Skocz do zawartości

Czy warto ratować pzw


ZDZISŁAW CZEKAŁA

Rekomendowane odpowiedzi

Na jednym z wędkarskich Forum ukazał się taki tekst jednego z moich przyjaciół pomijam tu sam tytuł tematu bo nie istotny. Chciałbym abyśmy w kontekście tego tekstu zastanowili się i wypowiedzieli czy warto zająć się szerszą naprawą Naszych podkarpackich Okręgów, czy taka naprawa ma sens, a jeśli nie to jaka alternatywa. Bazę do tego mamy - PSW. Czekam na rzeczowe wypowiedzi. Tekst drukuję w całości.

Szkoda czasu na śmiechy - chichy... wiadomo, z każdego można zrobić na starość śmiesznego człowieka.... tylko po co? Ludzie śmieją się dziś ze starszych kobiet chodzących do kościoła przezywając ich moherami, śmieją się też ze starszych panów - działaczy w różnych PZ-tach przezywając ich leśnymi dziadkami... No i co z tego? Co to zmieni, że się pośmiejemy? Dzwoniłem ostatnio do jednego z okręgów PZW (nie zdradzę do którego) i rozmawiałem trochę o gospodarce na ich wodach. Jeden z wysoko postawionych działaczy powiedział mi otwartym tekstem: "Panie, niech sobie wreszcie wędkarze wezmą te wody w swoje ręce i się od nas odpieprzą". Prawda jest taka, że aby zająć się wodami, należy najpierw zająć się sobą i być człowiekiem, który ma dużo czasu i dużo pieniędzy jednocześnie. Inaczej nie jest możliwe zorganizowanie czegoś większego, co będzie funkcjonować jako niezależny od PZW projekt. Nikt nie rozdaje za darmo paliwa na stacjach, druku, telefonów, usług księgowych... nawet jeśli zamierzamy zrobić raj na ziemi, wszystko kosztuje... Proszę pamiętać, że w PZW i innych dawnych PZ-tach upakowano bardzo wielu byłych mundurowych, którzy mieli na to działactwo czas i pieniądze (wczesne emerytury, które w wielu wypadkach są wyższe niż pensja netto absolwenta studiów w Polsce). W następnych pokoleniach nie ma już takiej masy ludzi z pieniędzmi i wolnym czasem jak dochodzące pokolenie byłych mundurowych, działaczy organizacji społecznych. Wysokie emerytury tych działaczy też były wypłacane w pewnej mierze z prywatyzacji zakładów przemysłowych po PRL-u, które poszły pod europejski młotek likwidacyjny za 1/10 ceny, które utraciliśmy jako majątek warty grube miliardy dolarów. W prasie zachodniej drukowano zdjęcia papieża Jana Pawła II przemawiającego do tłumów i rozentuzjazmowanego społeczeństwa ruchu Solidarności, ale gdy zwykli Holendrzy i Niemcy pokolenia hipisów słuchający Pink Floyd i Doorsów cieszyli się szczerze jak to zwykli, poczciwi ludzie z odwilży u Polaków, zagraniczne koncerny już liczyły na nowe rynki zbytu za żelazną kurtyną. Z jakich tantiemów będzie teraz organizować wędkarstwo zadłużona prywatnie i państwowo po uszy Polska bez tamtego majątku? Z jakiego kapitału będą finansować łowiska pracownicy firm międzynarodowych, pracujący w polskich filiach za 1/3 wynagrodzenia ich zachodnich kolegów? Po PZW będzie albo czysty wędkarski biznes na nielicznych łowiskach, albo coraz liczniejsze utracone obwody rybackie. Być może niektóre okręgi przetrwają, te, gdzie w struktury wniknęli już młodsi ludzie i mądrze będą zarządzać tym interesem. W każdym razie mi tam śmianie się z jakiegoś dziadka Grabowskiego jakoś tak nie pasuje, choć za nim nie przepadam. Nie śmieję się ani ze starych czerwonych, ani ze starych katolików, ani z leśnych dziadków ani z moherów. W ogóle uważam, że to kwestia obyczajowa, ale jeśli całe pokolenie młodych ludzi nabija się ze starszych ludzi, to ktoś powinien jebnąć pięścią w stół i powiedzieć "Koniec!" Co to za maniery ? Bo co? Bo w TV robią show ze starszych ludzi z krzyżami i różańcami albo medalami działaczy? Dajmy starszym ludziom spokój. Trudno reformować nawet ludzi po 40-stce... a co dopiero emerytów. Wystarczy tego nabijania się z babć i dziadków. Ja wiem, że skansen, ale zobaczmy na historię najnowszą Polski... chyba nie mogło być inaczej. Co miał ten biedny i dupowaty PRL zrobić z wielką masą swoich funkcjonariuszy? No powtykał ich w struktury "społeczne" PZ-tów, i tak jak mówi prezes, że go "znaleziono", znaleziono też wielu innych z jego generacji ... Nam powinno wystarczyć za wszystko tylko i aż to, że będziemy potrafili lepiej zadbać o nasze wody. I niech przemówią czyny, jeśli ktoś ma na to trochę czasu i pieniędzy. Ze swojej strony zalecałbym jako punkt pierwszy bogacenie się, a później działanie społeczne, bo inaczej Wam to bokiem wyjdzie, zobaczycie - przykładów cichych rezygnacji z upuszczania sobie krwi dla ogółu znam aż nadto!!! Inaczej każdy projekt się zwinie, razem z człowiekiem który lekkomyślnie zaczął działać, bez żadnych materialnych podstaw ku takiemu postępowaniu. Ja wchodzę do działalności społecznej w momencie gdy jako programista dojdę do 10 000 zł netto miesięcznie. Do tego czasu zamierzam łowić leucuscusy na muchę i mnie nie interesuje zbawianie świata bez środków do działań. Same patrole, paliwo, wyjazdy do urzędów, spotkania, załatwianie spraw - to koszt miesięczny ok. 3000 zł, jeśli się działa poważnie i "gęsto". Jak można działać społecznie pełną parą zarabiając 3000 zł netto? Nic nie jeść i nie płacić czynszu? Przecież tak się nie da. Pójść raz do roku na sprzątanie rzeki oczywiście można, tylko to nie jest jeszcze organizowanie super łowiska, a raczej działanie integracyjno-edukacyjne i oczywiście pożyteczne (nie mówię, że nie)... w życiu trzeba być cierpliwym, a jelce radzą sobie dobrze nawet w rzekach utraconych przez PZW. Można więc się relaksować w weekendy i bogacić w tygodniu, zanim się dojdzie do odpowiedniego poziomu, by zasługiwać na rzeki bogate w pstrągi i lipienie, czego nam wszystkim życzę. Dbajcie o samych siebie, to z nadmiaru kasy i czasu sobie te wspaniałe łowiska kiedyś zrobimy. Mówię Wam bogaćcie się, bo przedwczesne działania społeczne bez osobistych finansowych fundamentów, na dłuższą metę nie wypali, bo wypalić nie może. A póki co 99,9% ryb szlachetnych wypuszczajmy z powrotem do wody i zobaczymy jak się będzie nasze życie i nasz kraj zmieniał. Póki co, możemy zawiązywać wędkarskie przyjaźnie, od przyjaźni i wspólnej pasji, do zaufania, dalej się zobaczy...

