-
Postów
410 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Treść opublikowana przez Damian Ł.
-
Nie widzę w tym nic sprzecznego - do "sztucznego" tarła nie przystępują przecież wszystkie osobniki występujące w rzece, ponadto po pewnym "ustabilizowaniu" się populacji można (a nawet trzeba) tych zarybień zaprzestać - rybki zaczną odbywać naturalne tarło i powolutku wszystko wróci do normy (fajnie tak sobie poparzyć). Czyli jak ? - "zamykamy" rzekę dla wędkarzy ? - wydaje mi się, że sztuczne tarło jest mniej szkodliwe dla populacji, niż... brak populacji (zanieczyszczenia, kłusownictwo, mięsiarstwo, itp.) - jeżeli dodać do tego powodzie (część narybku ginie), to lepiej chyba, aby potomstwo chociaż części tarlaków (tych "sztucznie wytartych") miało kiedyś szansę na przystąpienie do tarła. I jeszcze jedno... Czasem rozmawiałem ze starszymi wędkarzami na podobne tematy - dawniej (przed wojną, w latach 50-tych i nawet później) w niemal każdej rzeczce "miejscowi" łapali ryby koszykami, wędkami, sieciami itp. - a pomimo tego, w rzeczkach było mnóstwo ryb !! - czyli (chyba) największą plagą naszych rzek jest wszechobecna "chemia". Presja połowowa skierowana na tęczaki ? - to w takim wypadku musiałbyś zabronić potokowcom atakowana przynęt sztucznych - a przynajmniej wprowadzić zakaz ich zabijania (ja akurat jestem za tym drugim - i tak wszystko wypuszczam). Zaskoczę Cię - jestem przeciwnikiem "tarła sztucznego" - ale lepsze to, niż zarybianie samym tęczakiem (wody górskie), albo np. jaziem Wisłoki (kretynizm do kwadratu - przecież tam zawsze dominował kleń) - zamiast skupić się na ratowaniu gatunków/populacji rodzimych - potokowców w Sanie i np. brzan i boleni w Wisłoce.
-
Panowie, ja nie jestem ichtiologiem, więc może się nie znam, ale gdzie tu logika "w odciążaniu" naszych łowisk (właściwie rybostanu) za pomocą obcego gatunku, który się w naszych wodach nie rozmnaża? - czy nie lepiej po prostu wpuścić np. więcej potokowców ? - one przynajmniej mają szansę odbyć tarło... No - chyba, że chodzi wyłącznie koszt zarybień (tęczak jest tańszy w "produkcji"). Osobiście uważam, że nic nie zastąpi naturalnego tarła (różnorodność biologiczna, selekcja naturalna tarlaków itp.) - żaden pan ichtiolog, doktor czy profesor nie potrafi tak dobrać tarlaków, jak robi to Matka Natura PS. Przepraszam za "zboczenie" z głównego tematu Pozdrawiam
-
Ja bym się nie cieszył tym, że zmarnuje się sporo narybku - w "normalnych" ekosystemach nie ma to takiego znaczenia, ale w naszych zanieczyszczonych i skłusowanych rzekach - owszem. Po powodzi rybki w Mielcu dobrze brały, ponieważ powódź "ściągnęła" je pod próg wodny, którego niestety rybki nie są w stanie sforsować ("Złote Maliny" należą się pomysłodawcy i konstruktorowi) - ale to Polska - tu się nie myśli tylko pije (albo bierze łapówki).
