Skocz do zawartości

Damian Ł.

Użytkownicy
  • Postów

    410
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    7

Treść opublikowana przez Damian Ł.

  1. Byłem wczoraj nad Wisłoką w okolicach Przecławia - woda w górnej strefie stanu niskiego, tylko trochę przybrudzona - niestety wszystko popsuł wczorajszy deszcz. Złowiłem na "Horneta" świnkę (prawidłowo zapiętą) - jestem pewny, że przed zmianą przynęty na mniejszą, to ona "wyszła" do woblera 5,5 cm - poza tym zero brań - nadal ciężko zlokalizować ryby.
  2. Damian Ł.

    Letni zlot

    Również się zapytuję, co z tym Zlotem ? Specjalnie na zlot zapuściłem wąsa (aby wyglądać poważniej), oraz wyprałem kamizelkę "Fish-Rambo" (aby nie śmierdzieć na Zlocie) - a tu nic - tylko piwo piją łobuzy jedne. Na Zlot, "obstawiał" bym bym Wilczą Wolę - może we wrześniu ?
  3. Obawiam się, że po dzisiejszej ulewie, woda nie nadająca się do spinningu, mogła stać się wodą nie nadającą się do żadnej metody Przed ulewą złowiłem na Invadera małego okonia na głębokim napływie (jedyne branie na ok. 70 min. łowienia) - większość wypróbowanych miejscówek jest "niedostępna" ze względu na poziom wody Ulewa przetrzepała mi "katanę" w dodatku brzegi stały się tak śliskie, że dwa dni łowienia można sobie śmiało odpuścić.
  4. Po prostu kup jakiś dobry atraktor waniliowy czy truskawkowy i wsyp odrobinę do mąki z robakami - ale ostrzegam - robaki mogą paść przy dłuższym przechowywaniu w takim "atraktorze". Skład niektórych atraktorów jest mocno "chemiczny" - więc może szkodzić robakom, dlatego należy je dawać (z wyczuciem) na kilka godzin przed łowieniem - albo też metodą prób i błędów "wypraktykować" taki atraktor danej firmy, który robakom nie szkodzi. Jak już pisałem wcześniej, białym robakom nie szkodzi niewielki dodatek cynamonu - wtedy ładnie pachną i są "łowne" - nie polecam natomiast przyprawy piernikowej - nie wiem co w niej jest szkodliwego, ale to prawdziwy "killer" robaków.
  5. Po "wymyciu" białych robaków, najlepiej osuszyć je odrobiną mąki kukurydzianej i wrzucić na sitko aby przez nie przeszły (wilgotne grudki z mąki zostaną na sitku) - a następnie wrzucić je do pudełka wypełnionego mąką kukurydzianą (ważne, aby mąka była sucha). Za najbezpieczniejszy (tj. nie powodujący padnięć) "atraktor" do białych robaków i pinki, uważam cynamon (byle nie za dużo) dodany do mąki kukurydzianej w której przechowuje się robaki. Przed dodaniem robaków do zanęty, mąkę należy oczywiście odsiać na drobnym sitku - mąki nie wyrzucamy na brzeg, tylko chowamy do np. woreczka i wyrzucamy w domu do kosza. PS. O ile "mycie" białych robaków jest wskazane, to przy pince jest to zabieg konieczny - śmierdząca pinka w zanęcie/ na haczyku, to nawet o 70-80% brań mniej !! - zdarzają się wyjątki, że smród pinki nie przeszkadza, ale też na pewno nie pomaga...
  6. Nie wydaje mi się, aby "podnoszenie" przynęty nad dno, przy łowieniu leszczy w rzece było szczególnie dobrym pomysłem. Już wyjaśniam dlaczego. Otóż leszcz (zwłaszcza ten duży) jest rybą, która nie lubi przynęt "fruwających" przed nosem - wystarczy sobie porównać efekty łowienia na przepływankę - znacznie więcej leszczy złowimy na zestaw dociążony oliwką, gdzie przynęta porusza się powoli w okolicy dna, niż na "fruwający" zestaw jaziowo-kleniowy - gdzie po przytrzymaniu robak "szybuje" kilkanaście/kilkadziesiąt centymetrów nad dnem (zakładam, że w obu zestawach gramatura spławika jest dobrze dobrana do uciągu wody). Kolejna sprawa, to rzeczna drobnica, zwłaszcza ukleje - ten, kto regularnie łowi na feedera np. w Wisłoce, doskonale wie o co mi chodzi...- a tu jeszcze np. białe robaki "fruwające" nad dnem... - masakra Gdybym chciał łowić np. klenie bądź jazie, to "fruwające" robale są jak najbardziej wskazane (można też użyć zestawu typu "paternoster") natomiast przy leszczach, wolę łowić sposobami "tradycyjnymi". Pozdrawiam
  7. Panowie, o co chodzi z tym zamkniętym parkingiem dla wędkarzy ? - widziałem również jakiś "wkop" na stawie nr. 3 - co jest przyczyną tych "remontów" ?
  8. Damian Ł.

