Skocz do zawartości

Damian Ł.

Użytkownicy
  • Postów

    410
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Damian Ł.

  1. Kolego Gumarop, mnie się zawsze wydawało, że lin i karaś złocisty, to gatunki rodzime Uważam, że nie da się "pogodzić" wszystkich gatunków w jednym stawie (przynajmniej w odpowiedniej liczbie) - stąd mój pomysł na zagospodarowanie stawu nr 2 w taki, a nie inny sposób. Marzy mi się, aby staw nr 3 został kiedyś optymalnie zarybiony wyłącznie gatunkami rodzimymi - jest on na tyle duży, że można stworzyć w nim pewien "ekosystem" - ze względu na rozmiar, trudniej w nim też przełowić drapieżniki - no, ale 3 stawy "No kill", to chyba niewykonalne w polskiej rzeczywistości
  2. Białorybu na stawach "No kill" w Rzemieniu nie brakuje, aczkolwiek jak co bystrzejsi koledzy zdążyli już zauważyć, większość tych ryb była co najmniej raz na haku, więc nie biorą jak kroczek po zarybieniu... Dużych ryb ponadto nie łowi się codziennie - nawet w najlepszych łowiskach w tzw. normalnych krajach. Te stawy i tak co roku "fermentują" od nadmiaru zanęt i karpi więc ich kolejne "dorybianie" karpiem, aby zadowolić malkontentów oznaczało by kolejną przyduchę, albo "Mega Zakwit". Cienko jest za to na tych (wszystkich) stawach z drapieżnikiem - co potwierdziły zresztą wyniki ostatnich zawodów... Mam zresztą propozycję, aby np. staw nr 2 przeznaczyć tylko dla karpiarzy i wędkarzy gruntowych (duże karpie, amury itp.), natomiast pozostałe stawy zarybić w sposób bardziej "naturalny" (rodzimymi gatunkami) z normalną obsadą drapieżnika, ewentualnie pojedynczymi dużymi karpiami jako dodatkową atrakcją łowiska.
  3. Proponuję, aby zwycięzcom zawodów GP (oprócz zwyczajowych nagród) wręczyć medal Bohatera Walki z polską Rzeczywistością - taki wędkarski odpowiednik orderu Gieroja Sowietskogo Sojuza PS To naturalnie nie kpina z Was, tylko działań Działaczy-Zarybiaczy PZW - tytanów gospodarności i logicznego myślenia.
  4. Upadają ustroje, zmieniają się rządy i mapy państw w Europie, samoloty koszą brzozy, bądź są zestrzeliwane - ale jedno pozostaje niezmienne... Otóż niezmienny pozostaje zwyczaj srania na środku stanowiska wędkarskiego (na cyplu) na zbiorniku Czarna Sędziszowska - jak by nie było krzaków obok, a przyrząd zwany saperką nie został wynaleziony... Przepraszam, że tak z "grubej rury", ale są pewne rzeczy, obok których nie da się przejść obojętnie - proponuję na przyszły rok wpisać do regulaminu łowiska zakaz powyższej czynności, ponieważ co niektórzy nie zostali nauczeni pewnych rzeczy w domu... - może PZW ich zreformuje PS Śmiecenie to już osobny, aczkolwiek niezmienny temat...
  5. Damian Ł.