-
Ten zaczep jest jakieś 8 do 11 m od brzegu - sam się zdziwiłem, bo łowiąc w tej okolicy na odległościówkę w zaczep nie wszedł mi tam żaden karpik czy linek - na na płociowo-leszczowej niteczce 0,10- 0,11 mm karpik pływa gdzie tylko zapragnie. PS. Zapomniałem napisać o pewnym młodym wędkarzu, który notorycznie zostawia na brzegu opakowania po glinach "Boland" - może to przeczyta i trochę się zreflektuje
-
Byłem w poniedziałek ze spinningiem i "wyzerowałem" na obu łowiskach "No kill" - masz jakieś "tajne" sposoby na złowienie tam kilku/kilkunastu okoni ? - jeżeli chodzi o szczupaki/szczupaczki, to również nie złowiłem więcej niż max. 4 szt. jednego dnia. Co ciekawe, nigdy nie miałem tam nawet potrącenia przynęty "miękkiej" - wszystkie spinningowe ryby złowiłem tam na "twardziochy". PS. Co to za złośliwy zaczep na stawie nr. 2 w okolicy pierwszej ławki od ulicy (na grobli) ? - chyba jakieś zatopione gałęzie ? - urwałem na nim już dwie fajne blachy
-
Cienko, bardzo cienko - na stawie nr. 2 - zakaz połowu (na tym stawie jest akurat sporo szczupaków), natomiast na stawie nr. 1 nie złowiłem w tym sezonie ani jednej sztuki (w zeszłym sezonie szło mi całkiem nieźle). Może po prostu łowię o niewłaściwej porze - ale obławianie każdego stanowiska przez ok. 30 min. wszystkim co mam w pudełku - i zero brań, to raczej cienko... Tak swoją drogą, to karp czy amur (gatunki obce) mają jakąś-tam szansę na wypuszczenie, natomiast wymiarowy szczupak na stawach w Weryni - "w łeb" - bo niby "szkodnik"
-
Byłem dzisiaj nad Wisłoką - złowiłem 2 certy i sporo drobiazgu - ale to na na feedera - na spławik nie ma się co wybierać, a na spinning to jestem za cienki, aby łowić skutecznie na takiej wodzie. Jutro 1 lipca - do brzan dobiorę się z kilkudniowym opóźnieniem, bo nie sposób ich obecnie zlokalizować, a w "typowych" miejscówkach trzeba by użyć chyba ze 150 g ołowiu Komu jak komu, ale "dziadkom" to bym się nie bał głośno zwrócić uwagi (co innego jakimś ABS-om) - tym bardziej, jeżeli samochód zaparkowany miałbym gdzieś dalej... W tym roku obiecałem sobie, że "bydłu" nie przepuszczę - zadzwoniłbym na policję, bądź po Straż Rybacką - i zapewniam Cię kolego, że po takiej wizycie "dziadkom" przeszła by ochota na kłusowanie (przynajmniej na jakiś czas).
-
W niedzielę wybrałem się na Czarną połowić bacikiem - nic ciekawego - leszczyki, płotki i na "okrasę" okoń ok. 25 cm. Ale napiszę o tym, co szczególnie zwróciło moją uwagę... To co zobaczyłem, to po prostu SKANDAL - zebrałem pół worka śmieci ze stanowiska o szerokości ok. 5 m (oczywiście przed łowieniem, bo nie zniósł bym łowienia w takim chlewie). Prawdziwą "wisienką" na tym torcie rozmaitości było g**o zmajstrowane na samym środku stanowiska wędkarskiego (przez co musiałem zmienić upatrzone wcześniej miejsce) - nie wiem jak nazwać takich "śmieciarzy" - jaskiniowcy ?, bydło ?... - co za ludzie otrzymują karty wędkarskie... Wiele już rzeczy widziałem nad wodą, ale tym razem to przegięcie pały - a z roku na rok, jest coraz gorzej...
-
To zależy ile jesteś w stanie wydać na taki pokrowiec... Jeżeli szukasz czegoś lepszego (a wiec i droższego), to polecam usztywniany pokrowiec Team Daiwa 162 cm - naprawdę mocne zamki, oraz dobra jakość wykonania. Nie ma takiej opcji, abyś złamał w tym pokrowcu wędkę podczas transportu - pomijając wypadek samochodowy, podrzucanie pokrowca na kilka metrów, kopanie itp. Mieści mi się w nim 2 uzbrojone w kołowrotki wędki, sztyca do podbieraka, ramię do feedera, oraz ramka do kuwet montowana do kosza (siedziska) wędkarskiego. Cena to (niestety) około 270-280 zł - ale uważam, że naprawdę warto !! PS. Takie pokrowce produkuje kilka firm - min. Jaxon, Milo, Sensas itp. - podejrzewam, że wszyscy w jednej fabryce na Dalekim Wschodzie - ale ja wybrałem Daiwę, ze względu na oddzielną dużą kieszeń na podpórki - coby nie zapiaszczyć wędek.
