Tu się zgodzę ale nie ze wszystkim. Kontrole przede wszystkim no i wziąć się za trucicieli naszych wód m.in. nielegalne odpływy, zakłady przemysłowe itp. Robienie jakiś dodatkowych opłat za zabieranie ryb, to trochę przegięcie. Dziadek i tak daleko się nie ruszy żeby sobie takiego pstrąga złowić. Ja zabieranie ryb traktuję jako przywilej, którego trzeba używać racjonalnie ale przede wszystkim to przywilej a nie bezwzględne prawo. Nie lubię nazywania każdego "mięsiarzem", kto zabierze sobie rybę do domu. Umówmy się - nie zabierze ten co ryb jeść nie lubi. Niektórzy w swoim "nołkiliźmie" nawet płotki czy uklejki z wody nie zabiorą żeby założyć na wędkę na szczupaka tylko do marketu lecą po gotową tuszkę. No i oczywiście jest różnica z zabrania paru sztuk wszędobylskiego leszcza czy płoci z dużej/średniej nizinnej rzeki a pstrąga z małego lokalnego ciurka więc edukować trzeba od małego jakie mogą być skutki postępowania wędkarza.