    Nowe metody połowu

    Oglądałem na ten temat film, bodajże na Discovery, bądź też Animal Planet. Historia jest taka, że ze stawów hodowlanych, gdzie prowadzono zamkniętą "eksperymentalną" hodowlę tych ryb, podczas powodzi ryby zwiały i zaczęły rozmnażać się w zastraszającym tempie. Co ciekawe, "wyjściowa" populacja tołpyg była na tyle skromna, że (na skutek jakiegoś defektu genetycznego) i krzyżowania w zakresie niewielkiej puli genowej, ryby te przestraszone hałasem wyskakują masowo z wody (tak to tłumaczyli naukowcy) -tołpygi żyjące "dziko" w Azji nie skaczą Tołpygi na niektórych rzekach niemalże wytępiły rodzime gatunki (konkurencja pokarmowa) - a rosną w zastraszającym tempie (ciepły klimat, obfitość pokarmu). Ryby te są łowione sieciami w ilości kilku-kilkunastu ton miesięcznie - ale są nie do wytępienia - "rodzime", amerykańskie gatunki podczas tych połowów są rzadkością... Amerykanie przeważnie te ryby utylizują, ponieważ poza imigrantami z Azji nikt normalny się tego syfiastego mięsa nie czepia Wędkarzy z USA najbardziej wkurza fakt, że tołpygi wypierają miejscowe gatunki sumów, a zwłaszcza bassów - tj. tzw. ryb sportowych.
  9. Moim skromnym zdaniem nie jest to przegięcie - ten producent rybki zabija po to, aby zrobić z nich (a właściwie ich skóry i łusek) przynętę - jak na razie, to drobnicy ci u nas dostatek - na stan rybostanu to nie wpłynie, a jest (moim zdaniem) znaczniej bardziej "moralne", niż zabieranie ryby tylko po to, aby np. pochwalić się żonie, dzieciom, sąsiadom itp. - a na pewno mniej głupie, niż fotografowanie się z rybą złowioną w okresie ochronnym
  10. Damian Ł.

    Ulubione dźwięki

    Duet "Para" z utworem "Prąd zmienny" - bezcenny styl ekspresji "gitarzysty" - i świetny tekst: http://www.youtube.com/watch?v=vV5sQb6pkbI&feature=related
  11. Skontaktowałem się w Władzami koła - podobno jest to wpust zasilający z rowu Kolorek dosyć podejrzany, mam nadzieję, że to nie chemikalia... Istotnie, to co teraz płynie nie śmierdzi - ale woda w stawie "capi" (gdybyś powąchał mój podbierak po łowieniu w tym stawie, to... ) - ale kto zagwarantuje, że "dobrodziejstwa" nie wypływają tam w nocy, gdy nie ma wędkarzy ? Mam nadzieję, że to co napisałem, to fałszywy alarm
  12. Damian Ł.

