-
Postów
410 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
7
Treść opublikowana przez Damian Ł.
-
Rejestry - to kompletna bzdura i kolejne pieniądze wyrzucone w błoto (a właściwie w papier) - większość wędkarzy te rejestry kompletnie olewa, albo robi sobie jaja. Pewien kolega z mojego koła wpisał w rejestrze min. marlina błękitnego - za co otrzymał upomnienie, oraz "wpis" do rejestru od panów "sprawdzających" Niestety kolego masz rację - karp jest tani, natomiast zarybienie rzeki np. brzaną, boleniem czy pstrągiem potokowym - drogie - niestety PZW jest w pewnych kwestiach niereformowalne. Mamy w naszym województwie sporo rzek górskich i podgórskich - proszę sobie porównać kwoty wydane na zarybienie karpiem, do kwot przeznaczonych na zarybienia innymi gatunkami ryb... Wędkarze z Mielca chyba deczko skorzystali z ostatniej powodzi - czego nie można powiedzieć o wędkarzach łowiących na innych odcinkach Wisłoki Przemieszczenie ryb po powodzi to rzecz normalna - ale właśnie dlatego poszczególne okręgi (nawet koła PZW) powinny koordynować ze sobą plany zarybień - patrząc od lat na rybostan naszych rzek, jakoś tego nie widzę...
-
Jaką metodą łowiłeś ? - co na przynętę ? - gruntowałeś łowisko ? - może łowiłeś na jakiejś głębi ? - tam ryba rzadko bierze
-
Ta certa ze zdięcia chyba już skończyła tarło, ponieważ widać wyraźnie, że "szata godowa" zaczyna wyraźnie "schodzić" - jako ciekawostkę dodam, że na Wisłoce (przynajmniej odcinku przecławskim) certy już dosyć dawno zakończyły tarło - są już prawie/całkowicie "wysrebrzone". PS. Barwy "godowe" certy, to czerń + bardzo intensywnie pomarańczowe płetwy. Pozdrawiam
-
Wreszcie "ruszyło się" w okolicach Przecławia - wczoraj kilka kleni na spinning (zakończyłem wędkowanie przedwcześnie, gdyż w czasie wędkowania okazało się, że klenie odbywały tarło) - udało mi się zaobserwować klenia ok. 50-54 cm. Widziałem również sporo narybku na płyciznach (ale mniej niż w latach poprzedzających powódź w 2010 r.). Dzisiaj sporo cert, kilka krąpi oraz dosyć duża świnka na feedera - liczyłem w tym miejscu na leszcze, ale niestety nie dopisały. Gdzie ta ryba się pochowała, że przez dłuższy czas nie było nic widać ? - przez moment podejrzewałem nawet, iż może w zimie pewien zakład dał popis "chemicznych możliwości" - ale na szczęście się myliłem. PS. Widzę, że na odcinku mieleckim rybka szaleje - i jaki urozmaicony rybostan - tylko pozazdrościć.
