Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Wyświetla najczęściej polubioną zawartość w 04/13/10 uwzględniając wszystkie działy

  1. Zlot będzie w pięknym miejscu – miejscu gdzie pierwszy raz byłem na rybach, gdzie złowiłem pierwsze ryby, gdzie jeszcze w „trampkach” i krótki spodenkach biegałem po rzece i w prądach łowiłem klenie na wiśnie i porzeczki. Dla tych, którzy będą tam pierwszy raz – napisze kilka przydługawych zdań o tym jak wygląda tam rzeka, jakie ma miejscówki na dość dobrze znanym mi odcinku – czyli od zakola powyżej prądów powyżej mostu w dół, prawie do ujścia z oczyszczalni ścieków w Siedliskach. Samochody będą zapewne parkowane wzdłuż drogi, koło mostu lub w okolicach składu drewna(??) i placu betoniarni znajdującej się koło mostu. Do samego mostu można dojechać z dwóch stron. Od strony Tyczyna, przez Budziwój, Siedliska. W Siedliskach mijamy kościół po prawej, szkołę po lewej, dom ludowy i ośrodek zdrowia /odpowiednio po prawej i lewej/ jeszcze dwa zakręty i będzie znak w prawo „Zarzecze 1” . Jakieś 150 metrów po skręceniu w prawo dojeżdżamy do mostu. Lub dojeżdżamy od strony Boguchwały – jadąc trasa z Rzeszowa w kierunku Bieszczad. Droga Krajowa nr 9. W miejscowości Lutoryż skręcamy w lewo- stoi znak, tylko nie pamiętam jaki – ale albo „Zarzecze 1”, albo Siedliska” albo „Tyczyn” Chrakterystyczny jest ten skręt, ponieważ praktycznie przy samej drodze widać starą stacje kolejowa „Wisłoczanka” /a przed nia jakiś sklep, czy bar – taki biały barak/ z strzeżonym przejazdem kolejowym widocznym z głównej drogi. A poźniej już cały czas wzdłuż drogi i po jakiś 2km jesteśmy przy moście. – dla jadacych z południa – mysle ze stacyjka Wisloczanka i skret jest dobrze znany – jak nie – pisać - jakoś pokierujemy. Wracając do okolic mostu. W niedziele nie ma tam ruchu – tj przy zjeździe z mostu droga do betoniarni, a więc spokojnie można parkować. W dni powszednie nie zalecam – gdyż raz że można zostać całkiem nieźle „porysowanym” przez np. gruszkę z betonem, albo w suche i pogodne dni – tak jak ja miałem raz taki przypadek – po powrocie z kilkugodzinnego wędkowania, auto było pokryte około centymetrową warstwą kurzu i pyłu z błota, piachu itp. Całe auto do dokładnego mycia i wszystkie zakamarki do czyszczenia – jak włączyłem nawiew powietrza – to w twarz dostałem taką chmurą brązowego dymu – jak bym co najmniej rozwalił torebkę cynamonu - masakra – czyszczenie klimy i układu nadmuchu -280 zł a mechanik nie mógł wyjść z podziwu że tak urządziłem auto:D. Ale wracając do samej rzeki. Do zakola, prądów i głębszej jamy powyżej mostu można dojść na dwa sposoby. Prawą stroną rzeki – nowo zrobiona ścieżką – rozepchanym jakimś spychaczem. Ścieżka ta prowadzi chyba do samej Lubeni, nie wiem czy nie do ujścia samej Lubenki. Lub lewa stroną wychodząc na asfalt, mijając 3 domy i schodząc wydeptaną ścieżką po stromym zboczu nad samą wodę. Powyżej mostu jest zakole w prawej strony zabezpieczone faszyna. Głęboka rynna w której najczęściej poławiałem okonie i klenie, kiedyś też trafiłem małego szczupaczka. Miejsce dość często obstawione przez łowiących na grunt. Kiedyś widziałem jak łowili tam ładne leszcze a dość często trafiały się tam także piękne brzany. Generalnie głęboka rynna – do 2m pod prawym brzegiem, wypłycająca się do wewnętrznej zakola. Powyżej znajdują się progi skalne – szybki nurt, trudny do pokonania, miejsce gdzie czasem w lecie łowiłem klenie na „przytrzymanke” czy to na spinning na woblera, czy na wiśnię. Kiedyś – po jakiejś powodzi – złowiłem tam kilką pstrągów – pewnie uciekinierów z hodowli, a później po powodzi w dorzeczu Lubenki brały tam ładne potokowce. No i powyżej progów znajduje się ładna bania, przy lewym brzegu zabezpieczona faszyną. Głebokość do 2,5m. Miejsce gdzie łowiłem głownie okonie, czasem trafił się ładny szczupak. Kolega złowił tam też sandacza na jakieś 50-60 cm. Bania mająca z 100-150 m ciągnąca się do kolejnego zakrętu. Bania swojego czasu zamieszkiwana przez wydrę – co było widać po śladach na brzegu. Wracamy na most. Pod samym mostem – między filarami – przy lewym brzegu mamy głęboki wlew w którym zamieszkują całkiem spore brzany. Sam widziałem tam okazy 50-60 cm, co w połączeniu z bardzo dużym uciągiem wody, dawało