-
Postów
5 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez Młody płociarz
-
-
"Nołkilizm" w praktyce czyli zabić ptaka, który zjada ryby by przetrwać aby mógł wędkarz sobie dla przyjemności połowić. Ryb na pewno od kormoranów nie przybywa ale zgadzam się z twierdzeniem, które ktoś wcześniej przytoczył, że najwięcej szkody robią "kormorany nieloty".
-
Jestem za przywróceniem Zalewu Rzeszowskiego do ładu, to oczywiste ale nigdy nie byłem i nie będę zwolennikiem tzw. "no kill". Żeby było jasne, nie beretuję każdej złowionej ryby. Zamiast tego wprowadzić górny wymiar dla drapieżników ewentualnie jakieś inne zaostrzenia regulaminu ale nie całkowity "no kill".
-
Dodam od siebie, że coś takiego jak "Rzecznik Praw Konsumentów" to fikcja. Ciepła posadka od "nicnierobnienia" i "quasirzeczoznawcy" co nie znają się na niczym. Miałem do czynienia, to coś o tym wiem. Sprzęt oddany do rzeczoznawcy wrócił jako uszkodzony przeze mnie.
-
Witajcie, Młody płociarz z tej strony. Łowię głównie metodą gruntową i spinningową. Pozdrawiam wszystkich.
Składki Okręgowe i Porozumienia
w Ogólne
Opublikowano
Tu się zgodzę ale nie ze wszystkim. Kontrole przede wszystkim no i wziąć się za trucicieli naszych wód m.in. nielegalne odpływy, zakłady przemysłowe itp. Robienie jakiś dodatkowych opłat za zabieranie ryb, to trochę przegięcie. Dziadek i tak daleko się nie ruszy żeby sobie takiego pstrąga złowić. Ja zabieranie ryb traktuję jako przywilej, którego trzeba używać racjonalnie ale przede wszystkim to przywilej a nie bezwzględne prawo. Nie lubię nazywania każdego "mięsiarzem", kto zabierze sobie rybę do domu. Umówmy się - nie zabierze ten co ryb jeść nie lubi. Niektórzy w swoim "nołkiliźmie" nawet płotki czy uklejki z wody nie zabiorą żeby założyć na wędkę na szczupaka tylko do marketu lecą po gotową tuszkę. No i oczywiście jest różnica z zabrania paru sztuk wszędobylskiego leszcza czy płoci z dużej/średniej nizinnej rzeki a pstrąga z małego lokalnego ciurka więc edukować trzeba od małego jakie mogą być skutki postępowania wędkarza.