Pozdrawiam serdecznie

Krzysiek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na forum możemy podyskutować , lecz jeżeli chcemy cokolwiek ustalić i podjąć jakieś realne działania , trzeba się spotkać. To ,że trzeba coś zmienić, czuje większość z nas. Proponuję - spotkajmy się w kwietniu lub maju i pogadajmy. Jeżeli coś się z tego urodzi - będzie rewelacyjnie. Jeżeli nie - po prostu część z nas się pozna. Potrzeba niewiele : jakiś lokalik na kilka godzin i chętni . Jeżeli znajdą się chętni i lokalik to termin jest do dogadania. Odnośnie lokaliku, o ile trzeba go będzie wynająć a kwota będzie rozsądna - deklaruję jej pokrycie. To na początek. Reszta jest kwestią otwartą. No to do dyskusji i propozycji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie, najodpowiedniejszym byłoby założenie Stowarzyszenia PSW które opiekowało by się kilkuhektarową wodą. Skoro nie znajdujemy odpowiedniej wody w PZW, dlaczego nie możemy stworzyć jej sami? Dlaczego nie możemy ustalić na niej własnych, rozsądnych regulaminów połowu? Temat wydaje się bardzo ciekawy, w zamian za opiekę nad wodą i coroczną składkę otrzymujemy łowisko na którym każdy znajdzie coś dla siebie. No ale, jest jedno ale. Taka działalność wymaga wkładu sporych pieniędzy i tu tkwi niemały problem. Zakup takiej wody wiąże się z niebagatelnymi sumami pieniędzy, dzierżawa znów nie zapewnia nam gwarancji stałego jej "posiadania". Nikt nie da gwarancji, że właściciel nie wyczuje w zadbanym i rybnym łowisku chęci zarobku i nie odstąpi od umowy dzierżawy.

Temat takiego Stowarzyszenia i własnej wody PSW wydaje się dobrą alternatywą przeciwko PZW, ale niestety: kasa, kasa i jeszcze raz kasa;)

Wiadomo, nic nie dzieje się od pstryknięcia palcem. Do tego oprócz pieniędzy trzeba zapału, upartości i konkretnych działań. Nie będzie to trwało, rok, dwa, ale efekt na pewno byłby adekwatny do włożonego wysiłku. Jeżeli znajdą się osoby, które będą wstanie ruszyć to przedsięwzięcie temat może wypalić. A gra wydaje mi się jest warta świeczki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I właśnie w tym celu trzeba się spotkać. Ustawa o stowarzyszeniach daje duże możliwości a umowę dzierżawy można tak sformułować żeby dawała gwarancję długoletniego użytkowania akwenu (ów). Poza tym PZW nie jest właścicielem większości wód którymi zarządza a mimo to jest niemal monopolistą . Obecnie w wyniku budowy autostrady pojawią się "Na rynku" nowe akweny. Osoby mające informację nt takowych będą mogły wnieść znaczący wkład . Panowie . Jeżeli nie teraz , to kiedy ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że przy obecnym stanie rzeczy sytuację w naszym kraju jest w stanie rozwiązać (niestety) prywatyzacja wód. Każdy, kto zdecyduje się wziąć jakiś kawałek rzeki, mniejszy zbiornik zamknięty czy jezioro na początek musi zainwestować w "wodę" zagospodarowanie brzegów oraz samej wody, zarybienia, infrastruktura. Jeśli wykona pracę rzetelnie będzie mógł liczyć na zyski ze sprzedaży licencji, jeśli nie wyeliminuje się sam (nikt nie kupi licencji na zbiornik, w którym nie ma ryb). Prywatny właściciel z całą pewnością nie będzie utrzymywał urzędniczych pasożytów (bez wzgl.czy to postsocjalistyczny beton czy inna nacja) ze wzgl. ekonomicznych, a pieniążki przeznaczy na ochronę wody i godziwe zarybienia. Obecnie wędkarz płaci ok.200zł. (niektórzy znacznie więcej) za "przyjemność" łowienia w wodach, w których praktycznie nie ma ryb. Skąd mają być ryby skoro fundusze idą na utrzymanie urzędników, samochodów służbowych, biur, lokali, straży, itp. Kiedy na zebraniu koła zaproponowałem nie przeznaczać funduszy na zawody wędkarskie zostałem zakrzyczany. I mimo, że próbowałem wyjaśnić niektórym opornym, że w cywilizowanych krajach ludzie pragnący bawić się w rywalizację (zawody) najpierw wpłacają określone kwoty, które w większości przeznaczane są później na nagrody nic do nich nie docierało. Starzy bywalcy zawodów (rokrocznie jedni i ci sami) nie pojmują tego zasłaniając się regulaminem, tradycjami i nie wiadomo czym jeszcze. To tylko jeden mały przykład z koła wędkarskiego marnotrawienia kasy ogółu na przyjemności nielicznej grupki. Takie przykłady można mnożyć, a to tylko małe koło, więc odpowiedź na pytanie czy warto ratować PZW jest chyba oczywista. Czy znajdzie się choć jeden wędkarz w Polsce, któremu będzie zależeć na finansowym wspieraniu urzędników i działaczy, a nie na wodach czystych obfitujących w ryby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie, najodpowiedniejszym byłoby założenie Stowarzyszenia PSW które opiekowało by się kilkuhektarową wodą.

Na zachodzie Europy takie stowarzyszenia cieszą się dużą popularnością i zostać członkiem któregoś jest problemem.Tylko ludzie z poparciem innych mogą zostać przyjęci. Bardzo często są to organizacje zrzeszające bardzo bogatych ludzi tzw "ELYTY" niemniej jednak i ci mniejsi też się zrzeszają i mają swoje wody klubowe. Nie są to jakieś wielkopowierzchniowe zbiorniki tylko zazwyczaj kilkuhektarowe oczka, ze zorganizowaną linią brzegową, zarybione jednym, góra dwoma gatunkami ryb.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mógłbym zapłacić i 400 zł rocznie, żeby tylko oderwać się od PZW któremu i tak daje dużo zarobić a łowić nie ma gdzie bo albo chore zasady albo wszystko wytępione. Myślę, że każdy z nas mógłby zapłacić więcej gdyby wiedział, że te pieniądze się nie marnują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy gdzie w europie w Norwegii np; są głównie odcinki rzek prywatne. Wykupujesz licencje i łowisz,wszystko niby w porządku w gróncie rzeczy bylo do póki były ryby to się wszystko pięknie kręciło.Nikt tam nie myślał o zarybieniach myśleli że będzie wieczne eldorado łososi i innych tam żyjących ryb.Kasa szła do prywatnych właścicieli działek sprzedających licencje. Dzisiaj większąść rzek jest całkowicie zamknięta by odtworzyć zanikające tam populacje ryb.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się, że przy obecnym stanie rzeczy sytuację w naszym kraju jest w stanie rozwiązać (niestety) prywatyzacja wód.

Większość wód w naszym kraju kwalifikuje sie jako wody płynące, a takie z mocy prawa należą do Skarbu Państwa. Nie mogą być własnością prywatną, można je jedynie dzierżawić. Jeżeli taka dzierżawa jest na 5 czy 10 lat to trzeba być optymistą żeby inwestować w taką wodę, nie mając pewności czy będzie się ją dalej użytkowało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większość wód w naszym kraju kwalifikuje sie jako wody płynące, a takie z mocy prawa należą do Skarbu Państwa. Nie mogą być własnością prywatną, można je jedynie dzierżawić

Pozostają jeszcze wody stojące, stawy, jeziora, wyrobiska pożwirowe. Z tych ryba tak szybko nie ucieknie jak na wodach płynących (przy dużych wezbraniach wód) więc i zainteresowanie podejrzewam było by większe jeśli mówić o prywatyzacji. Tylko czy w kraju, w którym wszystko stoi na głowie a sztab urzędników czeka z wyciągniętą łapą ludzie mający kasę będą chcieli ryzykować :confused:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Temat jakby zamarł a jest wart kontynuowania. Myślę , że trzeba w takim razie podejść od innej strony. Jeżeli któryś z kolegów wie o sensownym zbiorniku do wydzierżawienia ,to proszę o taką informację. Ja postaram się ustalić na jakich warunkach byłaby możliwa dzierżawa i przedstawić propozycję. Być może konkretny zbiornik na konkretnych warunkach spowoduje, że uda się zebrać grupę startową.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że ciekawym zbiornikiem mógłby być zalew w Terliczce/Jasionce. Zbiornik zaporowy zasilany wodami rzeczki Czarnej (bodajże), na tę chwilę zarastający w dużym stopniu co powoduje małe zainteresowanie wędkujących. Po przeprowadzeniu prac na tym zbiorniku można utworzyć ciekawe łowisko. Tylko skąd na to wziąć pieniądze? Druga sprawa to nawet jeśli udało by się odtworzyć stan ryb sprzed 20 lat to nie mamy pewności, że kochane PZW nam nie cofnie dzierżawy i nie odłowi ryb.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to d.u.p.a blada! W zasadzie to zbiornik można wykopać, tylko trzeba się liczyć z tym, że taki zbiornik będzie się zamulał i będzie wymagał dodatkowych prac związanych utrzymaniem go w należytym porządku w lecie (upały) oraz w zimie (przyducha). Poniżej filmik z klubowych wód na Wyspach znalezione na szybko:

,
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę raczej o jakiejś wodzie stojącej. Czyli staw o pow minimum 1 ha. Przy okazji pozyskiwania kruszywa na autostradę mogło ich trochę powstać. Zbiorniki zaporowe są również do pozyskania ( PZW jest tylko dzierżawcą) ale to kwestia przyszłości. Najpierw należy utworzyć Stowarzyszenie, wydzierżawić wodę i w boju sprawdzić swój potencjał. Jeżeli znajdzie się parę aktywnych osób to temat musi wypalić. A wtedy można startować po konkretniejsze wody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zadaniem PZW musi upaść jak najszybciej,przynosi same straty i żeruje na nas,brak kontroli z roku na rok coraz gorzej z rybą,od 93r. mam karte i byłem kontrolowany 3 razy :) kpina zbędny papier i tracenie kasy na opłaty.Policja powinna przejać PZW i pilnowanie wód,bo mają pały,psy,radiowozy i są 24h do dyspozycji.

