Tak, noszę ze sobą małą plastikową łyżkę (zamiast metalowej), która w zupełności wystarcza do przygotowania i skonsumowania posiłku, a do krojenia scyzoryk Victorinox. Do tego małą kuchenkę gazową, kartusz gazu, trochę cukru, soli, kawy, kilka torebek herbaty, paczkę chusteczek higienicznych plus ewentualnie jeszcze jakieś przyprawy w papierowej torebce (mix przypraw do mięsa, ryb, czy czegoś tam).... Wszystko to mieści mi się w jednej małej menażce przeznaczonej dla jednej osoby. Z takim zestawem jestem w stanie przygotować posiłek z pospolitych produktów kupionych w sklepie spożywczym lub odgrzać to co wziąłem ze sobą. Zestaw lekki, poręczny i świetnie sprawdza się przy górskich wędrówkach.
Co do przypalania się jedzenia do teflonu - ujmę to tak: ja próbowałem odgrzewać i smażyć na tej menażce wszystkie najbardziej popularne produkty tj. ryż, ziemniaki, mięsa, zupy, jajecznice, parówki itp, itd... i nigdy mi żadna potrawa nie przywarła a tym bardziej się nie przypaliła. Inna sprawa, że całe to kucharzenie w terenie robię na małym ogniu i dbam o to aby się nic nie przypaliło. Jeśli się odkręca gaz na maxa to pewnie w każdym naczyniu może się potrawa przypalić. A skoro się jedzenie nie przypala to i nie ma problemu z czyszczeniem.
Co do czyszczenia piskiem, to można to robić jeśli akurat jest pod ręką jakiś czysty (bo chyba nie wozisz czystego ze sobą). Jednak ja odradzam takie rozwiązanie jako bardziej kłopotliwe i czasochłonne. Dodatkowo piasek ten, który jest "pod ręką" może być zanieczyszczony i wtedy problemy żąłądkowo-jelitowe gotowe.
Tak więc moje doświadczenia wskazują na ten typ naczyń i taki polecam autorowi tego wątku "Rapale", ale oczywiście ile osób tyle zdań. Mam nadzieję, że moje doświadczenia przydadzą się Jemu.