-
Problem w doborze zanety ..:(
Damian Ł. odpowiedział(a) na Jacson temat w Wędkarstwo gruntowe i spławikowe
1. Dobrych zanęt jest mnóstwo, natomiast z tych kiepskich, na pierwszym miejscu stawiam zanęty firmy Traper - nawet te zawodnicze są nieciekawe, natomiast te tańsze zawierają często "cudowne dodatki" typu: sznurek od snopowiązałki, kawałki drewna, fragmenty podeszwy od trampka itp. 2. Raczej nie ma zanęt w pełni "uniwersalnych" - ale należy pamiętać, że ryby nie potrafią czytać - i tak np. zanęty typu "Płoć duża" (różnych producentów) - zwykle świetnie wabią również małe leszcze i krąpie. 3. Dobra zanęta nie wymaga żadnych dodatków (ewentualnie glinę do "rozcieńczenia" + przynęty zanętowe) - natomiast kiepskiej zanęty nie warto używać, bo nie dość, że nie wabi ryb, to jeszcze kiśnie w wodzie i psuje/zatruwa łowisko. Pozdrawiam -
Kolego, akurat te najbardziej sycące składniki zanęty tj. np. biszkopt i herbatnik (mielone) kopra-melasa, mączka piernikowa czy kaszka kukurydziana - mają drobną frakcję i "przelatują" przez sito. Na sicie zostaje przeważnie śruta kukurydziana - ale zanęty które ją zawierają nie nadają się do nęcenia małych ryb (lub użycia w łowiskach z ubogim rybostanem) - więc nie wiem po co taką zanętę rozdrabniać. Zanęta nie ma "karmić" ryb, tylko je zainteresować zapachem, smakiem, pracą itp. - dlatego im mniej zanęty tym lepiej - do "podkarmiania" (utrzymania ryb w łowisku) lepiej nadają się przynęty zanętowe - tj. np. pinka, kastery, jokers itp. W tej kwestii zgadzam się w pełni PS. Do zobaczenia na Cierpiszu - już nie będę spamował w tym temacie Pozdrawiam
-
Na to nie ma żadnego "wzoru" - do takich wniosków (dla danej wody, pory roku i warunków atmosferycznych) dochodzi się metodą prób i błędów. Jeżeli wrzucisz za dużo zanęty "spożywczej", to masz jakieś 10-15 min. "szaleństwa" - po czym niemal całkowity zanik brań - zwłaszcza przy drobnicy. Na zawodach spławikowych nęci się (wbrew pozorom) zwykle bardzo skromnie (trzeba się dostosować do naszego polskiego rybostanu) - dodaje się natomiast sporo gliny, aby "rozcieńczyć" zanętę - stąd się biorą te mity o wrzucaniu kilogramów zanęt na zawodach. O to się "rozchodzi" - to nie Irlandia czy Dania, gdzie do np. przytrzymania stada leszczy potrzebna jest "miednica" zanęty - ale tam jeszcze występują w dużych ilościach takie leszcze, że łoloboga Sito nie ma tu nic do rzeczy - sito jest po to, aby "napowietrzyć" zanętę (aby lepiej "pracowała" w wodzie) - jeżeli rozdrobnisz "grubą" zanętę na sicie, to po prostu rybka zamiast jednego dużego kawałka, zje kilka mniejszych - i efekt "przekarmienia" będzie ten sam. PS. Przepraszam za "zboczenie" z tematu głównego (zb. Cierpisz) Pozdrawiam
-
Tak z ciekawości - miałeś założony do tej obrotówki jakiś wolfram, czy też nastawiłeś się typowo na bolenia ? Gratuluję rybki. PS. Z kol. Geo chyba się widzieliśmy w dniu połowu tęczaka
-
Kolego, może jestem naiwny, ale mogły to być (tak jak wspomnieli koledzy wyżej) tzw. odłowy kontrolne - a że policjanci nie chcieli Cię tam dopuścić.., - cóż, nie obraź się proszę, ale mogli uznać kol. Ryszarda za potencjalnego mięsiarza, który chce skorzystać z okazji i "uszczknąć" sobie trochę oszołomionych prądem rybek - postaw się na ich miejscu, jak Ty byś odpowiedział ? PS. Gdyby ktoś złowił, bądź zobaczył w Wisłoce na wysokości Przecławia coś większego od kiełbia, to bardzo proszę o informację. PS cz. 2 Słowo (wulgarne) oznaczające organ płciowy męski - pisze się przez "ch"
-
Nie rozumiem...- kłusole pod eskortą policji ? - i nikt nie reagował, nagrywał itp. ?... - czy możesz kolego bardziej rozwinąć swoją wypowiedź ? Jeżeli nie chcesz pisać o tym na forum, to prosiłbym o wiadomość na PW, oraz ewentualnie link do tematu na tamtym forum. Pozdrawiam
-
Czy mogę się wprosić na (mój) pierwszy zlot PSW ? - jeżeli tak, to: Ja byłbym za, ale jeżeli w Rzochowie jest tak "rybnie" jak w Przecławiu, to szkoda w ogóle wyciągać wędek - sama integracja. Ostatnio łowiłem w Rzochowie ok. 11 lat temu - fajne miejsce, ale nie pamiętam już jak tam dojechać PS. Jeżeli zlot byłby gdzieś dalej, to mogę zabrać na pokład 1-2 osoby z okolic Mielca - ale tylko spinningistów, bo pojazd mały.
