Skocz do zawartości

NIE ZABIJAJ MNIE POWOLI…


PSW

Rekomendowane odpowiedzi

Artykuł opublikowany 06-05-2009, autor @wifer

 

Gdyby ryby miały głos i zechciały do nas przemówić, pewnie posłużyły by się słowami Agnieszki Osieckiej ”... Skoro wiem, że nie ma piekła, będzie dobrze bym uciekła. Byle z kim i byle gdzie. A więc jeśli Bóg pozwoli, nie zabijaj mnie powoli. Zrób to raz, dwa, trzy...” Uważamy się za społeczeństwo nowoczesne, zasobne i coraz lepiej wykształcone. Jednak gdzieś w podświadomości cały czas mamy zakodowaną chłopską maksymę ”...Chłop żywemu nie przepuści

Uważamy się za społeczeństwo nowoczesne, zasobne i coraz lepiej wykształcone. Jednak gdzieś w podświadomości cały czas mamy zakodowaną chłopską maksymę ”...Chłop żywemu nie przepuści, jak sie żywe napatocy, nie pożyje se a juści...” jak śpiewał Kazimierz Grześkowiak. I z takim chłopskim zacięciem „wędkarz polski” idzie nad wodę uprawiać sport wędkarski. I niech sobie żywe nie myśli, że śmierć przyjdzie szybko i bezboleśnie.

Najpierw wyciągnięte okaleczone stworzenie z hakiem w gardzieli, poocierane siatką podbieraka, uchwycone twardą męską ręką gladiatora pogromcy, czasem półmetrowych wodnych niemych stworzeń, zostanie poddane oględzinom. Okazuje się że złośliwy los umieścił na zestawie mało atrakcyjne kolczaste stworzenie, któremu za bardzo posmakowała przynęta, która po zbyt późnym zacięciu ugrzęzła w przełyku. Kombinując więc wszystkim co jest pod ręką w końcu wyrywa swój złoty hak z nadszarpniętej paszczy wodnego kolczastego potwora. I teraz zaczyna się poważny problem: co zrobić z okazem wielkości 25cm. Za duży aby od razu zwrócić mu wolność i za mały aby jako jedyna zdobycz znalazła się na patelni.

Tak dumając i zastanawiając się nad złotą maksymą polskiego wędkarza „co na kiju to po ryju” i przyglądając się zielonkawo złotej rybce oczekuje, aż odezwie się do niego błagając o wolność i obiecując spełnienie 3 życzeń. Czeka, nie zdając sobie sprawy, że stworzenie z każdą sekundą ma mniejsze szanse na przeżycie. Jeżeli więc i na twojej wędce zatrzepoce mały drapieżca nie znający jeszcze zagrożeń czyhających na niego nad wodą, pamiętaj - ryby są piękne, ale gdy żyją. Dlatego ...nie zabijaj go powoli, lecz zwróć go wodzie w jak najlepszej formie. Większość gatunków ryb ma już swoje wymiary ochronne. Jednakże są to tylko wymiary minimalne. Wędkarstwo polskie jeszcze nie dorosło do ustanowienia wymiarów maksymalnych a nawet propaguje się wyławianie ryb największych, określając ich złowienie mianem „sukcesu” . Było by to jeszcze do przyjęcia gdyby okazy te wracały do swojego naturalnego środowiska. Niestety wiele pism wędkarskich nadal propaguje wędkarstwo jako pozyskiwanie wielkich ryb do jedzenia. Sugerują to regulaminy zgłaszanych rekordów gdzie zgłaszane okazy muszą mieć określoną wagę. Można więc wnioskować że, mimo coraz mniejszej ilości zamieszczanych tam zdjęć ryb na tle meblościanki, okazy zamiast powrotu do wody, znalazły miejsce na patelni. A taką postawę powinno się karać, nie nagradzać tzw. medalami. Trzeba mieć świadomość, że mocno zbudowana, duża ryba, przetrwała naturalną selekcję, w dużej mierze dzięki dobrym genom. Dlatego ten potencjał genetyczny należy zachować w następnych pokoleniach. A prawdziwym bankiem genów może być tylko ryba której udało się przeżyć w naturalnym środowisku wiele lat, unikając każdego dnia czyhających na nią zagrożeń.

Jeżeli więc chcemy choć raz w życiu mieć na wędce szczupaka powyżej 150 cm, suma powyżej 2 m, leszcza którego waga przekracza 10 kg czy bolenia większego jak 1 m. – czyli okazy o jakich dzisiaj można poczytać tylko w starych publikacjach, dajmy im szansę dorosnąć do takich rozmiarów. Poza tym im większa ryba, tym w przyszłości da więcej zdrowego narybku. Właśnie choćby dlatego warto tzw. medalowym okazom zwracać wolność. Cieszmy się fotografią mając nadzieję na kolejne spotkanie z jeszcze większym okazem. Naturalnie nie należy złowionych ryb godzinami traktować jako przedmioty i rekwizyty do pamiątkowych fotografii. Zwierzętom nie wolno zadawać bólu, męczyć ich lub bez powodu zabijać. Taki jest zapis w ustawie która obowiązuje również wędkarzy, także tych łowiących „na żywca”.
Pamiętajmy, że zabijanie dużej ryby zabija na dłuższą metę równowagę łowiska. Szczególnie akwenów zamkniętych jakimi są w większości nasze wody.