-
Rzeki Łęg, Przyrwa i Zyzoga słyną ze sporych kleni - ale tych największych nigdy nie udało mi się złowić - są też płocie, jelce, okonie i szczupaki - a z drobiazgu głównie kiełbie. Niegdyś rybą nr. 1 w tych rzekach były potężne jazie - obecnie po latach "trucia" wyraźnie "wyparte" przez klenie. Rzeczki te są bezlitośnie kłusowane przez miejscowy "element" - również na odcinku "górskim" i to nie tylko na robaka, ale i na siatę itp.
-
Zgadzam się w 100 % z tą wypowiedzią !! Co w innych krajach jest dobrym obyczajem (tj. pewna etyka zachowań nad wodą), w Polsce trzeba by niestety wprowadzać metodą stalinowskich represji - bo chłop żywemu nie przepuści. PS. Nie tak dawno uratowałem dwie certy (w barwach tarłowych i okresie ochronnym) z łap jaskiniowca, który uparcie twierdził, że są to małe świnki - na szczęście do uwolnienia ryb wystarczyła tzw. bardzo nieprzyjemna rozmowa.
-
Byłem dzisiaj nad Wisłoką ok. godz. 14 na odcinku Przecław-Tuszyma - woda "rośnie w oczach" (rzeka przybrała co najmniej 55 cm) - brań oczywiście zero. Szybko zakończyłem wędkowanie, ponieważ nie miało to większego sensu - gdybym zaatakował rzekę z rana, efekty (woda przed wyraźnym przyborem) mogły by być ciekawe... PS. RICARDO - dzięki za info na temat tego przyboru - niestety przeczytałem to zbyt późno Po tym gwałtownym przyborze wyraźnie widać, jaki sens ma budowanie zbiorników retencyjnych
-
Trzeba dobrze dać "papu" - zanęta (sypka) powinna zawierać kopro-melasę, kaszkę kukurydzianą, herbatniki, biszkopty itp. - wszystkie te składniki znajdują się w dobrych "zawodniczych" zanętach leszczowych - ale cena takich zanęt, również jest "dobra" Zanętę obciążam (i kleję jednocześnie) odpowiednią gliną (np. rzeczną, ciężkż wiążącą itp. - w proporcjach w zależności od głębokości i uciągu wody. Jako wkładkę "mięsną" polecam (świeżo !!) pocięte gnojaczki - nie rozbijają kul zanętowych tak jak pinka czy białe robaki, a leszcze je uwielbiają. W tak zanęconym miejscu możesz łowić feederem z koszyczkiem zanętowym - ponieważ z reguły (chociaż nie zawsze) leszcze wolą przynęty podane stacjonarnie, ewentualnie wolno się poruszające. Zapachy: wanilia, wanilia+kolendra, carmel, brasem belge - trzeba sprawdzić metodą prób i błędów, co w danym łowisku leszczom najbardziej odpowiada. Są to metody nęcenia na łowienie kilkugodzinne, ewentualnie całodzienne - długotrwałe nęcenie w rzece ma (moim zdaniem) sens jedynie wtedy, gdy jesteśmy pewni, że nikt nam się w to nęcone miejsce nie wepcha Nie tylko Tobie kolego ciężko złowić leszcza "50+" - patologiczne mięsiarstwo i kłusownictwo, nie pozwala na to, aby w wodach PZW takie leszcze były czymś więcej, niż tylko okresową atrakcją (takie leszcze np. w Anglii, Holandii czy Niemczech łowi się bardzo często - ale tam nie ma PZW i patologicznego polskiego mięsiarstwa). Resztę napisał już wcześniej kol. Rapala Pozdrawiam
-
To również moja pierwsza brzana na spina - kol. Leszek dobrze doradzał, aby wymienić kotwiczki na Ownery, ale czekałem z zakupem do lipca - chciałem po prostu zobaczyć wcześniej jak ten wobler pracuje w wodzie... - kotwice rozgięły się na żyłce 0,18 mm - ale wybaczam im, bo momentami hol był naprawdę chamsko-siłowy (zaczepy). Od lipca na brzany żyłka co najmniej 0,20 mm, albo plecionka.