-
Fajny zlot Szkoda, że przegapiłem - to się nazywa refleks - no, ale i tak nie mógłbym się pojawić w pierwszym, ani też w drugim terminie - szkoda, bo mam do Przecławia bardzo blisko. Pozdrawiam wszystkich Zlotowiczów PSW. PS. Tak jak kolega powyżej, postaram się zintegrować na kolejnym zlocie.
-
Spędziłem dzisiaj nad Wisłoką niemal cały dzionek, na odcinku od mostu w Przecławiu, aż po ujście Tuszymki - łowiłem na przepływankę angielską tzw. wypuszczankę. Brań zero, widzianych ryb praktycznie zero (widziałem tylko kilkanaście sztuk drobnych rybek na płyciźnie - przez niemal cały dzień łażenia). Obłowiłem praktycznie wszystkie "bankówki" (i nie tylko) - "cienie" pod krzakami, dołki z krążącą leniwie wodą, prostki, napływy przelewów, bystrza za przelewami, okolice wystającego z wody głazu, podmyte burty, głęboki wlew za zakrętem rzeki, okolice ujścia Tuszymki - zero brań - mało mnie szlag nie trafił Dodam tylko, że normalnie przy takich warunkach na wiosnę (pogoda, stan wody) - zaliczałem na tzw. wypuszczankę od kilku, do kilkunastu klonków/kleni + płocie, jelce itp. - w lecie czasem pojedyncze świnki i brzany. Po ok. 14:00 woda zaczęła się wyraźnie podnosić - zaczęło też kleić się do żyłki jakieś pylące badziewie, więc ok. 16:00 zakończyłem wędkowanie. PS. Pierwszy raz w życiu, nie udało mi się złowić w Wisłoce ryby na metodę spławikową - a łowię na tej rzece od końca lat 90'tych - KLĘSKA. Co się stało z rybami na tym odcinku Wisłoki ?
-
Brak reakcji ryb na przynęty spinningowe nie jest (dla mnie) na Wisłoce nowością (to jedynie moja nieudolność) - ale brak ryb w potencjalnych stanowiskach - owszem. Zdarzało mi się widzieć kleniska, które ignorowały wszystko co mam w pudełku - ale ostatnio widocznie obrały nową taktykę - pochowały się Drobnica nie reaguje na zanętę - w ogóle nie widać drobnicy - kolegom z okolic Mielca gratuluję i zaczynam zazdrościć miejscówek. PS. Brak brań na Cierpiszu, to "efekt" ostatnich zawodów spławikowych - można "na siłę" coś wydłubać, ale generalnie szkoda czasu - na Kamionce po rozegranych zawodach spławikowych, dzieje się podobnie - ale tam widać rybę Pozdrawiam
-
Nie bardzo rozumiem Twoją wypowiedź - akurat na Kamionce, Cierpiszu, Rzemieniu, Weryni itp. bywam ostatnio dosyć często, a na efekty nie narzekam - chodzi o to, że w przez kilka godzin łażenia nad Wisłoką nie zauważyłem ani jednej ryby - o tej porze roku, przy podobnej pogodzie i stanie wody, zawsze widać było (na omawianym odcinku) klenie i jakąś drobnicę - a od ok. 3 tyg. "studnia" - przyznam, że ta rzeka zaskakuje mnie czymś nowym co roku, ale teraz to już przesada
-
Byłem dzisiaj na Wisłoce w okolicach Tuszymy i Przecławia - woda piękna (wyjątkowo przezroczysta), ale... zero, podkreślam zero ryb... Spinningując nie zauważyłem nawet jelca ani uklejki - znajomi grunciarze również nie odnotowali brań - w akcie desperacji porządnie zanęcili zanętą z dodatkiem pinki i... nic do tego nie podpłynęło. Co się stało z tymi rybami ? - na odcinku od Pustkowa do (mniej-więcej) Tuszymy woda wygląda na "martwą"... - na Wisłoce łowię od ok. 1998 r. - i jeszcze się z taką sytuacją nie spotkałem.
