halfdanTheBlack Posted March 19, 2019 Share Posted March 19, 2019 Krótka relacja z wyjazdu do Nowej Zelandii. Nie był to wypad typowo wędkarski, pierwsze dwa tygodnie to sprawy związane z pracą, kolejne dwa to zwiedzanie Wyspy Północnej z małżonką. Niemniej jednak starałem się zagospodarować dostępny czas najlepiej jak potrafiłem. Do sprzętu podszedłem minimalistycznie i bez fajerwerków. Wziąłem jedną wędkę muchową i jeden spinning. Nastawiałem się głównie na muchę, przede wszystkim dlatego, że to moja ulubiona metoda, ale również względu na to, że wiele interesujących mnie łowisk dopuszcza tylko tą metodę. Do tego spinning na wszelki wypadek, głównie z myślą o jeziorach. Na początku chodziłem z dwiema wędkami, jednak szybko zostałem przy samej muchówce. Spinning okazał się w moim wydaniu mało przydatny. Nie wiem dlaczego... Woblery były dobre w wyciąganiu sporych klocków z dołków, jednak nie miałem na nie ani jednego ataku. Obrotówka była skuteczniejsza, jednak łowiła małe ryby... Skończyło się więc tak jak w sumie planowałem, czyli z wędką muchową. Wyjazd oczywiście był poprzedzony dogłębnym studiowaniem dostępnych informacji na temat tego gdzie, kiedy, co i na co łowić. Nie chciałem żeby przydarzyły mi się jakieś wpadki, ale i tak nie obyło się bez paru. Najgorszym utrudnieniem okazał się dla mnie dostęp do wody. Traciłem dużo cennego czasu na szukanie odpowiedniego miejsca, które nie było szczelnie zagrodzone i umożliwiało łowienie z czystym sumieniem bez naruszania czyjejś ziemi. Podobno właściciele nie robią problemów z przejściem przez prywatny teren, ale wymagane jest od nich pozwolenie. Niestety, trzeba jeszcze wiedzieć kogo zapytać. Jechałem tam z pewnymi obawami, czy na pewno poradzę sobie łowiąc w zupełnie nieznanej wodzie z bardzo ograniczonym czasem. Na szczęście wracałem zadowolony. Choć obawy nie były zupełnie bezpodstawne. Woda najczęściej była krystalicznie czysta, ryby mądre, ostrożne i wybredne. Spotkany Kanadyjczyk z Kolumbii Brytyjskiej stwierdził, że zupełnie nie może się dostosować do tutejszego łowienia, przez tydzień nie złowił żadnej ryby. Z racji swojej natury wędkarza - włóczęgi chciałem odwiedzić jak najwięcej łowisk. Oczywiście nie był to cel sam w sobie, ale dzięki ilości ciekawej wody mogłem przebierać w kolejnych, licząc w duchu na ciekawe wyniki. W ten sposób trafiałem w kratkę na mniej i bardziej rybne wody, jednak w ciągu całego pobytu znalazłem tylko jedną rzekę w której nie spotkałem ryb, oprócz takich wielkości palca. Zapewne miało to związek z nadmiernym rozwojem glonów, z inwazją których borykał się cały tamtejszy region. Pozostałych wód można tylko zazdrościć, choć niektóre na pierwszy rzut oka wyglądają bardzo podobnie do naszych. Przed wyjazdem byłem bardzo sceptycznie nastawiony do łowienia w jeziorach. Co prawda czytałem o tym, że są tam duże ryby i wydawało się logiczne, że właśnie tam należy szukać tych największych, jednak byłem pewien, że bez łódki będą niedostępne. Nie brałem pod uwagę tego, że mogę trafić na płytkie jezioro w którym można brodzić. Takie łowisko okazało się całkowitym zaskoczeniem i zakochałem się w nim od pierwszego łowienia. Trochę jak łowienie bonefish z zachowaniem oczywiście odpowiednich proporcji. Woda w jeziorze dochodziła do 24 stopni, natomiast strumienie zasilające jezioro z racji wielu źródeł miały temperaturę około 11 stopni. Pstrągi naturalnie szukając dobrze natlenionej wody przebywały blisko ujść. Wystarczyło je wypatrzyć, odpowiednio podać strimera i sukces gwarantowany. Żartuję! Oczywiście nie było to takie proste i nie obyło się bez pomocy lokalnego przewodnika. Niemniej jednak takie łowienie pozostało najciekawszym nowym doświadczeniem z pobytu w pstrągowym raju. Również dlatego, że przyniosło trzy największe ryby całego wyjazdu. Trochę statystyk i ciekawostek na koniec. Przez miesiąc odwiedziłem w sumie 16 różnych łowisk, z czego trzy rzeki nie nadawały się do łowienia z racji ograniczonego dostępu do wody. Na jednym łowisku nie spotkałem ryb większych niż 10cm. Jeśli dobrze prowadziłem zapiski, to złowiłem 65 pstrągów, z czego 4 sztuki 60+, 6 sztuk 50-60cm, 26 sztuk 40-50cm. Największą rybą był potokowiec, który według miarki na wędce miał 27 cali, czyli około 68cm. Nie miałem szczęścia do tęczaków, ilościowo było ich dużo więcej od potokowców jednak wielkościowo nieprzekraczalne okazały się dla mnie 52 cm, złowiłem trzy ryby tej długości. Można znaleźć wiele opinii o tym, że nowozelandzkie rzeki są poddane zbyt dużej presji, jednak przez pierwszy tydzień łowiąc w lokalnych rzekach nie widziałem ani jednego wędkarza, spotykałem ich tylko na jeziorze lub na najsłynniejszej chyba rzece Nowej Zelandii czyli Tongariro. I tak porównując ilość łowiących w Tongariro na przykład do Sanu trzeba przyznać, że jest ich tam kilkukrotnie mniej. Szczęściarze. Ze śmieci wrzuconych bez sensu do wody trafiłem tylko raz na oponę pod mostem. Zostałem mocno zaskoczony widokiem pięknych, metrowych węgorzy w górskich rzekach. Przy moim drugim pobycie nad jeziorem podszedł do mnie jakiś lokalny wędkarz z nowiną, że nie dalej jak dwie godziny wcześniej jeden z łowiących kolegów miał na wędce potokowca, którego gapie z mostku ocenili na około metr długości i 24 funty wagi (10-11kg). Przy okazji powiedział, że nie jest to zupełnie niespotykane zjawisko, raz na jakiś czas łowi się tu takie ryby. Doświadczony pstrąg wygrał Może kiedyś uda mi się odwiedzić do kompletu Wyspę Południową... HtB teczak mp4.mp4 Link to comment Share on other sites More sharing options...
ryba7 Posted March 19, 2019 Share Posted March 19, 2019 A jednak skrobnąłeś kilka słów.. Okoliczności przyrody i ryby miazga !!! Pozazdrościć A teraz czekają Cię polskie realia hehe Link to comment Share on other sites More sharing options...
halfdanTheBlack Posted March 19, 2019 Author Share Posted March 19, 2019 Teraz OS Wisłok do odwołania Link to comment Share on other sites More sharing options...
rrthc Posted March 19, 2019 Share Posted March 19, 2019 Szczerze zazdroszczę zajebistego wyjazdu no i gratuluję pięknego wędkowania Link to comment Share on other sites More sharing options...
halfdanTheBlack Posted March 19, 2019 Author Share Posted March 19, 2019 Dzięki Link to comment Share on other sites More sharing options...
krs Posted March 19, 2019 Share Posted March 19, 2019 Gratuluję wyjazdu, pozwoliłem sobie przenieść post do działu Artykuły. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now