    Łęg

    Dzika Rzeka - Dzicy ludzie - szkoda tylko, że to my, normalni wędkarze, musimy ustępować bydłu - jeżeli nie jeździsz tam regularnie na ryby (mogą bydlaki zniszczyć samochód), to mogłeś zadzwonić na policję - może odpuścili by kłusowanie chociaż na tydzień... Obecnie nie mam nerwów, aby tam wędkować - za każdym razem szlag mnie trafia - zero przyjemności z łowienia, więc sobie odpuściłem.
  13. Wróciłem właśnie z Rzemienia - to co zobaczyłem, to skandal !! Na stawie nr. 2, jest rura, z której obecnie "na ostro" wypływa szambo prosto do stawu (mniej-więcej drugie stanowisko od końca stawu, na przeciwko grobli, za plecami jest ogrodzone pastwisko dla koni). Proszę o podanie numeru tel. do Gospodarza łowiska - nie wiem, czy łowisko jest własnością koła WSK, czy też to koło je tylko dzierżawi, tak więc lepiej będzie zgłosić to do Gospodarza koła, a nie Sanepidu, albo PSR. Mam pomysł - można wykonać wykop do rury, wykuć w niej dziurę i zasypać jakimś nieprzepuszczalnym (i nietoksycznym) materiałem - jak temu gnojowi "cofnie" szambo, to może zainwestuje w kanalizację - ale nie wiem kto jest właścicielem gruntu - jeżeli Gospodarz łowiska poprze inicjatywę, to oczywiście pomogę... PS. Dwa szczupaczki - mikrus na "jedynce" i wymiarowy na "dwójce" - ale po obejrzeniu "rury" straciłem niestety ochotę do łowienia. Wędkarzom spożywającym ryby przed wprowadzeniem łowiska "No kill" życzę smacznego, oraz dużo zdrowia
  14. Damian Ł.

