W naszych wodach pstrągowych wiecej jest zardzewiałych garnków i folii niż pstrągów. Niestety małe rzeczki traktowane są jako wysypisko odpadow przez okolicznych mieszkanców. Skoro zazdrościmy Anglikom rybności wód nie zapominajmy, że:
1. KAŻDA rzeczka ma GOSPODARZA dbającego o łowisko i pilnującego przed kłusolami,
2. oni nie zabierają pstrągów, jedzą ryby kupione w sklepie, a złowione wypuszczają.
Co do żarłoczności dużych pstragów to masz rację Esox. U 36 cm sztuki w marcu kolega znalazł 8 żab w żołądku... Jednak zjadanie własnego narybku jest ciut naciągane Należałoby radykalnie zmienić politykę zarybieniowa! Wpuszcza się narybek hodowlany, który nie wie co to jętka, a na widok klenia (lub innego drapieżnika) merda ogonem . Dodatkowo przed zarybieniem nikt nie zatroszczy sie o zredukowanie pogłowia konkurencyjnych gatunków (kleń, szczupak)... Potem słychać biadolenie, że kłusole wyławiają Niestety wszystkich własnych błędów na kłusowników nie możemy zrzucić. Uczestniczyłem w próbnych odłowach na trzech rzeczkach pstrągowych w okolicach Pilzna. Efekt kilku godzin łowienia agregatem- 1 pstrążek i 2 lipionki. No comments...