-
Postów
1287 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
159
Treść opublikowana przez marekn
-
3,5cm w jesiennej scenerii:
-
Najlepiej w sklepie u Adama Skrechoty, na ul. Lipińskiego w Sanoku. Znakomity muszkarz, przy okazji doradzi, na co łowić.
-
Pogoda fatalna, deszcz i zimno, ale poranny spacerek po lesie przyniósł wiaderko podgrzybków.
-
Łukasz to jedno z moich ulubionych łowisk i tak jak napisał Paweł, tam się jeździ, i łowi, żeby łowić. Szkoda, że u nas leje i rzeki idą w górę, bo miałem zamiar tam jutro skoczyć.
-
W weekend spacer po górach, widoczność kapitalna, jak na te porę roku, można było zobaczyć Gorgany czy Połoninę Borżawską na Ukrainie . Tylko trochę wiało.
-
Woda niska, ciut strzelona, do południa nie widziałem nawet oczka. Lipienie brały na nimfy i pedałki.
-
Czasami bywa, że sprzedaję, ale już nie robię tego na zamówienie, gdyż niestety zdarzało się, że nie do końca wywiązywałem się z umówionych terminów ( z zamówień zawsze, ale niestety czasem był poślizg). Najzwyczajniej na świecie, brakowało mi, i nadal brakuje czasu, a nie każdy to rozumiał. Dla mnie struganie woblerów to rozrywka, a nie sposób na zarabianie kasy. Jeżeli będę miał nadwyżkę, to wrzucę to na ogólnodostępną giełdę tu lub na jb i nikt nie będzie mógł mieć do mnie pretensji . Trzeba być więc czujnym .
-
Na początek sezonu lurebuildingowego, który u mnie trwa zazwyczaj późna jesień/zima:
-
Dziś, w piękny, słoneczny dzień (podobno ostatni) przejażdżka po Bieszczadach. Były nawet ryby, klenie najchętniej zbierały dość duże, jak na tę porę roku, jętki od Łukasza.
-
Wczoraj już inaczej, więcej wody i brodzenie po pas. Kleni przerzuciłem kilkadziesiąt, trafiła się i pięćdziesiątka . Jak zwykle niezawodne okazały się żuki Łukasza, ale ryby też ładnie zbierały malutkie jętki, takie bardziej lipieniowe.
-
Chyba ostatni raz w ten sposób w tym roku:
-
Woda zero, ale podobno szykują jakiś remont czy konserwację i na weekend mogą spuszczać, więc może być jedna turbina.
-
Też spędziłem świetne popołudnie. Byki ryczały, klenie brały, a woda jeszcze ciepła, więc można smigać w krótkich spodenkach, choć jesień tuż, tuż.... A i "złapałem" zwierzaka, który ucieszył mnie jeszcze bardziej niż ryby , bo jego obecność wskazuje na to, że rzeczka czysta.
-
Dziwna sytuacja, rozpoczęło się rykowisko, byki ścigają, i myśliwi i wilki, dlatego jeleń zatłuczony w rzece, przez te ostatnie, przynajmniej w moich okolicach, to nic nadzwyczajnego. Jednak tam, gdzie piszesz, truchło bez śladów "zmałatania" przez wilki i w dodatku bez łba z wieńcem, to śmierdzi kłusolstwem. Powiadomiłbym też Straż Łowiecką, bo być może 112 to za mało.
-
Na szybko przed pracą:
-
Pogoda odpowiednia na relaks . Jeszcze woda ciepła i można biegać po rzece w krótkich spodenkach, ale na brzegu widać już pierwsze oznaki zbliżającej się jesieni. Klenie zbierają piankowce Łukasza i małe, szare jęki.
-
Korzystając z ostatnich ciepłych dni, skoczyłem na klenie. Miałem na kiju klenia, można chyba powiedzieć" życia" . Kiedy zobaczyłem, że startuje do muchy, byłem pewny, że weźmie, ale wiedziałem też, że na ten zestaw go nie wyjmę. Rzeczywiście po dwudziestu sekundach porwał wszystko i tyle go widziałem. kiedy "pogrubiłem" zestaw, kilka ładnych ryb wyjąłem, w tym jedną 50+, ale w porównani z tą co mi poszła, to były przeciętniaki . Może jeszcze kiedyś się uda .
-
Projekcik na szybko na najbliższe zawody "na weekendzie". Podczas ustawiania okazało się, ze można pokładać w nim pewne nadzieje .
-
W samo południe :
-
Szkoda. że w tych dniach mam SMO, też na Sanie, tylko nieco wyżej. Może jednak uda mi się wpaść choć na chwilę w sobotę po południu .
-
Tym razem poranek ze spinningiem na górskiej rzeczce; woda kryształ i niziutka, więc nie było łatwo. Bezkonkurencyjne okazały się osy.
-
Ale tło sugeruje, że to jednak Leszek wygrał , no i mina zwycięzcy .
-
Niedzielne przedpołudnie "daleko od szosy":
-
Na koniec weekendu również łowiłem w pięknej scenerii i nawet coś wyjąłem , a i wilków też tam w bród: