Skocz do zawartości

Tarło klenia


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Niedługo będziemy dywagować na temat czy karasi nie należy w tarle łowić :D

Według mnie, to nie powinno być zakazów wędkowania w okresach przed tarłowych poszczególnych gatunków ryb tylko powinny obowiązywać całkowite zakazy ich zabierania.

Marzenia nic nie kosztują;)

Edytowane przez apioo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W czasie tarła ryba nie wykazuje żadnych chęci do pobierania pokarmu. Wiem, bo końcem marca, początkiem kwietnia byłem nad jeziorem z moim kolegą Tonym i akurat szczupaki przystąpiły do tarła, a jak wiadomo ryba ta wyciera się na płyciznach więc mieliśmy dostęp do co najmniej kilku samic otoczonych chmarą samców szukających możliwości przedłużenia gatunku. Tony powiedział, że przez kilka najbliższych dni już nie ma po co pokazywać się nad wodą, gdyż i tak nic nie złowimy ale, że w tym dniu mieliśmy ze sobą wędki i sprzęt cały to zarzuciliśmy na trasie przepływu ławicy po jednym zestawie z przynętą podniesioną z dna. Ryby ocierały się o nasze zestawy i jedyne co to obawialiśmy się, że się po porostu podhaczą, a to już było by wysoce nieetyczne. Po prostu w momencie tarła ryby nie wykazywały żadnego zainteresowania przynętą, zajęte było po prostu sobą. Już taka natura...

Dodam jeszcze, że w marcu zeszłego roku ja i Gochu byliśmy świadkami tarłowej wędrówki wzdłuż brzegu samicy otoczonej czterema samcami, cała ta ekipa nic sobie nie robiła z naszej obecności niemalże nad ich głowami, więc nie sądzę, aby były zainteresowane jedzeniem.

Edytowane przez mapet77
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co tu dużo mówić, podoba mi się model irlandzki, niestety Polska to nie Irlandia, tak jak szczupak to nie kleń i nie ma co wszystkich gatunków do jednego wora wsadzać, nie ważne jaką kto ma wiedzę i jak najbardziej na świecie jest etyczny:)

Też nie byłbym za likwidacją wszelkich zakazów, bo w naszych warunkach by się to nie sprawdziło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie niezła dyskusja...Każdy łowi po swojemu, ale nie wszyscy mają czyste sumienie:mad:Nawet ja, bo też łowię wiosną (po długiej zimie, czekam tylko na te cieplejsze chwile) i też lubię łowić Klenie i Jazie. Na szczęście wszystko wraca do wody, w lepszej lub gorszej kondycji, ale wraca!:) Co do okresów ochronnych to nie będę się wypowiadał:rolleyes:Ale rybki w Polsce faktycznie są w nie najlepszej kondycji i trzeba je jakoś ratować w taki czy inny sposób.

Aby zobaczyć załącznik musisz się zalogować

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.Ludzie przede wszystkim to nie jest wina wędkarzy że ryb nie ma.Każdy płaci skladki między innymi na zarybianie.Gdyby zarybiania odbywały sie prawidłowo to by nie było problemów z tym czy ktoś rybę bierze czy wypuszcza, nowe pokolenie wędkarzy to ogromny procent ludzi ktorzy wędkuja w imię zasady c&r a przeważnie ludzie starszego pokolenia nauczeni od zawsze zabierac rybę tak właśnie robi.Ludzie którzy nie odczuwają przyjemności z samego łowienia a skupiający sie jedynie na tym by coś z wody zabrać nie inwestuje w sprzęt, nie podnosi swoich kwalifikacji wędkarskich i to głównie oni narzekają na brak ryb.Ci którzy zdobywają nowe doświadczenie i zagłebiający sie bardziej w że tak to nazwę psychologię ryb odnoszą nadal sukcesy.Ale problem braku ryb oraz tej dyskusji leży w tym że jesteśmy nauczeni szukać winy w nas samych, i szukamy złotego środka na coraz mniejszą ilość ryb.Popularne c&r ktore sam wyznaję gdyż rybe szanuję i uważam za godnego przeciwnika , to dobra metoda jednak nie ukrywajmy dużo ludzi idzie za modą inni z racji poprawy rybostanu ale fakt że ryb nie ma jest winą tylko i wyłącznie PZW, jeśli ta organizacja mająca na celu.........zezwala na to by tych ryb brakowało to albo powinni zarybiać za pieniądze ktore od nas dostaja na ten cel albo nie zarybiać co właśnie robią i zmiejszyć stawki a przy tym wprowadzic nowy przepis zakazujący zabierania ryb.Spójrzcie na łowiska prywatne, tam wędkarze tłuką rybę ile się da a co lepsze na niektórych jest zakaz wypuszczania z powrotem do wody gdyż za złowioną rybę należy zapłacić i tam ryb nie brakuje.Mieszkałem w Hiszpani 8 lat i tam nie zarybiaja a ryby jest a raczej było w brud było do póki Polacy Rumuni i inni nie zabierali ryb workami dosłownie workami, sam byłem świadkiem takich incydentów.Spójrzcie na populację suma w Ebro jest go multum,fakt że ma super warunki do rozwoju oraz ma sie czym żywic bo karpia jest tam jeszcze wiecej i mimo braku zarybień sumem , mimo rzeszy wędkarzy z całej Europy , mimo że sum jest uważany za szkodnika i każdy złowiony powinien byc zabity bądz wpuszczony do wody po uprzednim obcięciu wąsów to ten sum jest i bedzie.Wracając do meritum za brak ryb odpowiedzialne jest PZW czyli brak zarybień oraz ich przepisy, my wędkarze stosuje;y się do nich a to czy ktoś łowi ryby podczas tarła czy nie to już jego osobista sprawa etyki nie mająca nic wspólnego z tym czy ryby będą czy nie.Pozdrawiam wszystkich.C&R

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie wybaczcie ale nic nie rozumiem z tego co piszecie. Czyli jak? Są ryby lepsze i gorsze. Takie co można prać w łeb ile wlezie jak okonie, albo łowić w tarle bo im i tak wszystko jedno, ale kleń - nie bo to ryba z innego gatunku i jego najlepiej palcami nie dotykać. Ryby w tarle nie biorą :eek: a brzana, okoń, pstrąg czy ja nad tą samą wodą łowię? Na zachodzie nikt ryb nie bierze? pewnie ktoś ma kompas zwalony albo nie te mapy - parę lat tam siedziałem i w Anglii czasami ryby zabierają a na Lee Valley w Londynie w górnej części to nawet mięsiarze siedzą z worami w wodzie. Szkoci to samo - zabierają, w Holandii to samo - też worują. Jak ktoś nie bierze to w większości dlatego że nie chce im się koło tego robić. Starsi wędkarze nie inwestują w sprzęt i dlatego ryby biorą:eek:

Tak - z tym PZW to takie archiwum X każdy płaci składki na zarybianie a ryb coraz mniej. Za komuny rzeki były brudne a ryb więcej. Tyle co ryb na śmierdzącym Wisłoku nałowiłem to chyba już nigdy się nie zdarzy. Przecież nad San ze Śląska autokary przyjeżdżały - tłukli ryby w łeb - do beczki- i sól. Czy tak nie było? A teraz no kill, rzeki czyste i zarybiane (nawet jesiotrem), sprzęt że głowa boli, echosondy motorówki z zanętami i inne cuda na kiju, składki z ogólnopolskich zrobiły się regionalne a wysokie że głowa boli. A ryb coraz mniej.

UWAGA! nie piszę tego złośliwie i nie prowokuję do kłótni ( bo mnie znowu zbanują albo jakiś psychopata mnie nad wodą ukamienuje ) ale dlatego że, to co piszecie jakoś kupy się nie trzyma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak jest w Angli Irlandi Holandi czy Szkocji bo tam nie bylem, jednak podejrzewam że inna jest mentalność ludzi którzy nie ukrywajmy zarabiaja na tyle że stać ich na zakup rybki w supermarkecie nasza polska rzeczywistosc niektórych zmusza do zabieranai ryb bo traktuja je jako normalny posiłek, tak sie już utarło i trzeba czasu aby to zostało wyparte a co ma już początek widząc popolarność c&r.Co do sprzętu to chyba zwróciłes uwagę na ludzi spiningującym starym teleskopem z pozostałośią żylki jeszcze z lat 80 i stalką grubości przedramienia , badz łowiących na spławik z żyłką skręconą jak świński ogon.I o to mi chodziło że w przeciwieństwie do nich większe szanse mają ci ktorzy łowią na cieniutka plecionkę badz dobrej jakości żyłkę,albo ktoś z tyczka w odpowiednio zanęconym miejscu.Pzdr

A tak wogóle miało być o tarle klenia a my debatujemy o wszstkim innym proponuję trzymac sie tematu zaczynając odemnie :D pzdr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź jest prosta Kolego. Chłopaki od zarybień mają w tych kwitach od nas mało ryb wpisanych i tyle wpuszczają, a nauka dowiodła (jak jeden z kolegów wcześniej zauważył), że przeżywa tylko 10% wypuszczonych ryb. Więc na 10 ryb przez nas uwolnionych tylko 1 przeżyje i to pewnie jeszcze zachoruje bo będzie osłabiona i zestresowana. Czyli nie przystąpi do tarła. Rachunek jest więc prosty, wypuszczając 10 ryb wszystkie je uśmierciłeś a w kwitach puste rubryki, więc zarybieniowcy, żeby wszystko grało wpuszczą tylko tyle ryb, żeby się bilansowało z rejestrami. Dlatego nasze władze zmierzają nie do no kill tylko all kill. To wszystko w imię nauki i ochrony srodowiska. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie wybaczcie ale nic nie rozumiem z tego co piszecie. Czyli jak? Są ryby lepsze i gorsze. Takie co można prać w łeb ile wlezie jak okonie, albo łowić w tarle bo im i tak wszystko jedno, ale kleń - nie bo to ryba z innego gatunku i jego najlepiej palcami nie dotykać.

Kto powiedział, że okonie można "prać ile wlezie" ? - okoń (tak jak każdy drapieżnik) jest nieodłączną częścią ekosystemu, a nie żadnym szkodnikiem aby go "tłuc" - osoby, które nazywają okonia "szkodnikiem" (nie twierdzę, że Ty) nie maja pojęcia jakie szkody w środowisku wyrządzają np. karpie - sam byłem świadkiem, jak na stawach w Weryni karpiki ok. 30-35 cm "opędzlowały" z ikry tarlisko płoci.

Tak - z tym PZW to takie archiwum X każdy płaci składki na zarybianie a ryb coraz mniej. Za komuny rzeki były brudne a ryb więcej. Tyle co ryb na śmierdzącym Wisłoku nałowiłem to chyba już nigdy się nie zdarzy.

Rzeki były brudniejsze (biologicznie - od kuppy) ale za to nie było takiego zanieczyszczenia chemicznego - detergenty, hormony (ze środków antykoncepcyjnych) wydalane z moczem - to wszystko trafia do rzek i ma niekorzystny wpływ na płodność ryb, często ujemnie wpływa ikrę i narybek itp.

Trzy zasadnicze cele ochrony rybostanu to:

a) Ochrona tarlisk (przed "zawodowymi" kłusolami, oraz nieetycznymi wędkarzami).

B) Poprawa czystości i jakości wód, monitoring jakości wody (ale od tego są także inne organy).

c) Likwidacja jak największej ilości zapór, progów wodnych (w miarę możliwości - bo to nie od nas, wędkarzy zależy) - oraz blokowanie wszelkich inwestycji mających na celu regulację rzek - inaczej będziemy musieli zapomnieć o brzanie, cercie, kleniu itp. - że już o łososiowatych nie wspomnę.

Dopiero na dalszym miejscu są zarybienia - ponieważ bez spełnienia tych trzech czynników, to te rybki równie dobrze możemy sobie wpuścić do akwarium, albo od razu zabrać na patelnię (przynajmniej się nie zmarnują).

I jeszcze jedno (jak już pisał wielokrotnie nasz forumowy kolega ichtiolog) - żadne zarybienie, nie zastąpi naturalnego tarła (różnorodności biologicznej wynikającej z naturalnego doboru) - naturalne jezioro czy rzeka to nie staw hodowlany - tutaj masowe "dorybianie" guzik daje - zarybianiem można jedynie częściowo uzupełnić straty w rybostanie.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumię tego że zarybiaja na podstawie rejestru, powinni zarybiac na podstawie rybostanu.Jeśli nie złowie nic to nie powinienem nic płacic tytułem zarybiania.To tak jakbyśmy szli do sklepu i nie płacili za zakupiony towar tylko wykupowali taki miesieczny bon.Z tym ze nikt ci nie zagwarantuje że bedzie coś na półkach a jeśli coś będzie i wykupi przed tobą to będziesz miał pretensje do niego że za dużo wziął według własnych potrzeb a nie do sklepu że brakło towaru.A towar byłby zamawiany na podstawie zakupów których nie byłoby za wiele bo nie było towaru.Muszą brać pod uwagę nie tylko rejestr ale kłusownictwo zatrucia przyduchy.Idą po najmniejszej lini oporu i szukają winy w nas wędkarzach.Najpierw niech zadbaja o ryby a pózniej narzucają nam jakies prawa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumię tego że zarybiaja na podstawie rejestru, powinni zarybiac na podstawie ...

Wszystko się zgadza. Mój post był odpowiedzią na wcześniejszy, Kolegi Salomona, ale międzyczasie Twój wpadł i tak jakoś wyszło. Szkoda, że z naszej dyskusji i tak nic nie wyniknie bo karty już od lat są porozdawane . Pozdro

Edytowane przez rapala
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może małe sprostowanie. Badania, które pokazałem, są badaniami laboratoryjnymi, i jako takie nie są w stanie odzwierciedlić tego co sie dzieje w naturze. Warunki są kontrolowane, wybrany gatunek ryb itp. Takie badanie pokazują pewien model, który mniej lub bardziej potwierdzi się w środowisku, tam gdzie mamy tysiące innych czynników, których nie jesteśmy w stanie objąć. Nie należy więc może posługiwać sie za często procentami (sam to zrobiłem) i ściśle trzymać wyników. Jednak taki model odpowiada nam na podstawowe pytanie, które tutaj jeden z kolegów zadał. Czy złowienie ryby na wędkę ma wpływ na jej zdrowie? Jeżeli ma, to co można zrobić, żeby ten wpływ zniwelować. Chcielibyśmy, żeby wszystkie ryby, które poddano badaniom, przeżyły. Wtedy można by powiedzieć, że nie zaobserwowano, żeby wysiłek i stres przy holu miał wpływ na żywotność ryb. Jednak badaczom wyszło co innego - pewna część ryb w eksperymencie padła (a ryby z grupy kontrolnej, której nie stresowano - nie). Nie można więc powiedzieć, żeby wpływu nie było. Jaki jest w przypadku konkretnego gatunku, łowiska, pory roku, pogody, stanu wody, zanieczyszczeń, zdrowia ryby, jej masy, długości holu, doświadczenia wędkarza, narzędzi jakich używa do połowu, jego stanu samopoczucia itd. nie wiadomo. Można ostrożnie powiedzieć, że jeżeli hol jest krótki, a wędkarz szybko wypuści rybę - jest małe ryzyko, że coś jej się stanie, odwrotnie, jeżeli hol, np. na zbyt delikatnym sprzęcie, będzie długi, a niedoświadczony wędkarz będzie miał problemy z wyciągnięciem haczyka, a potem wytaszczy rybę na trawę i zajmie się szukaniem aparatu fotograficznego w plecaku, to szanse na przeżycie po wypuszczeniu drastycznie spadną.

Przeżywalność a zarybienia to zupełnie inny problem. Krótko mówiąc, im mniejszym materiałem zarybiamy, tym przeżywalność mniejsza. Nic dziwnego, w naturze jest ona jeszcze niższa, to dlatego niektóre gatunki produkują takie ogromne ilości ikry (np. w populacji szczupaka, która nie może być najliczniejsza w łowisku, bo przecież to drapieżnik, w naturze dożywa dorosłości w ułamku procenta), choć inne produkują ikry mało i sobie radzą (np. ciernik - znosi kilka jajeczek, ale broni ich dzielnie). W ostatnich latach coraz więcej uwagi zwraca się na pochodzenie materiału, okazuje się, że jeżeli nie jest on z tej samej rzeki, ma dużo niższe szanse na przeżycie niż rdzenny, "przyzwyczajony" przez selekcję do chemizmu wody, składu gatunkowego drapieżników, charakteru kryjówek itp.

Podawanie przykładów, że daną rybę łowi się wielokrotnie (akurat bardzo częstej sytuacji przy połowie pstrągów, które mają, przez całe życie, unikalny dla osobnika wzór plam na ciele), jest, według mnie, właśnie argumentem za tym, żeby się z rybami obchodzić jak najdelikatniej. Skoro łowi się kilka razy z rzędu tą samą rybę, to przecież znaczy, że wcale tych ryb tak dużo w łowisku nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może małe sprostowanie. Badania, które pokazałem, są badaniami laboratoryjnymi, i jako....

Myślę, że Kolega jako ichtiolog legitymujący się tytułem naukowym, ma duże możliwości wpływania na politykę PZW. Uważam, że odpowiednia opinia podparta rzeczowymi argumentami, wykazująca barbarzyńską politykę związku w zakresie wyniszczania rybostanu a następnie sztucznego zarybiania naturalnych cieków wodnych nie może zostać bez odzewu. Zachęcam więc do przygotowania odpowiedniego opracowania, które pomoże w wywrzeć presję na władze PZW, celem wprowadzenia zasady C&R na rzekach. Myślę, że taką inicjatywę poprze znaczna ilość wędkarzy, włącznie ze mną. Pozdrawiam

Edit.Proszę o zamykanie cytowanego fragmentu znacznikiem .

Edytowane przez rapala
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.Ludzie przede wszystkim to nie jest wina wędkarzy że ryb nie ma.

A kogo? Nigdy nie słyszałem, aby na Wisłoku kłusowano prądem czy sieciami. To dlaczego jest tak słabo? 100 lat temu nikt nie słyszał o zarybieniach. Pobór ryb z rzeki metodami poza wędkarskimi był dużo większy niż dzisiaj, a ryb nie brakowało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie wiesz kolego jak się mylisz. Próbowałem kiedyś zrealizować kilka pomysłów w mieście gdzie mieszkam. Przedstawiciel związku nie był tym zainteresowany, nie wchodząc w szczegóły musiałem się potem tłumaczyć, że się wychylam. Zająłem się więc naukowo zupełnie czym innym. Jest to jakaś strata pieniędzy wydanych przez państwo na moje wykształcenie, bo osób z tą specjalizacją nie ma dużo w kraju, a znając sytuację, niedługo może ich nie być w ogóle. Trudno.

Krosno co innego, oni szukają takich rozwiązań. W wolnym czasie, a tego nie mam za wiele, bo muszę się uczyć nowych metod badawczych, staram się coś robić na moim ukochanym lipieniu (jest bardzo ciekawy jeżeli chodzi o genetykę) - ale traktuje to jako hobby i mój osobisty wkład, również finansowy. Np.od kilku miesięcy nie odebrałem materiału badawczego z Krosna, myślę że pojadę tam w końcu i przy okazji opłat to zrobię.

A tytuł naukowy dużo tu nie wnosi. Jeden z najlepszych, w moim mniemaniu, dyrektorów w Związku, wcale ichtiologiem nie jest, ale ma pasję i traci co roku tyle samo masy w czasie tarła co ikrzyca, tak się zajeżdża :). Człowiek, którego Zasady C&R cytowałem powyżej, o ile mi wiadomo, też zajmuje się tym hobbystycznie. Jest jeszcze wielu innych, przy których czuję się jak marny robak, bo wiedzą praktyczną zakasują każdego.

A teraz piszę na forum bo chory leże w łóżku :)

Kolego @siksa - zarybienia prowadzono już za czasów Jego Cesarsko-Królewskiej Wysokości :)

Edytowane przez LuJu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie wiesz kolego jak się mylisz. Próbowałem kiedyś zrealizować kilka pomysłów w...

Ja chciałem dobrze, no trudno, ale może jednak warto spróbować, sam pewnie muru nie przebijesz, ale świadomość wzrasta i trzeba podejmować jakieś inicjatywy. No ale jeśli zdanie ichtiologa nic nie znaczy, to w takim razie co? Pozdrawiam

Edytowane przez rapala
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:D tego terminu też bym unikał - w naszym kraju jak kończysz studia to jesteś z wykształcenia Rybak. Ichtiolog to jest, według niepisanej tradycji, osoba, która ma papiery, ale praktykuje w zawodzie. Moim zdaniem powinno być odwrotnie, ale może chodziło o odróżnienie Rybaka z papierem od innych Rybaków w PGRach.

To, że kiedyś napisałem o swoich studiach, nie było po to, żeby pokazać swoją wyższość, broń mnie Panie Boże! Po prostu poświęciłem ładny kawałek swojego marnego życia nad studiowanie tematu , miałem szansę spotkać wysokiej klasy profesorów i opiekunów naukowych, mam jeszcze kilka książek i trochę notatek, do których mogę zajrzeć gdyby kogoś interesował jakiś problem. No i nie jestem finansowo zależny od organizacji prowadzących gospodarkę rybacką - wyrażam więc swoje zdanie :). Kończę żeby nie off-topować.

