Około 120 wyjazdów na ryby (od stycznia do dzisiaj). Żadnej kontroli. Zalew, żwirownia, Strug - siedzą z żywcami codziennie pagajują do reklamówek prawie wszystko co ma łuski. Kilka razy zwracałem uwagę ale nic z tego, tylko słyszałem "...głęboko połknął..", "...jest wymiar...", "...nie będziesz mnie uczył...". Jednego razu widziałem jak "pan" złowił rybę, podciągnął ją do brzegu i zaczął obserwować mnie coś robiąc przy rybie w trawie. Ja stałem jakieś 20 metrów od niego i patrzyłem co zrobi. Tak wyszło, że w tym momencie zadzwonił mi telefon i następnym razem jak on na mnie spojrzał ja stałem z telefonem przy uchu i patrzyłem w jego stronę.... Ja nie wiedziałem, że można tak szybko się spakować...na tyle szybko, że dziadek nie zdejmując z drugiej wędki żywca usiadł z dwoma rozłożonymi wędkami na rower i sobie pojechał...uśmiałem się... krzyknąłem mu "Miał wymiar?", "pan" nie odwracając się w moją stronę odpowiedział "Miał, miał"... Smutne to jest...
P.S Dzisiaj okolice Rzeszowa. Siedział jeden i pilnował 3 korki... Ja: "Czy nie za dużo wędek"...On: ...nic nie powiedział, ale jedna wędkę zwinął, przynajmniej póki ja byłem tam....