-
Witam, koledzy co możecie powiedzieć o tym kołowrotku ? - na internecie nigdzie nie znalazłem recenzji dotyczących tego modelu... - a i pokręcić "na żywo" nie miałem okazji (planuję zakup przez internet). Zamierzam sobie zakupić taki kołowrotek (tyle, że model "40") - ale nadal się waham... - alternatywą była by jakaś podróbka "Zaubera" z oferty SPRO - bardzo proszę o parę słów na temat tego modelu (układanie żyłki, praca przekładni pod obciążeniem itp.). Pozdrawiam
-
Panowie - mam pytanie związane z parkowaniem nad Wisłoką. Otóż czy zna ktoś jakieś bezpieczne miejsce do zaparkowania samochodu w okolicach mostu na Tuszymce bądź Wielopolce (w pobliżu ujścia do Wisłoki) ? Może ma ktoś jakiegoś "zaprzyjaźnionego" właściciela posesji, który (odpłatnie) udostępni takowe miejsce ? PS. Rybki wypuszczam, ani nikogo tam nie sprowadzę, także wielkiej konkurencji nie zrobię - za przysługę stawiam Meppsa nr. 0 bądź nr. 1 - odbiór nad wodą.
-
Nie wiem, czy to był Twój kolega, ale gość, który łowił tam od samego rana zapiął (co najmniej) 20 szt. - ja tylko 9 szt. + kilka wypięć. Najlepiej brały na białe kopyta - kopyta biało-czerwone, żółte, seledynowe, oraz "okonki" - były kompletnie nieskuteczne (przynajmniej u mnie). Nie sprawdziły mi się również obrotówki - a na woblera złowiłem tylko 2 maluchy. Mam nadzieję, że dzięki temu "pokłuciu" szczupaczki zmądrzały - przez co będą miały szansę ominąć paluchy mięsiarzy i dożyć pierwszego tarła. PS. Na stawie nr. 3 wyciągnąłem z wody martwego okonia - ważył ok. 550-600 g - brzuch miał pełny, więc chyba padł przed tarłem (był już w stanie rozkładu) - wyrzuciłem go do lasu, aby nie gnił w wodzie.
-
Tydzień wędkowania można sobie na Cierpiszu odpuścić - tak swoją drogą, to mogli by na tak małym zbiorniku ograniczyć się co do liczby zawodów, bo od początku wiosny, są to już (co najmniej) drugie zawody. Dzach - zgodzę się, że bardzo łatwo na Cierpiszu "przekarmić" rybki (pisałem już o tym bodajże w grudniu) - inna sprawa, że ryba jest tu tak "pokłuta", że żeruje bardzo ostrożnie - i do byle "paciary" nie podpłynie. Moim zdaniem max. 800 g (dobrej) zanęty spożywczej na 3-4 godziny wędkowania - jest wystarczającą ilością + robactwo (skromnie) i glina (metody spławikowe). Pozdrawiam
-
Jest to ewidentnie świeże zarybienie - można to łatwo poznać po tym, że po kilkunastu minutach od zanęcenia nie sposób złowić innej ryby (karpie przeganiają "drobnicę"), a większość rybek głęboko łyka haczyk. Złowiłem już ok. 30 szt. z tych karpików - te które ja złowiłem, bezpiecznie pływają sobie w stawie - pokłute, a więc i mądrzejsze na przyszłość PS. Nie widzę sensu w zarybianiu stawu nr. 1 pstrągiem tęczowym - a to z tego powodu, że dopuszczone jest tam używanie przynęt zwierzęcych - które są bardzo często głęboko połykane przez pstrągi. Uwaga techniczna dla łowiących na robale: Jeżeli pstrąg głęboko połknie przynętę, należy odciąż żyłkę możliwie jak najbliżej haczyka - jeżeli zaczniemy "dłubać" w gardziołku u pstrąga wypychaczem, to niestety zabijemy rybkę (pstrągi są pod tym względem bardzo delikatne) - ta sama uwaga dotyczy okoni.