Pozdrawiam,

LJ

Edytowane przez LuJu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kogo? Nigdy nie słyszałem, aby na Wisłoku kłusowano prądem czy sieciami. To dlaczego jest tak słabo? 100 lat temu nikt nie słyszał o zarybieniach. Pobór ryb z rzeki metodami poza wędkarskimi był dużo większy niż dzisiaj, a ryb nie brakowało.

Kiedyś jesiotry były w Wiśle, wsystkie wyłowili?? Problem leży tylko w tym że nie ma ryb i wędkarze nie są za to odpowiedzialni, my płacąc składki powinniśmy mieć co łowić nawet jeśli nie stosujemy c&r a PZW powinno zasobic wody tak abyśmy mogli codziennie wracać z takim kompletem jaki jest dozwolony.Pzdr c&r

Edytowane przez rapala
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Króciutko, kolego @grunwald18, bo mnie skręca (nie twoje zdanie - tylko żołądek :()

Na ten temat była dyskusja na wielu forach - może i powinno być tak jak mówisz, ale jak się dobrze policzy to za licencję powinieneś wtedy płacić x10. Okazało by się, że niewielu na to stać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja rozumię wszystko a mówię tylko to co uważam.Po co stwarzać nie osiągalne limity, bądz płacić 10x więcej za ich osiąganie.To jakbym płacił za 10 litrów paliwa i dostał litr a za kolejne 9 musiał zapłacić osobno.Moim zdaniem wprowadzić nowe prawo c&r oraz mniejsze składki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porównanie sklepowe nie pasuje mi tu. Wolę takie - umawiasz się z dziewczyną na randkę, idziecie na wino, kino itp a potem ona mówi - kocham cię ale innym razem :D. Trzeba się więc w porę cieszyć z rozmowy, widoku ładnej buzi itd. To jest moja filozofia w podejściu do rzeki :D

@bazodentysta - napisałeś, że inicjatywę poparło by wielu wędkarzy. Ze dwa tygodnie temu wstawiłem protest ws. dewastacji rzeki Słupia. Zero odzewu - 70 wejść na temat. Niestety, i nie jest to tylko moje zdanie, znakomitej większości wędkarzy nie interesuje stan środowiska, czy wiedza poważniejsza, niż najlepszy rozmiar haczyka na płoć koło Lwowskiej - oni chcą połowić. Zdaje się, że większość wejść na portalu jest na "Wieści znad Wody"? Czy już bierze? Gdzie bierze? Na co? Jak dużo można złowić? Jak trzeba się wykazać postawą obywatelską i podpisać imieniem i nazwiskiem to, przykro mówić, ogon pod siebie....

Edytowane przez LuJu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolega LuJu ma rację wielu chce zmian ale nie stać ich na to by coś zmienić, a walka z PZW to walka z wiatrakami.Wielu się boi ale ja nie rozumię czego się boją, przecież to niekarane ani nie mogą wywrzeć żadnej na nas presji.Ja majAc taką wiedzę jak kolega LuJu napisałbym petycję do PZW z podpisami jak najliczniejszego grona wędkarzy a potem tą petycję im wysłal.Na podstawie jego wiedzy oraz doświadczenia można wiedzieć o co walczyc i przedstawić fakty o i tu poprzeć to jeszcze podpisami tych osobistości którzy budowali jego świadomość.Następnie czekać na odpowiedz która by pewnie nie nadeszła i wysłać nową.A potem nic innego jak zrobić z tego lokalną aferę za pomocą telewizji.Wiele programów szuka takich tematów a oglądalność byłaby wielka ponieważ tak wielka organizacja jaką jest PZW oraz ich władza oraz nasza niemoc i zamiłowamoe do wędkarstwa by się tak ładnie połaczyły że byłoby wiele zamieszania wokół tego.Może wtedy wędkarska brać by się poruszyła i wieła przykład że można walczyć i coś osiągnąć.To jest realne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.Może wtedy wędkarska brać by się poruszyła i wieła przykład że można walczyć i coś osiągnąć.To jest realne.

Aleś już pojechał z tą moja "wiedzą" :rolleyes:

Ale wywalczyć naprawdę można dużo. Ludzie z całej Polski się zebrali i coś się dzieje.

Słupsk: Planują wycinkę drzew wzdłuż brzegów Słupi - 4 marca 2012

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.