rurek22
Użytkownicy-
Postów
130 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez rurek22
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 5 z 7
-
Cała idea rejestru połowów jest absurdem. Jeżeli przyjmiemy za dobrą monetę tłumaczenie PZW , że rejestr służy monitorowaniu ilości i gatunków ryb w wodach to zastanawiam się czy gdybyśmy zaczęli wpisywać w rejestry jakieś gigantyczne ilości rzekomo złowionych ryb (oczywiście zgodne z limitami), to związek zaniepokojony gwałtownym ubytkiem "masy rybnej" natychmiast rozpocznie zmasowane zarybienia. Przy okazji zastanawiam się jakie wnioski PZW wyciągnie z mojego rejestru - pustego w rubrykach dot. ryb.Czy zostanę zakwalifikowany do kategorii wegetariańskiej czy też łowiącego na bezrybnych łowiskach. Jeżeli już związek chce brnąć w rejestry to może powinno wprowadzić się coś w rodzaju opłaty "no kill" .Wędkarz z taką opłatą zrzekałby się prawa do zabierania ryb a w zamian byłby zwolniony z ,absurdalnego w jego przypadku, obowiązku posiadania i prowadzenia rejestru. Idąc dalej - tacy wędkarze mogliby za niewielką dopłatą (kilkadziesiąt zł) rozszerzać licencje na cały kraj - bo skoro nie zabierają ryb to ich wpływ na rybostan innych okręgów byłby zerowy.
-
Myślę, że niepotrzebnie ironizujesz. Człowiek zadaje istotne pytania zarówno w tym wątku jak i w wątku o metodzie żywcowej. Dzięki temu forum żyje i nawet jeżeli dyskusja zaiskrzy, to jest to zdrowy fermencik. Chyba że ktoś woli forum polegające na pytaniach o stan wody na poszczególnych łowiskach.
-
Ale tutaj znowu winni są ludzie (tym razem tzw działacze nie mięsiarze) a nie ryba. Zarybianie górskich zbiorników sumem jest głupotą i podobnie byłoby w przypadku zarybień zbiorników nizinnych pstrągiem. Ale to nie znaczy , że mamy przyjąć tezę o szkodliwości suma w jego naturalnych siedliskach.
-
Mam nadzieję, że lektura tych dywagacji nie zmieni twoich zachowań. Sum jest naszym gatunkiem rodzimym i był w naszych wodach "od zawsze" . I jakoś cała ichtiofauna sobie z tym poradziła. Dzielenie zwierząt na te "dobre" i "bandytów" jest skrajną głupotą. Każdy gatunek ma swoje miejsce i niszę. Zapewniam cię, że jeżeli będą w naszych wodach okazowe sumy to będzie znaczyło, że ze wszystkimi rybami jest ok. A jeżeli miałbym jakiś gatunek traktować pałą w łeb to byłby to mięsiarz pospolity.
-
Nie znam tego łowiska , ale patrząc na mapę podejrzewam, że leży ono dokładnie na trasie autostrady. Więc jest możliwe, że go już nie ma.
-
Ależ nie ponosi go żadna wyobraźnia. Stałem nieco wyżej i też ciągnąłem potwory. Wystarczyło do zanęty dodać trochę gipsu i uważać na płynące kłody.:D
-
No to pozamiatane. Sumiki zdominują zbiornik wyżerając ikrę i narybek. Byłem kiedyś na łowisku w okolicach Włodawy. Kilka godzin łowienia i co parę minut sumik. Tam mają ogromny problem bo to było naturalne jeziorko więc bez możliwości spuszczenia wody. A ten zabieg jest chyba jedynym wyjściem z sytuacji.
-
Co jak co ale honor u mężczyzny zostaje na zawsze;)Tak więc pokaż tym draniom kto na Wilczej rządzi:D
-
Mówią, że w miłym towarzystwie ryba nie jest do niczego potrzebna:D
-
Myślę, że większość kolegów jest już znudzona tradycyjnym moczeniem kija. Bo ileż można ciągnąć te gigantyczne rybska za pomocą "sznurka na patyku". Proponuję zapoznać się z najnowszym "tryndem" w pozyskiwaniu ryb :
-
Na dnie stawu określonego jako dwójka robiłem zdjęcie małży. Jest on podobnie jak trójka osuszony. Rozmawiałem z właścicielem, ma plany przebudowy stawów, wybudowanie domków kempingowych ale na razie nic tam się nie dzieje.
