesa okręgu. Za 2006 rok było to ponad 60.000 zł, myślę że w tym roku będize 3 razy tyle.

    Uważam jednak, że jako osoba która ma dotyczenia z ichtiologią (bo jak chyba wspominałeś kiedyś masz takie wykształćenie) mógłbyś się pojawić w okręgu i zadeklarować pomoc czy współpracę. Zawsze taki ktoś się przyda - choćby nawet do wizytywania kół i wędkarzy i przekonywania ich do dobrej i uzasadnionej polityki zarybieniowej.

    Stasiu! Uwierz mi W OKRĘGU NIE POTRZEBUJĄ DORADCÓW. Wiem to z autopsji icon_confused.gif Obecny Dyrektor jest po rybactwie morskim w Szczecinie co dało mu wybitną wiedzę o specyfice rybostanów Podkarpacia icon_lol.gif

    Sam jesteś działaczem ZO i wiesz dużo o atmosferze tam panującej.

    Dobrzechów rozbudowano (wykopano kilka stawków narybkowych), niestety straciliśmy Korniaktów icon_sad.gif O dziwo bardzo dobrze udaje się podchów narybku świnki w stawach ziemnych. Czy palczaki te są przystosowane do życia w rzece to inna kwestia. Każda próba uzyskania swojego materiału zarybieniowego to sukces. W Dobrzechowie zaczęto chować nowe (cenne) gatunki do zarybień, ale pozbyto się tarlaków innych (sandacz, sum). Może Okręg kiedyś dorobi się własnej wylęgarni icon_biggrin.gif Byłby to ogromny postęp na drodze do obniżenia kosztów zarybień. Nawet to, że rzeczoną świnkę odławia się w Dębicy, odwozi do wylęgarni w Besku (?), przywozi z powrotem tarlaki do Wisłoki, jedzie znów po wylęg i płaci za niego jest kosztowne. Mając własną wylęgarnię pewnych kosztów uniknęlibyśmy. Jest dobry okres na takie inwestycje i dostalibyśmy dofinansowanie...

    *

    Do kół trafiło zestawienie zarybień. SUPER!!! Tylko czemu ZO prosi o nieupowszechnianie zbytnio tych informacji? Przecież KAŻDY wędkarz ma prawo wiedzieć za co płaci składkę. ZO Nowy Sącz informacje o zarybieniach umieszcza w internecie i to ze zdjęciami. Bodajże Kraków też to robi (bez zdjęć).

    Jak niewędkujący człowiek ma uwierzyć, że PZW dba o dzierżawione wody? O rybakach też krążą mity, że tylko odławiają sieciami. Ciekawe czemu w takim razie wędkarze płacą niezłą kasę za wędkowanie na gospodarowanych przez PGRyb- y jeziorach. Któś z mitomanów oglądał księgi jeziorowe??? Jeśli dbamy o wody to chwalmy się tym! Rozgłos pomaga w pozyskaniu sponsorów, "1%" i dotacji icon_biggrin.gif

    *

    Co do troci to nie możemy liczyć na likwidację Włocławka... Planowana jest budowa nowej (obecna jest podmywana...), ale zbiornik stanowi ujęcie wody i nie ulegnie likwidacji icon_cry.gif

    Na temat zasadności zarybień trocią i łososiem Wisłoki, śanu i Dunajca wypowiadał się prof. Bartel (szef Komisji Łososiowej) na Konferencji w ODR Boguchwała. Jeśli byłeś to wiesz co powiedział icon_biggrin.gif

    *

    Masz całkowitą rację odnośnie strażników łowisk. Nie stać Okręg na utrzymanie takowych, ale miło pomarzyć i napisać jak być powinno.

    Zlikwidowano dawno już Straż Ochrony Przyrody, a szkoda... Też robili społecznie dobrą robotę i SOP- owcami byli nasi Państwowi Stażnicy Rybaccy, co dawało im uprawnienia do interwencji w przypadku łamania przepisów "przyrodniczych". Np. kontrolując Wilczą Wolę w grudniu dorwali 3 gości kradnących choinki z lasu icon_lol.gif

    *

    Pomysł z selekcją chętnych do PZW przez koło jest świetny! Boję się, że niektóre koła nie zastosują tego i wezmą ludzi odrzuconych przez innych. Trwa walka o ilość członków (zwłaszcza po nowym podziale przychodów ze składek)...

    Odpowiedzialność koła za wyczyny swoich członków powinna być już dawno!!!

