Witam;)
W dniu 15.05 niedziela wybraliśmy się we trzech na sławny Miłków. Pogoda wydawać by się mogła idealna, pochmurno i z przelotnym deszczem. Dojazd o godzinie 5.30 nad stawy. Gość w domku zaspanym głosem : „ iść siadać!’’. Wędkarzy tak koło 15 osób. Siadamy na miejscach wskazanych przez kolegę Pborowicz. Pierwsze rzuty i oczekiwanie na duże sztuki (w międzyczasie gość zebrał po 40 zeta). I tak cały dzień minął na oczekiwaniu, porażka. Na 9 kijów od robaka, makaronu, kukurydzy po kulki nie zapominając o żywcu kompletnie nic!!! Pare brań może 3 do podcięcia. W sumie na całym łowisku może padło z 5 karpi i 1 amur. Trzech gości o 9 rano zwinęło się i pojechali na Zgodę. Siedzieliśmy do 19. Byliśmy 1 i pewnie ostatni raz na tym przereklamowanym łowisku. Nie wspomnę ile sprzętu zostawiliśmy na zaczepach (teoria głosi że gość w zimie zostawia na lodzie korzenie i kłody, a jak przychodzi wiosna, to raczej do góry nie lecą). W sumie w lipcu mają otworzyć ten drugi staw, ale raczej nie skorzystamy.
A i jeszcze jedna sytuacja, po południu chodził gostek z „konkurencji” i reklamował po wędkarzach łowisko Czerwców, za jedyne 60 zeta dniówka.
pozdrawiam