    Stobnica

    Zastanawiam się, za co to państwo okrada mnie podatkami - bo chyba w celu futrowania tych wszystkich matołów z budżetówki, funkcjonariuszy większego oraz drobniejszego płazu. Ręka rękę myje - jak sam nie upilnujesz wody, to nie ma zmiłuj - widać, że Polska doszła do takiego momentu w historii, że potrzebuje trochę sprawiedliwości wymierzanej na miejscu...
  6. Do łowienia świnek feederem, przypon 0,14 mm to absolutne maksimum - polecam 0,12 mm. Z przyponem 0,14 mm można wyholować nawet brzanę 60+ (osobiście sprawdzałem - trzeba mieć duuużo cierpliwości), ale pod warunkiem, że w łowisku nie ma zaczepów (akurat w typowo "świnkowych" miejscówkach jest ich raczej mało). Świnki tak "mają", że czasem biorą tylko i wyłącznie na np. pojedynczego białego (lub barwionego) robaka na małym haczyku (np. nr 16) - musisz to wypraktykować w swoim łowisku. Co do żyłki głównej, to proponuję średnicę 0,22 mm - nie "odstrzelisz" nią koszyczka, natomiast grubsza będzie stawiała w wodzie większy opór (co wymaga większego obciążenia) - przy rzecznym feederowaniu średnica żyłki głównej nie ma wpływu na ilość/sygnalizację brań.
  7. Damian Ł.

    Stobnica

    Kolegolisses, jeżeli tylko dowiesz się kto jest sprawcą tego barbarzyństwa, to proszę wymienić tę osobę z imienia i nazwiska na forum - jeżeli obawiasz się odpowiedzialności prawnej, to mogę to zrobić za Ciebie (po informacji na PW) - o ile Administratorzy nie zadecydują inaczej. Istnieje jeszcze jedna opcja ukarania złoczyńcy, ale to już tylko na PW, pod koniec lipca, oraz tylko poważne i przemyślane oferty...
  8. Odnośnie tych wszystkich regulacji, ustawiania kamieni/głazów w korycie podgórskiej rzeki, nasuwa mi się pewna myśl, a raczej cytat - mianowicie taki: Przepraszam za zakłócenia, oraz życzę wszystkim pomysłodawcom podobnych inwestycji dużo zdrowia psychicznego.
  9. Takie szczupaki łowi się w krajach, gdzie nie ma działaczy z PZW: PS To nie Szwecja
  10. Witam ! Macałem tego Jaxona - wg mnie straszna "klucha", aczkolwiek przyjemnie leży w ręku - ten model o nieco większym c.w. mógłby być ciekawą propozycją na brzany łowione za pomocą plecionki (mniejsza "rozginalność" stosunkowo małych kotwic).
  11. Jak sama nazwa wskazuje "działacz" ma działać, ale nie działa, więc trzeba go wyp******ić z tej funkcji na kolejnym zebraniu wyborczym !! Nie należę do żadnego koła mieleckiego, ale gdyby w moim kole działa się taka sytuacja, to proszę uwierzyć, że bym zareagował... Na odcinku Pustków-Tuszyma bryndza totalna - za to w Mielcu rybek sporo - z czego (niestety) korzystają głównie złodzieje i bandyci - szkoda. PS Działacz - to brzmi dumnie !!
  12. Damian Ł.

