Skocz do zawartości

ZDRADA


PSW

Rekomendowane odpowiedzi

Artykuł opublikowany 18-05-2010, autor: @Gochu

 

Od pewnego czasu biłem się z myślami... zdradzić czy nie zdradzić... Widziałem że ta druga jest dla mnie czymś nowym, jeszcze nieodkrytym. Widziałem, że przy niej mogę odpocząć... I stało się koledzy! Ten weekend spędziłem przy odległościówce na Czarnej Sędziszowskiej a kije spinningowe zostały w samochodzie... i chyba do jesiennych wiślanych koguto-sandaczy tak zostanie.

 

Myślałem: początki będą trudne... trzeba będzie zadowolić się płotkami a z doświadczeniem przyjdą większe ryby... ale wyszło inaczej. Warto czasami spróbować czegoś nowego, świeżego bo albo da nam to większa frajdę ( a o to w naszej pasji chodzi ) albo utwierdzi, że to nie dla nas i wrócimy do tego co było wcześniej... nie ważne czy chodzi o kobiety czy o metody wędkowania. Najlepiej połączyć jedno z drugim... i w ten oto magiczny sposób znalazłem się z moją kobieta i znajomymi z pracy na weekendowym wypadzie nad wodę.

 

2010-05-004.thumb.jpg.0c0398bb57d2b709476ebb5b1f7e8dc8.jpg

 

Początkowo mieszane uczucia ze względu na prognozy. Gdy dojeżdżaliśmy na miejsce niebo było czarne jak smoła ale nie padało wiec doszliśmy do wniosku ze rozbijemy tylko altankę (na wszelki wypadek) i rozpalimy grilla a całą resztę łącznie z namiotami rano. Przy tych wszystkich smakołykach i piwku siedziało się przyjemnie ale troszkę za długo bo obudziłem się dopiero o 5. Na sąsiednie stanowiska już powoli zjeżdżali wędkarze a ja wbiłem się z małą zatoczkę i po chwili gruntowania pierwszy spławik stanął kilka metrów od brzegu a kij na podpórkach. Kilka sekund później, rozkładając fotel zauważyłem kątem oka przechyloną antenkę spławika... przejechał kilkanaście centymetrów i znikł. zacięcie. kij pięknie się wygiął a ryba biła w dno i tak po kilku minutach zobaczyłem w wodzie ładnego lina (pierwszy raz od kilku lat). Pięknie walczył na delikatnym zestawie... inaczej niż okoń. Plus dla odległościówki! Rybka wraca do wody a chwile później spławik... 1,5m niżej na haczyku tym razem dwa czerwone robaczki  Długo nie czekam, zdecydowane branie, zacięcie i dla porównania pięknie wybarwiony okoń. Już nie walczył tak samo jak lin... Plus dla lina i kolejny dla odległościówki! 

 

Rozkładam fotel, przygotowuje stanowisko tak żeby mieć wszystko pod ręką i łowie dalej... głownie płocie i leszczyki. Z każdą godzina brania są coraz słabsze a wiatr coraz mocniejszy. Chwila przerwy na śniadanie przygotowane przez jeszcze zaspanych kompanów. Zmieniam spławiki stałe na waglery a na haczyki idzie kukurydza (która zresztą później okazałą się przynętą nr1). Nawet nie wiem kiedy moja kobieta doskoczyła do wędki (nigdy wcześniej nie miała wędki w dłoni) i sprawnie zacięła kolejną rybkę, karpika ok. 35cm. Sprawiło jej to tyle radochy że do końca dnia nie odeszła od wędek. Chyba szykuje mi się kolejny wydatek :P.

 

Brania ucichły kolo 10. O 11 w ruch poszła zanęta z magicznym dodatkiem mojego kolegi. Dosłownie z zegarkiem w reku 2 minuty po wrzuceniu zanęty do wody spławiki ożyły. Płocie, leszcze, karpie no bardziej karpiki max 40cm, liny i rybka która przeniosła mnie w sentymentalną podróż na Zamojszczyzne (jeszcze przed spiętrzeniem wody w Nieliszu) czyli karaś... cudownie jest! Kolejny wielki plus dla odległościówki i kukurydzy!

 

2010-05-0051.thumb.jpg.e93802c9e31f04210a89495411c235c5.jpg

 

Łowimy tak cały dzień z małymi przerwami na posiłek, popitek i rozkładanie reszty naszych rzeczy. Wiatr kreci co chwile z innej strony. Dopiero bliżej wieczora ustępuje i robi się cicho. Przygotowuje wszystko do nocnego łowienia, zakładam świetliki na waglery i czekam na zmrok. Niestety razem z nim przyszło bezrybie i deszcz. Sen jest silniejszy. O północy składam wędki, przytulam się do kobiety i śpię do 4. Musiałem mieć mocny sen bo przegapiłem zjawisko wędkarskie jakiego bardzo rzadko w swoim życiu miałem okazję doświadczyć... PSR! Szkoda.

.

 

Poranek jest już bardzo nieprzyjemny. Całkowita zmiana pogody, jednolity mocny deszcz... dobrze, że nie wiało zbyt mocno i dało się wytrzymać. Rybki też odczuły tą zmianę aury i przestały współpracować. Jeden tylko karpik skusił się na kukurydzę ale za to grubasek  Pulę złowionych ryb zamknął mały okonek a my zaczęliśmy się zastanawiać jak to zrobić żeby wszystko poskładać i pozostać suchym. Nie udało się i to była wg. mnie jedyna rzecz na tym wyjeździe, która nam nie wyszła tak jak planowaliśmy.

 

Wyjazd rewelacja. Rybki dopisały, pogoda można powiedzieć też (jakimś cudem utrzymała się aż do niedzieli) Moja kobieta złapała bakcyla a ja już myślę o piątku, Czarnej i mojej nowopoznanej, pięknej odległościówce...

 

@Gochu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.