Niestety nie ma alternatywy dla PZW. I jeszcze długo nie będzie. A my jak zamiast chodzić na spotkania w kołach, walne itd - zmieniać coś - to będziemy tylko biadolić przed komputerami, i nad woda - że nie a ryb - to samo nic się nie zmieni.
Mi się w o/Rzeszów nie podobał - to przeniosłem się do Krosna - do koła które opiekuje się fajnym łowiskiem, nie boi się wprowadzać nowoczesnych zasad i ograniczeń ( karencja a później zmniejszone ilości ryb możliwych do zabrania po zarybieniu, 2 z 5 stawów wydzielone jako no kill z pięknymi okazami, wymiary widełkowe, dużo aktywności dla dzieci, sporo zawodów, bardzo częste kontrole, stawy wykoszone, stanowiska przygotowane - naprawdę grupa zaangażowanych osób z pasja.) Wielu członkom się to nie podoba -najlepiej zarybiać wszystko karpiem 35-40 cm w ilościach 2szt/członka/dzień i znieść wszelkie limity) - ale uchwały są przegłosowane, zarząd wspieramy na zebraniach i tradycjonalisci maja ryby do zabrania, my okazy do łowienia, a i tęczaki spod lodu można śmiało łowić.. bo co roku jesienią i na wiosnę wpada do wody ich około 1 tony. Da się? - da się!
I wiem że w PZW można zrobić coś dobrego - ale to zależy tylko od nas i ludzi których wybieramy na naszych reprezentantów.
Ale to trzeba chodzić na spotkania, składać wnioski i popierać reformy, a jak nie - to wysyłajcie babcie -żeby wam składki opłacały - może będzie jaki rabat, albo przynajmniej obietnica natychmiastowych działań naprawczo-poprawkowych.