    Sklepy wędkarskie

    Koledzy, czy mógłby mi ktoś napisać, jak przedstawia się obecnie kwestia rabatów w "Karinie" przy ul. Warszawskiej ? - mam na myśli zwłaszcza sprzęt spinningowy. Z góry dzięki za informacje.
  13. Moje plany na nadchodzący sezon ? Doprowadzić do upadku geriatryczną soldateskę z PZW Rzeszów poprzez nieopłacanie składek.
  14. Pomimo faktu, że nie złowiłem w tym sezonie żadnego dużego okazu, zaliczam go do niezwykle udanych - poznałem wielu wspaniałych ludzi (prawdziwych pasjonatów wędkarstwa), poznałem masę nowych łowisk, przetestowałem wiele przynęt (min. obcykałem sobie wreszcie w miarę skuteczny wobler brzanowy, oraz upewniłem się co do "zabójczych" właściwości niektórych przynęt hand made). Po raz pierwszy (dzięki uprzejmości założyciela tego wątku) miałem okazję połowić z pontonu na Wiśle - za co będę mu dozgonnie wdzięczny PS W tym roku narzekać mogłem jedynie na brak czasu (o pieniądzach dżentelmeni nie mówią), oraz (tradycyjnie) na pewną grupę przestępczą, której w żadnym wypadku nie można nazwać zorganizowaną - czyli WZP, czy (jak kto woli) SB-bis
  15. Zbiornik zaporowy jest sam w sobie sztucznym tworem, więc nie do końca zgodzę się z tym przykładem, ponieważ miałem na myśli wody "naturalne". Co do lipienia w Tuszymce, to są go tam śladowe ilości, ponieważ dostał się tam (prawdopodobnie) w wyniku "przypadkowego" zarybienia - razem z narybkiem pstrąga potokowego (choć mogę się mylić). PS Panie Zdzisławie, skoro lipień miał tak istotny wpływ na zmianę ichtiofauny w Sanie i dopływach, to tym bardziej nikt mi nie wmówi, że takiego negatywnego wpływu nie ma zarybianie tęczakiem czy głowacicą. Również proponuję, aby wczytał się Pan w to co piszę (ten fragment o Matce Naturze) - ale podkreślam, że nie jestem takim znawcą jak Pan i mogę się mylić. Pozdrawiam Damian
  16. Sądzę, że właśnie lipień jest tym (prawdopodobnie jedynym) gatunkiem, którego introdukcja do wód gdzie wcześniej nie występował nie skutkuje degradacją ekosystemu/ichtiofauny - najlepszym tego przykładem jest rzeka Tuszymka, gdzie lipienie wcześniej nie występowały, a wprowadzenie tego gatunku urozmaiciło i uatrakcyjniło to łowisko. Nie jestem ichtiologiem, ale sądzę jednak, że Matka Natura wie lepiej niż ichtiolodzy, PZW, oraz inni wędkarscy "ulepszacze" jakie gatunki mogą i powinny koegzystować razem bez szkody dla siebie i całego ekosystemu - i człowiek, może tą delikatną równowagę tylko zepsuć. Pozdrawiam i dziękuję za uwagę. PS Jeżeli ktoś zna jakiś gatunek ryb, którego introdukcja nie miała na 100% negatywnego wpływu na lokalne środowisko/ekosystem, to proszę o podanie tego zacnego przykładu
  17. O ile mi wiadomo, to te łososie i trocie, które wstępowały niegdyś do Sanu czy Dunajca, były raczej nastawione na odbycie tarła (konsumowały w morzu) a nie na konsumpcję przez okrągły rok, natomiast narybek i smolty tych gatunków nie żerowały na rybach większych od narybku. A co do "zarzutu", że "wymiarków" nie wystarczy dla mnie, to proponuję się kolego tak nie spinać na zapas, ponieważ ja wszystkie rybki wypuszczam - a to, że pozwalam sobie mieć inne zdanie na dany temat, nie upoważnia Cię jeszcze do imputowania mi pewnych krwiożerczych zachowań Pozdrawiam
  18. Nie wiem jak bardzo żarłoczną rybą jest głowacica (nie jestem ichtiologiem), ale siłą rzeczy ryba dorastająca do takich imponujących rozmiarów w stosunkowo ubogiej w pokarm (rzeka górska) wodzie, swojej "masy" nie buduje raczej na chruścikach i innym robactwie - taka bardziej wyrośnięta głowatka, bez problemu wsunie wymiarowego pstrąga bądź lipienia, że o narybku nie wspomnę. Naturalnie większym problemem dla rodzimej ichtiofauny są ścieki i kłusole - ale nie lekceważył bym możliwości konsumpcyjnych tego gatunku.