-
Dzisiaj woda wyjątkowo niska - klenie grymasiły na napływach i bystrzach, więc wybrałem się na swoją "tajną" pseudo-opaskę ze średnim nurtem. Pierwsze wypuszczenie z nurtem "Blagiera" Dorado zaowocowało niezłą brzaną - oj, działo się działo... - rybę podebrałem za kark... kilkadziesiąt metrów niżej - odbyłem makabryczno-masochistyczny "spacer" uczepiony gałęzi wikliny jedną ręką, drugą trzymając wędkę, a nogami zapierając się o brzeg - inaczej się nie dało, bo głęboko. Rybka tak na łoko nieco ponad 60 cm - nie mierzyłem, bo to jeszcze okres ochronny. Oczywiście wypłoszyłem tymi wybrykami wszystkie klenie powyżej 5 cm - także poza brzaną udało mi się jeszcze złowić tylko małego okonia (również na "Blagiera"). PS. Oryginalne kotwice przy woblerach "Blagier" Dorado są zbyt słabe - powyginały mi się podczas holu - gdyby nie fakt, że ryba zapięła się na obie kotwiczki, to pewnie by się całkiem wyprostowały.
-
Większość kołowrotków o stałej szpuli, nawija żyłkę w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara (patrząc z tyłu kołowrotka) - żyłka ze szpulki powinna również "schodzić" w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara. Niestety większość żyłek jest (fabrycznie) nawinięta na takie szpulki, które przy tego typu nawijaniu (raczej: odwijaniu) zahaczają o żyłkę i mogą ją uszkodzić - ja radzę sobie z tym w ten sposób, że najpierw nawijam żyłkę na wolną szpulkę (może być z innego kołowrotka, jeżeli nie używamy "podkładu"), następnie (już w prawidłowy sposó odwijam żyłkę ze szpuli zapasowej na szpulę przeznaczoną do łowienia - jeżeli używamy podkładu, to sprawa prawidłowego nawijania, sama się rozwiązuje (nie ma innego wyjścia). Tak jak napisał kol. Rapala, dobrze jest "pomoczyć" żyłkę przed nawinięciem.
-
Odwiedziłem dzisiaj Czarną ze spinningiem - 2 szczupaczki i okoń - na szczęście rybki udało się odhaczyć w wodzie, bez dotykania łapskami na tym upale PS. Podobno straszna cienizna z braniami sandacza na trupa/żywca z gruntu. Widziałem jakąś spinningową ekipę na pontonie - może ktoś z forumowiczów ? - jeżeli tak, to dajcie znać jak z braniami.
-
Jeżeli kogoś to interesuje, to ta "pielęgnica", jest to Pyszczak wydłużony (Pseudotropheus elongatus) - gatunek biotopowy z afrykańskiego jeziora Malawi PS. LukaszZ - gratuluję sumka, nie ma się co przejmować, że bez zdjęcia. Jak wygląda dzisiaj Wisłoka - woda w miarę klarowna, czy przybrudzona ?
-
Odwiedziłem wczoraj ze spinningiem stawy nr. 1 i 3 - brań zero. Na stawie nr. 2 wprowadzono zakaz połowu szczupaka, zakaz spinningowania, oraz zakaz połowu na żywca (ten ostatni, to akurat moim zdaniem słusznie). Rozwaliła mnie ta "logika" - wprowadzić zakaz spinningowania w jedynym na Weryni stawie, gdzie obecnie występuje na tyle liczna populacja szczupaka, że złowienie go nie jest czystym fuksem... I jeszcze jedno - jak można zarybić olbrzymią ilością (głównie niewymiarowego) szczupaka jeden staw, a pozostałych czterech nie zarybić szczupakiem w ogóle ?... - przyszłym roku przepiszę się prawdopodobnie do koła mieleckiego, bądź też sędziszowskiego, ponieważ dopłacanie do takiej "gospodarności" zaczęło mnie irytować... PS. Na stawie nr. 3 widziałem pod powierzchnią amura ok. 80-90 cm, oraz kilka innych "klocków" w okolicach 70 cm - chyba były to karpie, ale nie wiem na 100%, ponieważ nie miałem okularów polaryzacyjnych.