Edytowane przez Kajtelek2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

popieram kolegę wyżej

Policja niech kontroluje - a wędkarze niech zgłaszają policji czy jest jakiś kłusol albo np ktoś łowiacy na trzy wędki i pomimo upomnień dalej łamie regulamin.

Ale i tak nasze gadanie to wiecie co.. ;p, tyle o tym czytamy, oglądamy, słuchamy i nikt z tym nic nie zrobi, no chyba że jakiś pojętny gość, wędkarz zostanie rządzącym i nie zapomni o kolegach wędkarzach i chociaż popatrzy pzw na ręce..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedzmy sobie na jedno pytanie... Czy istnieją prywatne łowiska nie będące własnością użytkownika? Przecież to oczywiste, że tak! Takich łowisk jest sporo i ludzie płacą na niektórych dość konkretne stawki dzienne by połowić. W tym kraju ludzie coraz bardziej odczuwają, że czas to pieniądz i wolą wydać kilkanaście czy kilkadziesiąt złotych za dzień łowienia... łowienia a nie siedzenia nad kijem z nadzieją, że może coś weźmie i nawet załapie się na wymiar! Można?

Nad czym my tu więc "debatujemy"? Zlot PSW już niebawem i jest to pierwszy dogodny termin by zająć się rzeczowo "projektem wody klubowej PSW". Nie działajmy przeciw PZW, bo nic nie zdziałamy; działajmy dla siebie obok PZW. Jest nas tu wielu i wielu przybędzie, gdy pojawi się taka alternatywa do wód PZW, kiedy każdy wpłacający ustalone składki będzie mógł choć od czasu do czasu powalczyć z taaaaaką rybą :D

Moja propozycja jest następująca:

1. Jeżeli "włodarze" PSW popierają ideę, proszę o założenie wątku np. "Łowisko klubowe PSW".

2. Niech każdy zastanowi się ile byłby w stanie zdeklarować jako składkę roczną na utrzymanie tego łowiska. Możliwości są chyba dwie - albo duża składka roczna, albo niska składka roczna plus niskie oplaty 1-dniowe.

I wpisujmy nasze propozycje - zobaczmy ilu jest chętnych i jaki budżet można wygospodarować. Potem można szukać wody do dzierżawy, by miało to sens.

3. Przedyskutujmy sprawę wstępnie na zlocie i być może nawet ustalmy termin comiesięcznych spotkań tylko w tym celu. Może być nad wodą, by połączyć przyjemne z pożytecznym.

Jak nie zaczniemy działać, to samym gadaniem nic nie osiągniemy, a wody będą nam uciekać spod nosa. Mało kto z nas chyba wierzy, że PZW będzie miało pod swoją kontrolą za dziesięć lat 100% tego co teraz. Mniejsze wody będą przejmować inni dzierżawcy, jak to ma miejsce na zachodzie. Takie jest moje zdanie. Może "dorobimy" się kiedyś naszego odcinka rzeki pstrągowej czy kleniowo-jaziowo-brzanowej :)

Siłą PZW jest liczba czlonków. Nas chyba też już stać na własne łowisko? :beer:

Świetnie, że dyskusja się tu rozpoczęła, ale trzeba coś robić, bo takie łowisko nie powstanie w jeden dzień.

Nie do końca zgadzam się z tym, że nie stać nas na to by działać społecznie. Stać nas, ale trzeba te działania zawęzić do konkretnego miejsca. Sam fakt, że na takim łowisku siedziałoby zapewne na rybach przynajmniej kilkanaście osób, powoduje wyeliminowanie przez większą część roku kłusownictwo. A reszta? To nasze hobby i jeżeli chcemy mieć z niego przyjemność, to musimy znaleźć czas by mu się poświęcić. Także w tej sferze. Inaczej możemy tylko siedzieć przed kompem i narzekać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.