  19. Mnie się wydaje, że głowacica w naszych rzekach górskich, to taki sam niewypał jak tołpyga i amur w wodach nizinnych - wystarczy chwileczkę pomyśleć jakie "menu" może wchodzić w skład np. metrowej głowatki, aby uświadomić sobie jaki ma ona wpływ na naszą rodzimą ichtiofaunę... - pomysłodawcom zarybiania naszych rzek tym gatunkiem, życzę dużo dobrego samopoczucia, aczkolwiek mało samozaparcia z dążeniu do "celów statutowych". Co prawda sum żre jeszcze więcej, ale sumy żyją w wodach o wiele "żyźniejszych" w składniki pokarmowe, a co za tym idzie i w ryby stanowiące ich "menu" - ponadto sum jest gatunkiem rodzimym, a jego ofiary zdążyły przystosować się przez tysiące lat do jego obecności w naszych wodach - czego nie można powiedzieć o głowatce.
  20. Otóż mylicie się Panowie - ubecja z PZW myśli intensywnie, ale tylko o sobie - przecież trzeba z czegoś opłacić pensje Prezesa-Towarzysza Generała, oraz innych, terenowych działaczy drobniejszego płazu... Osobiście nie opłacę składki na 2013 rok w Okręgu Rzeszów - nad pozostałymi okręgami jeszcze się zastanowię - pamiętajmy koledzy, że z pijawkami najskuteczniej walczyć poprzez osuszenie bagna - ja mam ten komfort (inne hobby), że mogę zrezygnować z wędkarstwa na sezon czy dwa - później się zobaczy - zawsze można emigrować do jakiegoś normalnego kraju.
  21. Jeżeli było by to "klasyczne" zatrucie, to ginęły by wszystkie ryby - a nie tylko te, które kiepsko znoszą zasyfianie wody przez inne gatunki (wędkarzy, karpie itp.).
  22. Nie znam tego łowiska (Besko), ale problemem nie jest sama obecność karpi na stawach w Rzemieniu, tylko nadmierna ich ilość w stosunku do "objętości" zbiornika - z innym białorybem jest mniejszy problem, ponieważ część narybku pada ofiarą drapieżników, natomiast pewien procent populacji (ryby średnie i duże) pada co roku po odbytym tarle itp. - ponadto rodzimy białoryb nie zasyfia wody w takim stopniu. Łowisko "No kill" w zbiorniku o głębokości (w porywach) do 2 metrów, nie mającym silnego przepływu wody, do tego zarybianym "do oporu" karpiem, to po prostu tykająca bomba ekologiczna - i to miałem na myśli. Co prawda w stawach hodowlanych zagęszczenie karpi jest jeszcze większe, ale takie stawy spuszcza się co pewien czas, czyści, a nawet odkaża. Pozdrawiam
  23. Kolego, to "wiadro zanęty" to głównie glina + odrobinę zanęty spożywczej i robactwa - i takie "wiadro" zasyfia wodę znacznie mniej niż 1 kg kulasów. Mimo wszystko jestem za wprowadzeniem limitów ilościowych dotyczących zanęt na tym łowisku - zwłaszcza, że zawody urządza się na Rzemieniu często (zbyt często). Sam najczęściej nęciłem tam gliną z ok. 500 g spożywki (z czego czasem połowa lądowała później w śmietniku) , a utrzymywałem rybę w łowisku za pomocą strzelania robactwem z procy - myślę, że takie nęcenie zasyfia wodę w minimalnym stopniu, a daje bardzo dobre wyniki. Problemem stawów nr 1 i 2 jest nie tylko przenęcenie, ale także nadmierna ilość karpi w tym niezwykle płytkim łowisku (to nie np. przepływowa Wilcza Wola, tylko małe bajorko) - żadna inna ryba nie zasyfia wody w takim stopniu jak karp i amur - a że nie mają one wrogów wśród naturalnych drapieżników (szczupak, okoń, boleń itp.) to nie ubywa ich w tym łowisku "No kill". Od czasu wprowadzenia łowiska "No kill" stawy były kilkakrotnie "dorybiane" karpiami (których i tak było wcześniej sporo) - już wcześniej pisałem, że tak się to skończy (można sprawdzić na forum). PS Istnieje jeszcze jedna "opcja" - mianowicie, że ktoś w tym zasyfianiu wody "pomaga"
  24. Karpiowe - i wszystko jasne... Mam ochotę napisać, gdzie sobie powinni wsadzić te dziesiątki kilogramów kulasów - gratuluję organizatorom zawodów niezwykle wysokiego ilorazu inteligencji (po tej nauczce z zakwitem wody - brak słów).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.