-
Teraz pewnie będzie zdjęcie okazu
-
Na wzmiankowanych stawach nic się nie dzieje. Ale podczas powrotu z dość udanego grzybobrania na dnie jednego ze stawów znaleźliśmy z żoną taki okaz
-
Nie samymi rybami człowiek żyje;)Fajny temat więc siedząc dziś rankiem nad kompletnie martwym Lipiem popełniłem coś takiego : Pewien miłośnik łowienia z Tyczyna Każdą zasiadkę od modłów zaczynał Powiedz mi o Dobry Boże Czy gdy przynętę na hak założę To minie mych niepowodzeń przyczyna
-
Moja mama mawiała ,że w prostocie tkwi piękno. Ja szukam wysublimowanych metod a tu tak piękna i brutalna siekierka. Tylko musisz mi Arku napisać jak ci goście z Tyczyna operowali tym przyrządem. Walili między oczy czy bardziej za ucho?
-
Jak dla mnie to za słaby.Ukleja to silne bydlę. Ja wożę w bagażniku http://allegro.pl/agregat-pradotworczy-benzyna-2-5-kw-230v-gwarancja-i1688796051.html. Ale strasznie nieporęczny i żre dużo paliwa:D
-
Panowie, a może polecicie coś do głuszenia uklei bo sobie z nimi nie mogę poradzić:D
-
To TEN dół to ty wykopałeś? A ja myślałem że bobry i im posłałem życzenia wszystkiego najlepszego:D:D No to ja się teraz zrewanżuję małą miną przeciwpiechotną.
-
No Kolego- kupować coś z przekonaniem że "pewnie się przejadę" to podejście ekstremalne. Ale życzę zadowolenia z zakupu.
-
Coś mi się wydaje Panowie, że jesteście ,w kwestii nieodkrytych miejscówek, niepoprawnymi optymistami. Ja wczesną wiosną zrobiłem dłuższy rekonesans i też odkryłem obiecującą , trudnodostępną miejscówkę bez śladów aktywności wedkarskiej. Wybrałem się tam z wędką na początku czerwca. Po przebrnięciu krzaczorów spotkałem się twarzą w twarz z Panem, który patrzył na mnie jak na kosmitę.
-
W ubiegłym roku wybrałem się na ten staw z nadzieją na liny. Wygrabiłem stanowisko ale jedynym efektem były niewielkie, pięknie wybarwione wzdręgi. Generalnie te wyrobiska między Rzeszowem a Siedliskami jeszcze kilka lat temu obfitowały w piękne liny. Ostatnio nie słyszałem o sukcesach w tej kwestii, a ludzie mieszkający w pobliżu mówią , że zostały dokładnie wyczyszczone przez "elektryków". Więc nie spodziewałbym się rewelacji.
-
W Miłkowie byłem tydzień temu. Efekt - 2 amury po 4 kg i kilkanaście karpii, amurów i tołpyg po ok 1 kg. Z rybą więc nie jest najgorzej chociaż wędkarze siedzący na płytkiej wodzie nie połowili wiele. A zaczepów faktycznie od groma i coś z tym powinni zrobić - przez dzień zostawiłem chyba z 10 zestawów.
-
Dzisiaj skoro świt wybrałem się z bolonką do Siedlisk. Między 5 a 6 żadnej aktywności ryb. Ok 6 zmieniłem zestaw na lżejszy - żyłka 0,10 hak 14 spławik 1g. Założyłem pojedyńczego białego robaczka i przy pierwszym rzucie skusił się leszcz 54 cm (na oko 2,5 kg) Nie muszę mówić , że przy żyłce 0,10 przekonywanie leszcza do wyjścia z wody trwało kilkanaście minut. Następnie po kilku niewielkich jaziach i świnkach mam branie po czym ryba wystrzeliła saltem w powietrze . Pomimo kilkunastu metrów widzę że to chyba leszcz. Po doholowaniu okazuje sie rzeczywiście - leszczyk ok 30 cm. Kilka minut później taka sama sytuacja i znowu wyskok z saltem .Tym razem leszcz spiął się podczas wyskoku. Trochę lat już wędkuję , ale leszcze mi jeszcze salt w powietrzu nie kręciły. I to dwa jednego dnia. Może ktoś wyżej wlał do Wisłoka jakieś dopalacze ?
-
Dokładnie w tym miejscu.A świnka faktycznie sympatyczna i na dodatek żwawa. Więc kijaszek trochę popracował.
-
W niedzielę wybrałem sie do Siedlik przetestować bolonkę od Aspiusa. Wynik 2 godzin - 6 leszczy z jednego rocznika -ok 35 cm. I zupełny brak innej ryby. Już miałem w myślach pretensje do Aspiusa , że nie powiedział mi , że wędka zaprogramowana jest na leszcze:D. Ale dzisiaj postanowiłem dać jej drugą szansę. To samo miejsce i efekt - kleń 37 cm i świnka 49 cm. I znowu zupełny brak zwyczajowo obecnej przy delikatnym zestawie drobnicy. Ale pogoda piękna a wędka okazała się uniwersalna.
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 5 z 7