    Umawialnia

    Jeżeli któryś z kolegów z Mielca bądź okolic, wie jak dojechać do Niwisk - to mogę zabrać na pokład jednego spinningistę - celem wypadu jest Czarna Sędziszowska, można też ewentualnie "zahaczyć" o Kamionkę - połowa drogi mniej do przejechania dla Mielczan - samochód można zostawić np. na parkingu pod kościołem w Niwiskach. Istnieje też druga opcja (jak trochę opadnie woda) - wspólny wyjazd nad Wisłę dla jednego spinningisty (przejeżdżam przez Mielec) - ale liczę na pokazanie drogi dojazdowej nad rzekę - bo jak dotąd nie miałem okazji łowić na Wiśle w rejonie od ujścia Wisłoki "w dół" rzeki - kompletnie nie znam miejscówek Niestety samochód mały, jeden fotel mam zdemontowany, a połowę miejsca w bagażniku zajmuje zbiornik na gaz - tak więc w obu przypadkach jedna osoba, to maksimum.
  15. Nie wypada mi zrobić nic innego, jak tylko podziękować kolegom publicznie - przy okazji spamując nieco
  16. Nie kolego - sam często łowię z gruntu (częściej niż na spinning), ale na tym odcinku zabieranie ryb np. niewymiarowych, będących w okresie ochronnym itp. - to niestety norma - tym lepiej, że te brzany są w tym miejscu raczej niedostępne dla mięsiarzy. A tak na przyszłość - nie oburzaj się "na zapas" Pozdrawiam
  17. Dokładnie, tak jak piszesz - ta druga szpulka "terkocze" prawidłowo, zepsuta jest tylko ta, która brała "udział" w holu. Co w takim przypadku ? - wysłać im cały kołowrotek, czy tylko uszkodzoną szpulkę ? Zastanawiam się, czy ta zepsuta terkotka nie będzie miała wpływu na działanie hamulca ? (poza "akustyką") - jeżeli nie, to wyślę ten kołowrotek dopiero po sezonie - bo nie mam obecnie nic "zapasowego" do łowienia
  18. Panowie, mam mały problem z tym kołowrotkiem. Otóż zaciąłem dzisiaj na Wisłoce małą "lokomotywę" i po którymś-tam odjeździe zepsuła mi się terkotka w hamulcu (przestała "terkotać") - czy spotkaliście się z tego typu problemem w tym kołowrotku ? Poza tą usterką kołowrotek jest w pełni sprawny i działa idealnie - chyba dam go do serwisu (jest na gwarancji), ale ile to potrwa ? - kupiłem go w sklepie internetowym "F-M" - czy macie jakieś doświadczenia z "reklamacjami" w tym sklepie ?
  19. Byłem dzisiaj krótko nad Wisłoką - na "Blagiera" siadła mi niezła brzana, ale po ok. 25 min. holu ( żyłka 0,20 mm) się spięła - prawdopodobnie była podhaczona, albo "najechana" za grzbiet... - szkoda, bo mogła być niezła. Generalnie woda nie nadaje się do spinningowania - można coś popróbować z gruntu. PS. Ważne, że namierzyłem wreszcie brzanową miejscówkę, w której rybki te są do złowienia również przy wyższym stanie wody - niestety nie da się tam postawić gruntówki - ale może to i dobrze (mięsiarze).
  20. Wczoraj po południu woda nadawała się do łowienia (lekko zmącona, ale już zaczęła "prześwitywać") - ale niestety po wczorajszej burzy uzyskała kolor kawy z mlekiem i na chwilę obecną nie nadaje się do spinningu. PS. Nie polecam jak na razie odwiedzin "dzikich" odcinków - po tej ulewie skarpy stały się masakrycznie śliskie - jakimś cudem nie udało mi się złamać wędki - wąsy zaczepiły o wiklinę, co wyhamowało poślizg
  21. A "wyprałeś" pinkę przed dodaniem do zanęty ? - jeżeli nie, to zepsułeś zanętę już na starcie. Może stosujesz zbyt grube żyłki, albo za duże haczyki ? - płoć jest dosyć wrażliwa na farmazon Właściwie, to co roku testuję zanęty innego producenta - kupuję np. ok. 30 kg różnych zanęt tego samego producenta i staram się je sprawdzać po kilka razy w danym łowisku - wnioski wyciągane na podstawie jednokrotnego użycia danej zanęty, są po prostu niemiarodajne. Za znakomite uważam zanęty Lorpio - zwłaszcza seria "Grand Prix" po prostu rządzi. Bardzo dobre są również zanęty T.Nysztala i Z. Milewskiego - ale są trudno dostępne - niezły jest też Boland. Sensas robi dobre zanęty płociowe - ale nie są to zanęty na polską kieszeń (chyba, że ktoś łowi często na zawodach). Jeżeli chodzi o dodatki, to używam wyłącznie gliny i robactwa (ewentualnie przynęt roślinnych typu: kukurydza, konopie itp.). Uważam, że dobra zanęta nie wymaga "polepszaczy" (np. prażonych konopi, coco-belge itp.) - bo w dobrej zanęcie te dodatki są - a kiepskich zanęt (wymagających dodatków) nie kupuję - bo szkoda na to czasu i pieniędzy. PS. Na chwile obecną, ze względu na bandycko wysoki VAT, robienie własnych zanęt jest nieopłacalne - chyba, że ktoś ma dostęp do "odpadów" z ciastkarni, piekarni itp.