-
Witam, na stawie nr. 2 kiśnie w wodzie kilka padłych ryb - niestety nie wyciągnąłem ich, ponieważ spinningowałem i nie miałem podbieraka, albo czegoś do wytarcia rąk z tego smrodu (zasmrodził bym cały sprzęt) - mam nadzieję, że przed zawodami z okazji Dnia Dziecka, organizatorzy zawodów uprzątnęli padlinę. 27 maja zszedłem na "zero" (staw nr.1), natomiast 28 złowiłem (na "dwójce") 3 szt. "narybku" szczupaka, oraz jednego w okolicach wymiaru - ryby zaczęły brać dopiero w czasie deszczu - fajnie będzie, gdy te rybki spokojnie sobie podrosną. PS. Czy ktoś potrafi regularnie łowić bolenie na stawie nr. 1 ? - ja jestem na to za "cienki"
-
Witam, w związku z tym, że coraz więcej czasu poświęcam spinningowi, postanowiłem sobie, że w sezonie 2011 złowię swoją pierwszą brzanę na spinning Mam pytanie odnośnie uzbrajania "Invaderów" Dorado 4 cm - jak rozumiem, należy usunąć (zaczepy) dolną kotwiczkę - czy używacie koledzy "oryginalnych" (tylnych) kotwic, czy też zmieniacie ja na większe/mocniejsze ? - jeżeli tak, to bardzo prosiłbym o podanie producenta, typu oraz rozmiaru (ta kryptoreklama może być na PW). Pytam o ten szczegół, ponieważ tak na łoko to kotwiczki przy tych woblerach wydają mi się raczej mało solidne jak na warunki brzanowego holu - chociaż oczywiście mogę się mylić. Kupiłem również kilka "Blagierów" Dorado - kotwiczki nieco większe niż przy "Invaderach", ale nadal trochę mi pachną słabizną... PS. Brzany oczywiście będę starał się złowić dopiero od lipca, a wszystkie ryby wypuszczam - także brzan przeze mnie nie ubędzie
-
Istnieje i nie zauważyłem, aby miał być likwidowany - a kiedy tam był kolega ? - bo ja na początku maja - może to konkurencja rozpuszcza takie pogłoski ? Nie mam pojęcia - ale jeżeli kołowrotek nie zostanie "zakonserwowany", to (raczej) właściciel sklepu Cię za to nie "skasuje", ewentualnie pobierze symboliczną opłatę. Pierwszy i ostatni kołowrotek, który padł ofiarą mojej "konserwacji" miał banalnie prostą konstrukcję - ale i tak po złożeniu pracował jak betoniarka - wolę to pozostawić fachowcom (kołowrotek to w końcu tzw. mechanizm precyzyjny). No i właśnie z tymi częściami jest problem - podobno ten "Quick" ma "dożywotnią" gwarancję na wszystkie części - a z tego co słyszałem D.A.M (po odbiciu się od dna, ze względu na chińską konkurencję) - obecnie wyjątkowo dba o swoją renomę (jakość produktów, serwis itp.)
-
Ja posiadam stary (ale jary) Super Aero GTM (też na "draga") - oddaję go co roku do przesmarowania w sklepie "TO TU" (przy pl. Wolności) - konstrukcja może inna, ale pan "Złota Rączka" powinien sobie z tym "dragiem" poradzić PS. Jeżeli będziesz w tym sklepie, to czy mógłbyś się zapytać o to, czy pan "Złota Rączka" poradzi sobie z konserwacją kołowrotka Penn "Slammer", ewentualnie D.A.M "Quick FD" ? - rozważam zakup którejś z tych maszynek - ale wcześniej chciałbym się upewnić, czy będzie je gdzie konserwować. Pozdrawiam
-
No, gratuluję bolenia - mnie udało się w tym roku złowić dopiero jednego (na fuksa) - jak do tej pory nie widziałem boleniowych "baletów" (w wisłokowej mini-wersji rzecz jasna). PS. Nie tak dawno, rozmawialiśmy krótko o Wisłoce i kleniach na Rzemieniu
-
Obecnie wszystko jest tak rozkopane, że nie bardzo kojarzę - co do karpi, to niestety nie potrafię Ci za bardzo pomóc - gdy używałem tam czerwonych zanęt o zapachu truskawkowym bądź poziomkowym, to zawsze się jakiegoś karpika złowiło - ale przeważnie malizny. PS. Najlepszą "mapą" głębokości łowiska jest po prostu gruntowanie odległościówką z mocowanym przelotowo wagglerem - łowienie na chybił-trafił nie ma na Czarnej sensu. Pozdrawiam