przepiękny i bardzo długi obraz walki. Poniżej mostu – prawy brzeg zabezpieczony faszyną. Miejsce wybitnie okoniowe, dla mnie mające szczególne znaczenie, gdyż tam złowiłem pierwszego w życiu bolenia. A kolega – pierwszego w zyciu sandacza – w noc kiedy jakaś sąda czy inny wahadłowiec lądował gdzieś na Marsie czy Księżycu / ale było to jeszcze w czasach przed regulacja lewego brzegu, pod którym pod nawisami wierzb pływały 70 cm klenie, a woda była najgłębsza na całej znanej mi wówczas długości Wisłoka. Aktualnie, pod lewym brzegiem plaża, gdzie zawsze podczas wody powodziowej, lub około powodziowej siedzi jeden facet – specjalista od brzan – i pięknie je tam łowi. Jakieś 200m poniżje mostu, na środku rzeki jest wybudowana studnia !!! – na której zawisło już tyle przynęt, że należy na nią szczególnie uważać. Zważywszy że działa ona jak „hak” i zatrzymują się na niej wszelkiego typu gałęzie, drzewa, opony, siatki itp. Pomiędzy mostem a studnią często też widywałem ludzi łowiących na spławik – klenie, hmm chyba świnki lub certy na „białego” i musze powiedzieć, że zazwyczaj całkiem nieźle im szło. Często tez w kierunku środka rzeki zarzucają feederki. Poniżej studni zaczyna się wypłacenie – na którym w lecie „opalają” się klenie. Jako chłopka z kolega stawaliśmy na początku tego wypłycenia, i albo Horneta Salmo, albo wiśnię spuszczaliśmy w dół i prawie każde przepuszczenie kończyło się atakiem ryby. W wyjątkowo ciepłe dni klenie „stały” pod prawym brzegiem, pod dużymi krzakami wierzb/wilkiny, gdzie nurt jest bardzo szybki, a uciąg bardzo silny – stojąc na prawym –dość wysokim brzegu – ładnie je zawsze było widac – i można było polować „na upatrzonego”. Po wypłaceniu zaczyna się moje ulubione miejsce – „pole pod wierzbą” – charakterystyczne z tego względu, że rośnie nad nim, na lewym brzegu ogromna wierzba, widoczna nawet z mostu. Widać ja na pierwszym zdjęciu Miko z dnai 25.03.2010 na stronie 21 w zakładce Wisłok – w oddali, po lewej stronie. http://www.fishing.org.pl/forum/showthread.php?t=83&page=21 Miejsce zaczynające się szybkim i głębokim wlewem pod lewym brzegiem. Później przechodzi w spokojna płań – dość mocno zamuloną przez co brodzenie jest dość nieprzyjemne - Zazwyczaj ktoś siedzi na tym polu, gdyż miejsce jest wyjątkowo rybne. Prawy brzeg zabezpieczony faszyną – pod sama wierzbą około 3m. Miejsce gdzie i na spławik, i na grunt można śmiło łowić. Ładne okonie, grube klenie, ładne leszcze, płotki – przy mnie kiedyś kolega złowił tam tez karpia /tak z 35 cm/ i tęczaka Nad tym miejscem zawsze znęcam się z większą gumą lub woblerem, gdyż bardzo często trafiałem tam ładne szczupaki. Płań kończy się wypłyceniem z szybkim przelewem pod lewym brzegiem- który tworzy głęboka banie z prądami wstecznymi – gdzie o ile się ich nie wypłoszy, to można trafić ładne klenie. Od tego miejsca zaczyna się długi, płytki i spokojny odcinek Wisłoka. Dno jest pokryte żwirem, lub zbudowane z twardej gliny (??)Całość w dowolnym miejscu przy niskiej wodzie można śmiało pokonać w każdym miejscu w woderach. Odcinek ma z 300 metrów, Nigdy na tym odcinku nie złowiłem niczego innego jak okonia lub klenia. W letnie dni idąc ścieżką wzdłuż wysokiego prawego brzegu było widać tylko większe i mniejsze cienie kleni stojące przy brzegu, a druga osoba stojąca w wodzie w okolicach środka rzeki mogła je wtedy łowić „na upatrzonego”. W czystej wodzie było je ładnie widać, a mając przewodnika na górze wystarczyło dobrze rzucić i poczekać aż kleń ruszy w kierunku naszej przynęty. O ile się nie mylę to początek tego wypłycania widać na drugim zdjęciu Miko z dnia 25.03.2010 na stronie 21 w zakładce Wisłok. http://www.fishing.org.pl/forum/showthread.php?t=83&page=21 Mniej więcej w połowie tej spokojnej płani, przy prawym brzegu rośnie ładna wierzba, pod którą jest seria gliniastych, głębokich dołków zamieszkiwanych przez ładne okonie. Jesienią, podczas koleżeńskich zawodów wyciągałem z nich średnio na 10 rzutów 7-8 okoni – małych, ale prawie zawsze wisiał jakiś na końcu żyłki. Wtedy generalnie był dobry dzień, W ciągu 5-6 h łowienia, od mostu do „bani za kościołem” wyciągnąłem z 50 okoni, 4 klenie i jednego szczupaka.
    1 polubienie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.