  22. Pamiętam te "dobre czasy" - od tego czasu średnia wielkość łowionych leszczy spadła o jakieś 6 cm - natomiast na (Świętej Pamięci) wyrobisku nr. 1 nigdy nie złowiłem leszcza mniejszego niż 32 cm Pisałem już o tym kiedyś na forum, ale nadal mnie to ciekawi - na płociach z Czarnej (w przeciwieństwie do leszczy) nie widać oznak skarłowacenia - trafiają się i większe sztuki - może nie okazy, ale jednak - dziwne - słyszałem o złowionych (przez karpiarzy) dużych leszczach - ale to mogą być tylko "pozostałości" po tzw. lepszych czasach... Dodam, że na ok. 120-200 szt. (zależy od roku) leszczy które tam łowię w czasie sezonu, od dawna nie trafił mi się większy niż 35 cm - ani jednej większej sztuki - na tyle ryb, powinno się trafić coś większego chociażby na fuksa. Może nasz forumowy ichtiolog wypowie się na ten temat ? Czy nie wydaje Ci się kolego, że na małą ilość drapieżników na Czarnej może mieć wpływ ciągła praca koparek ? (niszczenie ikry i narybku) + ewentualnie "ekipa agregatowa" złożona z pracowników żwirowni ? - bo jakoś nie wydaje mi się, aby można było zredukować ilość drapieżników na tak dużym zbiorniku metodami "wędkowymi" - przynajmniej nie w tym stopniu... W zanętach Boland nigdy nie znalazłem kawałka drewna, sznurka, bądź tez podeszwy od trampka - co w zanętach Trapera jest zjawiskiem nagminnym - że o jakości składników bazowych nie wspomnę... Pozdrawiam i życzę sukcesów.
  23. Właściwie, to każda zanęta jest lepsza od "Trapera" - akurat ta firma robi najgorsze zanęty na polskim rynku. Mnie na Czarnej sprawdziły się zanęty p. Nysztala "Leszcz ciemny" (zapach śmietankowy) i "Płoć czerwona" (zapach poziomkowy) - sprawdziły o tyle, że wchodziły w to leszczyki powyżej 30 cm - a w "Płoć czerwoną" również karpie (leszcze nie lubią tej zanęty). Taktyka - bat, bat i jeszcze raz bat - odległościówką nie wygrasz tych zawodów - chyba, że na fuksa trafisz jakiegoś kabana - z kolei tyczka jest zbyt "wolna" jak na ilość odławianej ryby. Jeżeli nie masz dostępu do wymienionych zanęt, to polecam "Gros Gardons" Sensasa - wchodzą w nią świetnie płocie i małe leszcze (nie tylko na Czarnej). PS. Dzisiaj złowiłem na odległościówkę (ok. 3:30 min.) ok. 25 leszczyków, okonia i kilka uklei - udało mi się "wyselekcjonować" ryby na tyle, że nie złowiłem ani jednej płoci - ale użycia takiej "smrodliwej" zanęty na zawodach, raczej bym nie ryzykował Rozmawiałem dzisiaj z panem, który twierdził, że na tym zbiorniku jest "za dużo" drapieżników - ale chyba chodziło mu o wędkarzy
  24. Damian Ł.

    Kamionka

    Z tego co mi wiadomo, to Straż Rybacka asystowała przy odłowie tarlaków szczupaka - być może wzięto ich za kłusoli - zapytam dokładnie kolegi kiedy to było, ponieważ był przy tym. Tak na marginesie, to na tym zbiorniku szczupaki (także niewymiarowe) są totalnie masakrowane przez wczasowiczów i pseudo-wędkarzy - zwłaszcza przy tej oddalonej części zbiornika...
  25. Dzisiaj poszło mi całkiem nieźle na "jedynce" (odległościówka) - na 9 leszczy, tylko 2 szt. miało poniżej kilograma. Złowiłem jeszcze kilka płoci, linka i 7 okoni - 5 na kastery i 2 na kukurydzę (samą - nęciłem z procy - pewnie zwabił je ruch w wodzie) - generalnie ranek spędzony przyjemnie, ale mogłem wstać wcześniej - ryby współpracują do ok. 9:30 - później strasznie grymaszą, albo wręcz przestają żerować.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.