-
Uspokoiłeś mnie trochę - ale skąd w takim razie te łuski na brzegu ? Zastanawia mnie jedna sprawa - puszkę z piwem, bądź torebkę zanęty daje się jakoś nad wodę donieść - ale z odniesieniem pustych opakowań, jest już wielki problem - gdzie ci ludzie się wychowali ? - w buszu ?, w jaskini ? PS. Powodzenia na zawodach !!
-
Kolego, nigdzie nie pisałem, że holowana ryba nie odczuwa stresu, tudzież innych dolegliwości - także daruj sobie ten krypto-prześmiewczy ton. Ludzie pracują ciężko, nieraz po 8-10 godzin dziennie (w stresie) i jakoś żyją - myślę, że nawet 2 godzinny hol jest dla ryby mniej szkodliwy, niż 8 godzin za*********ia dla człowieka A co do fotografowania ryb niewymiarowych, bądź będących w okresie ochronnym - to moje zdanie jest niezmienne - jak dla mnie, to wędkarze mogą fotografować się nawet z narybkiem leszcza czy karasia - jeżeli mają taką fantazję i godność osobistą (akurat te rybki nie mają obecnie wymiaru ochronnego). Pozdrawiam
-
24 kwietnia łowiłem na Rzemieniu na stawie nr. 2 - rybki brały fantastycznie (sporo płoci, 2 leszczyki, kilka karpików) - ale "przegnała" mnie burza deszczowo-gradowa. Dwa spostrzeżenia: 1. Albo nie zauważyłem tego wcześniej, albo też jakiś idiota połamał ławeczkę na grobli (bodajże drugą od drogi). 2. Na brzegu zauważyłem sporo łusek leszcza bądź dużej płoci - czyli na łowisku "NO KILL" mamy wydry, bądź też mięsiarzy
-
Kolego, jeżeli nie przemawiają do Ciebie kwestie etyczne, to może "przemówi" regulamin PZW !! "Złowione ryby niewymiarowe lub będące pod ochroną muszą być bezwzględnie, z ostrożnością wypuszczone do wody" - widocznie dla mniej kumatych, trzeba będzie dodać do tego zdania słowo "natychmiast". Na mój chłopski rozum, to kładzenie ryby na piasku/trawie/kamieniach (w celu zrobienia fotki) nie ma nic wspólnego z jej "ostrożnym" traktowaniem. Niedawno złowiłem bolenia (niestety w okresie ochronnym) - nawet go nie mierzyłem miarką (ryba wychudzona po tarle), ponieważ nie chciałem go niepotrzebnie męczyć (jakieś 60-63 cm mierząc "do łokcia") - o fotce nie ma nawet mowy - zresztą po co fotografować takiego mikrusa ? PS. Osobiście nigdy nie fotografuję złowionych ryb, ponieważ uważam, że ryby łowię dla siebie, a nie po to, aby się "chwalić" fotkami - a fotografowanie ryb niepotrzebnie je męczy, ponadto zamieszczanie fotek na forach ogólnie dostępnych, może zwabić w tak "zareklamowane" łowisko mięsiarzy (bo i tacy przeglądają fora internetowe). Nikogo nie będę krytykował za fotografowanie wymiarowych, nie będących w okresie ochronnym ryb - ale ja fotek nie robię, z pożytkiem dla ryb zresztą.