Zdrowe łowisko powinno dysponować zdrowym stosunkiem ryb młodych do starych, ponieważ inaczej nie jest zachowana równowaga biologiczna. Natomiast struktura wiekowa większości naszych wód zamiast wyglądać jak piramida, wygląda jak szeroki cokół z cienką szpicą. To jest powodowane zabieraniem większości ryb, będących powyżej wymiaru ochronnego. Wprawdzie można często łowić wymiarowe ryby, ale złapanie okazu należy do rzadkości. Regularne połowy dużych okazów są praktycznie niemożliwe. To kolejny powód do wypuszczania ryb.
Satysfakcja z darowania życia wodnemu stworzeniu będzie o wiele większa niż w przypadku poniewierania jej resztek na patelni, tym bardziej że wiekowe egzemplarze raczej rewelacyjnie nie smakują. Na szczęście coraz większa ilość wędkarzy głównie młodego pokolenia zaczyna dostrzegać prawdziwy smak wędkarstwa stosując zasadę „złów i wypuść” Więc jeżeli dane ci będzie spotkanie z wielką rybą, np. taką jak w art. „SUM GIGANT” umieszczonym na RYBOBRANIU.PL, daruj życie - nie zabijaj.

Bardzo popularną i jednocześnie najbardziej barbarzyńską metodą połowu ryb drapieżnych jest „żywcówka”. Istnieje mniemanie, że skoro ryba nie wydaje dźwięków, nie krzyczy z bólu, to nie cierpi. Taki pogląd jest bardzo wygodny dla zagłuszenia sumienia oprawcy bezbronnego stworzenia. Ale gdyby porównać nabitą na kotwicę małą płotkę umierającą z bólu i czekającą na śmierć w paszczy swojego naturalnego wroga, z podobnym obrazem człowieka, wtedy cierpienie wyglądałoby inaczej.
Wielu wędkarzy skuszonych skutecznością tej metody masowo morduje małe rybki, skazując je na kilkugodzinne męki na haku, nie zdając sobie nawet sprawy z wielkości szkody wyrządzanej środowisku. Zadaniem ryby drapieżnej jest segregacja słabej lub chorej populacji narybku. Ofiarą każdego drapieżnika w pierwszej kolejności padają więc egzemplarze osłabione, z bardzo prostej przyczyny. Jest to po prostu łatwiejsza zdobycz. Wykorzystując tą skłonność drapieżników, wędkarze celowo i świadomie okaleczają zdrowy narybek, miotając nim na wszystkie strony po łowisku. A przecież mogłyby one w przyszłości sprawić znacznie więcej radości jako dorosły rybostan. Nie zapominajmy, że płoć i karaś czyli gatunki najczęściej goszczące na żywcówkach, w sprzyjających warunkach dorastają nawet do 3 kiligramów. Przeciętny „żywczarz” w ciągu sezonu szczupakowego skazuje na męki w ten sposób ponad 100 małych rybek. Miejsce w którym bytował taki wędkarz sadysta łatwo jest rozpoznać, gdyż często na brzegach leży śnięty rybi drobiazg.

Jeżeli więc chcesz być postrzegany jako wędkarz świadomy swojego postępowania a bardzo chcesz podać rybie drapieżnej naturalną przynętę, stosuj metodę „martwej rybki” i … nie zabijaj ich powoli tylko zrób to raz, dwa, trzy…
Sezon szczupakowy trwa właściwie cały rok z krótką zimową przerwą. Znakomita większość braci wędkarskiej preferującej metody statyczne, bardzo często jedną z wędek stawia z żywcem. Przeważnie taka wędka zastawiona jest w pewnej odległości od wędkarza, który zajęty jest głównie spławikowaniem czy przepływaną a zdarza się też, że spinningowaniem. W miejscach gdzie akwen wodny położony jest w niewielkiej odległości od zabudowań, można też zaobserwować osobnika - pobliskiego mieszkańca łowiska, który pozostawia zastawione żywcówki odpowiednio umocowane zupełnie bez opieki na wiele godzin, obserwując je z domu. Dzięki temu zanim "wędkarz" zauważy ruch na żywcówce, drapieżnik głęboko połyka przynętę. Często są to ryby niewymiarowe, które już do wody nie wracają a nawet jeżeli wędkarz zdecyduje się na wypuszczenie ryby z okaleczonymi skrzelami czy przełykiem, jej los jest z góry przesądzony.

Nie mam zamiaru nikogo przekonywać, ani namawiać do wypuszczania wszystkich złowionych ryb, ale ku uciesze , coraz częstsza jest opinia o konieczności zwracania wolności okazom różnych gatunków. Są one skarbami naszych wód, a skarby trzeba chronić, a nie grabić. Problem „ nie zabijaj” to nie tylko problem etyki, ale przede wszystkim świadomości.

Wiesław Furmański (wifer)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.