Dokładnie a ryb nie ma bo pilnować kto nie ma, patrzyłem z ciekawości 6 200zl kosztuje dzierżawa 10 ha jeziora. Wystarczy 62 wędkarzy po stufce , ale 62 wedkarzy na 10 ha to presją ogromna. Wystarczy 20 co zapłaci 500zl i zostaje kasa na zarybienia + opłata dla osób nie zrzeszonych 30 zł dniówka i masz utrzymanie rybnej wody, tylko ktoś musi tego pilnować , plus umowa z Państwem, że kłusownictwo na twojej prywatnej własności jest karalne i goście idą pod sad, opłata z kłusowanie 5000 zł grzywny . Tak to działa np w Anglii, 10 ha no kill na 5 lat i masz wodę . Wszystkie wody praktycznie powinny być pod prywatną ręką , a tak to żyjemy w wędkarskim komunizmie. Jakby tak w Polsce PZW sprywatyzować , to by ludzie jeszcze za PZW zatęsknili . Jakby za każde bajoro mieli rocznie zapłacić 500 zł i jeszcze aby zostać członkiem stowarzyszenia wędkarskiego, ktoś musi poręczyć że jesteś uczciwy nie bierzesz ryb dla kota, to wtedy będziesz mógł zrobić wpłatę roczna i zostać członkiem stowarzyszenia. A tak to dnioweczka 30 zł za 12 godzi opaska na rękę jak na basenie i pod ścisłym nadzorem. Czytałem, że za komuny pracownicy kradli nawet żarówki z fabryki FSM , albo FMZ w PZW jest tak samo dobro wspólne to każdy kradnie rybki. Oczywiście nie wszyscy, trzeba liczyć na młodych wędkarzy z religii no kill .