-
Postów
1287 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
159
Treść opublikowana przez marekn
-
Dzięki, woda na Sanie niżej Leska malutka i krystalicznie czysta, więc wyżej musi być tak samo, bo nie padało.
-
Dzisiaj postanowiłem zakończyć sezon pstrągowy, niestety dość lichy, na Sanie niżej Leska. Od 16:00 wyjąłem ledwie trzy pstrągi około 30cm. Dopiero pod koniec wędkowania, po 19:00, na własnoręcznie wykonanego woblera, niespodzianka na 56cm.
-
Jak Siekiera, to Siekiera:
-
Zna, zna . a jeśli coś z tamtych lat, to może:
-
Przeszedłem się z wędką wzdłuż rzeki. Woda jest bardzo niska, ciepła i czysta. W efekcie pięć kleni i pełne kieszenie orzechów.
-
Że mam teraz czas i praktycznie codziennie jestem na rybach , a także o tym, że Osława to super rzeka.
-
Dokładnie. Jeżeli urzędy będą rozporządzać naszą kasą, to znajdą się z pewnością jakieś nieprzewidziane wydatki ( jestem o tym przekonany, można powiedzieć, że wynika to z doświadczenia ) i te pieniądze pójdą na coś innego. Kolega ma rację też w drugiej kwestii, chodźmy na zebrania, głosujmy, decydujmy za "leśnych ludków", zaskoczymy ich chociażby frekwencją, a przede wszystkim będziemy mieli wpływ na podejmowane decyzje.
-
W większości , chociaż niektóre łowię na inne woblery.Trzeba korzystać póki jeszcze lato.
-
Dzisiaj rano trochę lepiej, w sumie pięć kleni, około dziesięciu kleników, takich do 20cm i dwa okonie.
-
Rano cieniutko, ledwie dwa klenie, parę pustych brań, trochę drobiazgu i mały okoń, również na smużącego chrząszcza.
-
Właśnie to dokładnie napisałem Kolego.
-
Dziś wieczorem trochę lepiej, w sumie sześć kleni i trochę drobiazgu. Woda szybko się oczyściła , poza tym żarówa. Łowiłem tylko na to, co wystrugałem. Generalnie ryby brały na wszystko, tj. żuki, gąsienice, woblery imitujące rybki, ale pod jednym warunkiem - musiały być czarne.
-
Z całym szacunkiem, ale wielu z tych w zarządach jest nawiedzonymi prawicowcami, narodowcami, ksenofobami itp. Nie używajmy stereotypów, hasło "Komuch" na Podkarpaciu rzuca się łatwo i w tym szuka się usprawiedliwienia - co złego to "Komuchy", nie my. Panowie komuna upadła ponad 20 lat temu, zwalając wszystko na byłych "Komuchów", wykazujemy się indolencją, ignorancją i brakiem znajomości historii naszego kraju.
-
Przecież smużą, więc z pewnością .
-
W tym samym czasie łowiłem kilometr wyżej i miałem aparat . Szkoda, ze nie stałem bliżej Marcina, bo naprawdę wyszłyby fajne zdjęcia. Moje wyniki nieporównywalne, ledwie trzy klenie.
-
Nie ulega wątpliwości, że łowienie kleni momentami bywa widowiskowe. Poza tym jest to dobry trening. Bardzo rzadko zdarze się wyjąć na Osławie ( która jest małą rzeką, więc ryby trzymają się tych samych miejsc ) z tego samego dołka, płani czy przelewu, na tę samą przynętę, klenia, przynajmniej w krótkich odstępach czasu. Oczywiście nigdy nie mam pewności, że wyciągam tę samą rybę kolejny raz, jednak jest pewna prawidłowość. Ryby pokłute wcześniej przeze mnie wymagają więcej kombinowania, gdyż są już " mądrzejsze " i dzięki temu ja sprawdzam większą ilość przynęt, różne sposoby prowadzenia itd.
-
Woda krystalicznie czysta, dlatego nie tak łatwo skusić klenie. Kilka na moje powierzchniowe wynalazki wyjąłem. Największy,około 40cm, uderzył w konika polnego Maybug.
-
Spiningowanie na zalewie w Myczkowcach
marekn odpowiedział(a) na Dolek93 temat w Wędkarstwo spinningowe
Kiedy tydzień temu łowiłem na Myczkowcach podczas Spinningowego GP Okręgu Krosno, wśród kilku wyjętych pstrągów, zwrócił uwagę jeden. Otóż ryba była przerysowana prawie przez cały bok, być może przez kormorana, ryba jeszcze krwawiła, a mimo to wzięła i walczyła bardzo mocno. Niestety zdjęcie zrobiono telefonem i słabo to widać. -
Przespacerowałem się po rzece ze spinningiem. Kilka kleni wyjąłem, brały tylko na "moje" smużaki, zresztą bardzo delikatnie. Czułem jedynie lekkie przytrzymania lub zacinałem po słabiutkich chlapnięciach. Kiedy zakładałem przynęty głębiej schodzące: rybki, żabki, raczki, gumy; kompletna cisza. Jeden gruby kleń wypiął się pod nogami, ale może to i lepiej , gdyż pijane towarzystwo ze Śląska, które biesiadowało na brzegu przy grillu, chciało koniecznie zjeść tę rybę, chyba razem ze mną .
-
Książki Łysiaka czy Suworowa rzeczywiście warto przeczytać. Jeśli chodzi o Nienackiego, polecam coś dla starszych czytelników " Raz do roku w Skiroławkach".
-
Są i to dużo większe. Woda w weekend powinna być lepsza, przy prawym brzegu była bardziej czysta, od lewego brudziła jeszcze Osława. Ta z kolei już w górze jest prawie idealna, Hoczewka pewnie też, gdyż tu nie padało.
-
Woda na Sanie tragiczna, bardzo wysoka i wciąż brudna. Spinningowałem w Sanoku około godziny. W tym czasie wyjąłem spod brzegu klenia na "swojego" szerszenia. Jako przyłów trafił się jeszcze boleń nieco ponad 60cm, zresztą na tego samego woblera.
-
Wczoraj przeszedłem kilka kilometrów rzeki w okolicach Czaszyna. Było bardzo parno, cały czas zanosiło się na deszcz, rzeka w tych miejscu płytka, praktycznie ciągle do kolan. Łowiłem wiec idąc w górę, na początku kilka brań na smużaki,później długo, długo nic, wreszcie w okolicach mostu dwa klenie 30+. Niestety ryby na tym odcinku już chyba dawno zjedzone, przynajmniej kąpiące się miejscowe dzieciaki twierdziły, że już wyłapane ( Czaszyn to miejscowość, w której jeszcze niedawno podczas tarła świnki do wody zajeżdżano traktorami z przyczepami, na które pakowano ryby, żeby było efektywniej, taka miejscowa tradycja:mad: ). Ale za to w w wodzie można trafić na inne niespodzianki.
-
Przed chwilą wróciłem z rzeki, gdzie byłem na kleniach. Wybrałem się z Marcinem ( forumowy @ Franek), który pobił mnie na głowę, w ciągu 1,5h wyjął sześć kleni. W tymczasie ja miałem tylko jedno "kopnięcie" klenia, jeden spory uwiesił się tuż pod nogami, ale nie zdążyłem zaciąć oraz kilka wyjść do smużaków. Poza tym mała niespodzianka, jelec na własnoręcznie wykonaną gąsienicę, rybka którą na spinning łowię rzadko, częściej na muchę.