  21. Jak pisałem byłem strażnikiem. Dotacji z koła zero... Nawet blachy SSR kupiłem za własne pieniądze. Zgadzam się, że zbyt łatwo zostać strażnikiem... Ciężko znaleźć motywację do działania. Ja działałem za własną kasę i po kilku latach stwierdziłem, że dość oglądania się za siebie podczas wędkowania w obawie przed zemstą kogoś przyłapanego na wykroczeniu. Przecież uprawnienia do kontroli mamy na "swój" powiat, czyli tam gdzie najczęściej łowimy icon_sad.gificon_sad.gificon_sad.gif

    Z ww. powodów czasem do SSR trafiają ludzie przypadkowi, chcący poczuć władzę lub zaszpanować przed kolegami legitką SSR. Czasem taki gostek myśli, że jak jest w SSR to może łamać przepisy /kto podskoczy strażnikowi ;)/. Stąd rotacja i "Stasiowe" odsiewanie ziarna od plew icon_smile.gif

    Jak ktoś odsiewem poczuł się urażony to przypominam, że dawniej (czasy mojego dziadka i mamy) wstąpienie nowego członka do PZW rekomendowali dwaj inni członkowie...

    Niestety nawet 50 superstrażników nie będzie wszędzie i o każdej porze, więc nie zapobiegnie kłusownictwu. Naprawdę potrzeba nam etatowych strażników danego zbiornika czy odcinka rzeki. Taki gość wie co się dzieje na jego terenie i upilnuje np. tarliska. Jest też kogo opierdzielić jak coś złego się dzieje!

    PZŁ ma tzw. gospodarzy łowiska (obwodów łowieckich) i dobrze to funkcjonuje.

    Jak narazie PZW jest najwiekszym dzierżawcą wód i może starać się o pieniądze na zarybienia i polepszenie stanu wód z pieniędzy państwowych i unijnych. Były czasy, że do zarybień gatunkami rzecznymi (brzana, świnka, certa boleń) i węgorzem dopłacała III RP icon_lol.gif Ciekawe czemu nasz okręg (może inne też?) zamiast rozwijać ośrodki zarybieniowe i zakładać nowe z dofinansowań unijnych kupuje materiał zarybieniowy od innych hodowców i zgadza się na dyktat cenowy. A propos... po co przywozić z koszalińskiego narybek troci skoro i tak spłynie do Bałtyku i nie wróci? Nonsensów zarybieniowych niestety jeszcze łatwo się dopatrzyć, więc na razie pierwszy kroczek ku lepszemu... lepiej wykorzystujmy forsę na zarybienia.

  22. Co do karpi i amurów to ich nie miałem na myśli bo to nie nasze ryby a co najważniejsze z ich tarła nic nie ma, wiec owca cała i wilk syty.

    Karp został wsiedlony do polskich wód w XII w., więc raczej to już "nasza" ryba icon_lol.gif Amur w 1962 r. do jezior konińskich. Miał być lekiem na zarastanie wód, ale tylko przyśpiesza eutrofizację... Na szczęście obecnie na zarybienia wod otwartych amurem i tęczakiem trzeba mieć zgodę Min. Środowiska icon_biggrin.gif

    Amur u nas się nie trze, więc i zarybianie nim jest delikatnie mówiąc nieprzyszłościowe, ale karp JAK NAJBARDZIEJ!!! Ostatnie dwa sezony tarłowe były bardzo udane. Wiem, bo widziałem narybek. W przypadku karpia potrzebna jest woda w granicach 18-24 st. C w maju i roślinność. jeśli zbiornik nie ma płytkiej i zarośniętej zatoki to i tarła nie będzie icon_cry.gif Dlatego nie ma wymiaru ochronego karpia w rzekach!

    Co do widełkowego wymiaru ochronnego to próbowali przeforsowac go karpiarze w 2005 r. Aby być zwolennikiem takich rozwiązań trzeba najpierw trochę liznąć biologii rozrodu...

    Nie bez powodu do tarła bierze się np. 4-6 letnie karpie. Z wiekiem jakość ikry i mleczu spada, więc jest i mniej zdrowego potomstwa. Z punktu widzenia biologii duże (stare) ryby nie są porządane. Pokarm b. słabo wykorzystują na przyrost, niskie efekry rozrodu itp.

    Jasne! Sam wolę złowić okaz niż "wymiarka", ale nie kosztem zaburzonego ekosystemu icon_smile.gificon_smile.gificon_smile.gif

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.