Skocz do zawartości

Żwirownia w Rzeszowie przy ul. Kwiatkowskiego


mbetlej

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Doszly mnie sluchy, iz na rzeszowskiej zwirowni grasuja "potwory" i malo kto potrafi je wyciagnac z wody. Jako iz nie lowilem na owym zbiorniku mam kilka pytan do osob posiadajacych jakies doswiadczenia z tego miejsca;

[img width=142 height=165]http://img228.imageshack.us/img228/569/zwirownia.th.jpg

1) Jakiej wielkosci grasuja tam Karpie i czy mozna trafic na amura?

2) Czy ktos probowal sondowac dno, a jesli tak to jak sie mniej wiecej prezentuje?

3) Jaka jest dostepnosc miejscówek i czy jest problem z rozbiciem namiotu ?

4) Czy nowy wlasciciel brzegu od strony ul. Kwiatkowskiego zezwala na wedkowanie na jego terenie i czy ktos juz probowal z nim na ten temat rozmawiac?

Z gory dziekuje za wszelkie odpowiedzi!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ad1. Można złowić amura, karpie jak to karpie wszędzie są duże ale nie słyszałem aby ktoś coś tam regularnie łowił. Zdecydowanie proponowałbym Zalew rzeszowski, który jest kilkaset metrów obok. Tam regularnie łowią duże karpie i karpiarzy jest więcej.

Ad2. Dna nie sondowałem ale jest żwirowe. To głęboki i urozmaicony zbiornik jak większość żwirowni.

Ad3. Miejscówki są bardzo łatwo dostępne i w większości miejsc nie ma problemu z rozbiciem namiotu.

Ad4. Nie wiem.

Generalnie wolałbym zdecydowanie przysiąść na Zalewie. Na Żwirowni już nie długo zaczną się kąpać i będziesz miał nad nęconym miejscem przepływające cipki i inne atrakcje. Na Zalewie się nie kąpią. Żwirownia jest mała i jak ktoś Cię obada, że nęcisz to siądzie na drugim brzegu i wprost zapoda Ci zestaw w nęcone łowisko. Na Zalewie to praktycznie odpada, w zależności jakie miejsce wybierzesz. W lecie żwirownia opanowana jest przez kąpielowiczów i związane z tym atrakcje w postaci, grillów, szarżujących autami starych frajerków i takie tam bajery. Na Zalewie szukaj miejscówki w pobliżu koryta i z twardym dnem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...
  • 3 miesiące temu...

Wisłok wysoki, więc pojechałem na żwirownie. Brań i rybek bardzo dużo, jednak były to okonie ok 20cm. Trafił się jeden sandacz na 46cm i ładny okonek na 31cm. Aaaa, foto sandała w podbieraku a nie w siacie:D

Aby zobaczyć załącznik musisz się zalogować

Aby zobaczyć załącznik musisz się zalogować

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do zalewu, fajny zbiornik

ale woda to jeden wielki syf

ryb z tamtąd nie bior, płotki mają czarne plami na ciele

żyłka, po 2-3 wypadach na zalew do wyrzucenia

nie wiem dlaczego ale coś z tą wodom chyba jest nie tak,

miejsc coraz mniej, trzciny pozarastały duże obszary, pamiętam dawniej miałem taką fajną miejscówke, to teraz jak zobaczyłem to tragedia, nie da się tam już łowić

a co do ryb, durzo ładnego leszcza, jazi, wzdręg, szczupaka, ale nie polecam brać do domu

kiedyś profesorka powiedziała , że jest strasznie zanieczyszczony zalew mikrobiologicznie, a chyba miała racje, patrząc chociażby na te płotki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...
  • 3 tygodnie później...

Cześć Maciek. Co do spławika to raczej mało ludzi tam łowi. Przeważnie grunty i na końcu kuku, lub kulka miodowa. Jak chodzi o spina to sprawdzają się kopytka perłowe z czarnym grzbietem 5cm, lub białe twisterki. To są bankowe przynęty. Ale są dni w których lepszym wyborem jest gumka w kolorze denaturatu, lub motoroil. Ogólnie małe przynęty i jakoś właśnie gumki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

hehe pamiętam jak mi 2-3 lata temu sum wziął na żywca na Wisłoku niestety nie miałem z nim żadnych szans (spiął się) ale nogi trzęsły mi się jeszcze tydzień po zdarzeniu niestety jak do tej pory było to moje pierwsze i ostatnie spotkanie z dużym sumem

To niesamowite wrażenie jak zdajesz sobie sprawę jakiego potwora masz na kiju i jak(w moim przypadku było) małą kontrole masz nad nim

To było koło mostu w Trzebownisku ,potem słyszałem że wyciągnięto tam kilka sumów :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słyszałem opowieści o sumach, które holowały wędkarzy po rzekach, jeziorach, ale przeżyć to samemu to ciekawe doświadczenie. Jak to jest możliwe, żeby nie dać rady wyciągnąć ryby z wody? Ano jest to możliwe.

Ok godziny 16 przekonałem w końcu moją kobitkę aby zasiadła za kółkiem i podwiozła mnie na żwirownie na 2-3 godzinki łowienia. Koszty poniosłem znaczne, bo pasowało kupić jej krzyżówke, jakieś tam słodycze i wode mineralną. Ale co tam koszty. Celem połowu miał być okoń i sandacz. Kijek do 10g, żyłka 0,14, perłowa gumka Banjo 5cm, 2 płyny w kieszeń i wio nad wode. Po godzinie łowienia miałem 2 okonie i jedno wyjście bolenia, ale nie przywalił. Zbliżała się godzina 18.30 i wiedziałem, że zaraz moja Pani zamieni się w kota i zacznie "miałczeć" że jej zimno, że ciemno i takie tam. Doszedłem do jakiegoś wędkarza i podczas rozmowy o rybkach a właściwie o braku dużych sztuk na tym zbiorniku nastąpiło branie. Coś delikatnie przytrzymało przynęte, ale zaciąć pasowało. No i jazda! Ryba ruszyła powoli w kierunku środka zbiornika a ja stałem i nic nie mogłem zrobić. Zatyrzymała się dopiero na środku i tak sobie stała z 10 min. Następne 30 minut spacerowałem za nią od pomostu aż na sam koniec żwirowni i tak na zmiane. Nie miło się zrobiło jak bydle wpłyneło w płytką zakrzczoną zatoczkę, ale rybka szybko zmieniła kierunek i wróciła na środek.

Zawibrowała mi kieszeń. Dzwoni moja Asia i mówi, że jej zimno i ciemno i do domu chce wracać. No jak!!! Dzwonie do kolegi i mówie mu, żeby zabierał ponton i jak najszybciej przyjechał, bo do rana to mi sie tu nie chce siedzieć. Po 30 min siedziałem w pontonie i wio na środek. No fajnie. Jestem nad rybką, ona 4m niżej i co dalej? Sprzęt delikatny, ręka boli, zimno jak fix. Ryba kręci kółka a ja za nią jak na karuzeli. Za nic nie odkleje jej od dna. No raz udało się z 1m może, ale szybko pokazała mi kto tu rządzi. Zdałem sobie sprawe, że nie dam jej rady, bo po takim czasie to coś mus się poddać. Poddała się żyłka. Mocno przeciążona strzeliła przy szczytówce. Wypowiedziałem kilka wyrazów na "k" i "h" a potem to już nic nie mówiłem... Na zegarku godzina 23.18, trzeba wracać do domu. Ryba wygrała, ale może kiedys będzie mi dane jeszcze ją spotkać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.