PSW Posted July 19, 2018 Share Posted July 19, 2018 Artykuł opublikowany 18-02-2011, autor @rapala Nie, nie! Niech Was tytuł nie zmyli! Tym razem nie będzie o żadnych atraktorach, zapachach czy przepisach na kulki proteinowe. Ilu z nas, siedząc w ciepłych pokoikach domowych pieleszy z rozrzewnieniem wspomina smaki wędkarskich posiłków przyrządzanych podczas kilkudniowych wypraw wędkarskich. Niezapomniany smak kiełbasy pieczonej na ognisku czy wspaniały aromat potraw gotowanych w biwakowym kociołku. Jednodniowe wypady na ryby nie zmuszają nas do przejęcia obowiązków kuchennych, często zarezerwowanych dla naszych kochanych żon czy matek, ot kilka kanapek i termos gorącej kawy w zupełności wystarczy. Zupełnie inaczej, przedstawia się sytuacja, kiedy wybieramy się na kilkudniową wyprawę a całe "zaplecze" kuchenne pozostawimy w swoim domu. No może nie całe. Nie będę rozpisywał się co każdy z nas powinien zabrać udając się na kilkudniowe biwakowanie. Butla z gazem, garczek, miska, łyżka... Można by wymieniać wiele a do tego jakiś prowiant - to niezbędne rzeczy, które zabieramy ze sobą. Zabrać ze sobą i mieć to jedno, inną sprawą jest przyrządzanie i przechowywanie żywności w warunkach polowych. Należę do osób, które lubią dobrze "podjeść". Nie uznaję kompromisów związanych z jedzeniem, nie lubię jeść tego co akurat jest dostępne, łatwe i szybkie w przygotowaniu. Może to wiek sprawia że z czasem człowiek staje się bardziej wybredny i skłonny do "delektowania" się smakiem i zapachem? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Coraz bardziej sceptycznie podchodzę do tak dzisiaj popularnych "sproszkowanych" zup w kubkach, niejednokrotnie naszpikowanych różnego rodzaju konserwantami, sztucznymi barwnikami, wzmacniaczami smaku i sam Bóg wie czym jeszcze. Czy, kilkudniowe wyprawy wędkarskie zmuszają nas abyśmy rezygnowali z posiłków jakie lubimy jadać? Na pewno nie. Co zatem powinniśmy posiadać w swoim ekwipunku aby nasza wyprawa nie zmuszała nas do diety? Jedni powiedzą że butla z gazem, drudzy że odpowiedni zapas drewna na ognisko. Jedni i drudzy mają rację a ja mówię KOCIOŁEK! Próżno szukać drugiego takiego "narzędzia" biwakowego, które daje nam tak wiele możliwości przyrządzania codziennych posiłków. Na pewno nie znajdziemy tak wspaniałego i niepowtarzalnego smaku kociołkowego gulaszu, wśród naszych, domowych, niejednokrotnie wspaniale przyrządzanych potrawach. Co sprawia że kociołek stał się w ostatnich latach tak popularny? Jedną z niezaprzeczalnych jego zalet jest prostota , funkcjonalność i mnogość różnego rodzaju dań jakie możemy w nim przyrządzić. Gulasz, zupę, frytki, wszelkiego rodzaju mięsa czy warzywa, praktycznie wszystko, każdą potrawę na jaką danego dnia będziemy mieć ochotę. Drugą z zalet jaką oferuje nam kociołek jest codzienny dostęp do ciepłego posiłku jaki możemy w nim przyrządzić. Docenimy to podczas wczesnowiosennych czy późnojesiennych wypraw, kiedy temperatura nierzadko spada poniżej zera. Poranny, ciepły posiłek i kubek gorącej kawy na pewno postawi nas na nogi i sprawi że zaczęty dzień rozpoczniemy w optymistycznym nastroju. Jestem "użytkownikiem" kociołka ładnych parę lat i teraz już nie wyobrażam sobie żadnej dłuższej wyprawy na ryby aby go nie zabrać ze sobą. Może nie należy do lekkich, ponieważ swoje kilkanaście kilo waży ale zawsze, pakując w samochód cały ekwipunek wędkarski sprawdzam czy przypadkiem o nim nie zapomniałem. Staram się wcześniej ustalić czy dostępność drewna na opał w danym rejonie zbiornika jest możliwa. Jeżeli nie, to zabieram z domu niewielką ilość, która posłuży mi na "pierwszy strzał" – później zawsze coś się wymyśli. Może kilka rad dla tych, którzy zdecydują się na zakup kociołka .Gdzie go kupić? Najprostszym rozwiązaniem jest zakup przez internet. Jest masę sklepów, które mają je w swojej ofercie. Jaki? Bezsprzecznie żeliwny! Nie kupujcie kociołków stalowych, które są miernej jakości i często nie spełniają swojej funkcji. Środek emaliowany czy nie? Ja wybrałem nie emaliowany. Może gorzej się go czyści ale jakoś ten typ wykończenia nie za bardzo mi pasuje do biwakowych potraw. Jaka pojemność? Dla mnie optymalnym rozwiązaniem jest 8 litrów. Ilość posiłku jaki można w nim przyrządzić wystarczy na dwa dni dla dwóch osób. No tak, trochę się rozpisałem. Na pewno wielu z Was zapyta jak i z czego przyrządzić w nim smaczny posiłek? Strony internetowe pełne są wszelkiego rodzaju przepisów. Wszystko zależy od tego jakie macie preferencje smakowe i na co danego dnia będziemy mieli ochotę. Każdy z Was na pewno coś znajdzie ciekawego dla siebie! Mój przepis na kociołek? No dobrze, zdradzę Wam. Niektórzy z Was, mieli już okazję go zakosztować więc ocenę im pozostawiam, zaś Ci, którzy jeszcze nie mieli okazji go spróbować - no cóż,czasami można mnie spotkać nad wodą... Dla mnie podstawowym składnikiem jaki powinien trafić do kociołka jest mięso. Z kilkuletniego doświadczenia w tym "temacie" wiem że najlepszym rozwiązaniem będą mięsa średnio tłuste takie jak: karkówka, żeberka, podgardle, łopatka i obowiązkowo boczek wędzony i oczywiście warzywa, grzyby, przyprawy... a dokładnie wygląda to tak: - wspomniane wyżej mięsa ok.1,5kg (do wyboru) - 1/2 główki kapusty - 1 kg .ziemniaków - 3 marchewki,2 pietruszki,3 duże cebule,4 papryki,3-4 ząbki czosnku - 1/2 kg. pieczarek lub trochę suszonych grzybów - przyprawy (vegeta, słodka papryka, liść laurowy, ziele angielskie, kminek itp.) według uznania. - opcjonalnie koncentrat pomidorowy, który dodajemy pod koniec gotowania. Kociołek nacieramy od wewnątrz jakimś olejem, ułatwi nam to późniejsze mycie a także uchroni przed przypalaniem się naszej potrawy. Na dno kociołka układamy 3-4 liście z kapusty. Mięso i warzywa kroimy dość grubo (nie ma to większego znaczenia), układając poszczególne składniki warstwami i posypując co jakiś czas przyprawami. Oczywiście przypraw używamy z rozsądkiem, zawsze na koniec gotowania możemy całość doprawić do smaku. Dobrze jest gdy cała zawartość kociołka jest dobrze ubita. Następnie zakręcamy wieko i stawiamy na ognisku. I tu trzeba pamiętać o istotnej rzeczy a mianowicie aby pilnować ognia pod naszym kociołkiem. Ogień powinien być "w sam raz" czyli nie za duży (spalimy kociołek a raczej to co się w nim znajduje) i nie za mały (długi czas oczekiwania na finał). Po upływie półtorej godziny, odkręcamy wieko, mieszamy zawartość i sprawdzamy czy mięso jest już miękkie. Jeżeli nie to stawiamy na ognisko na kolejne pół godziny. Pod koniec gotowania dodajemy jedną łyżkę koncentratu pomidorowego, przyprawiamy do smaku i raczymy się niepowtarzalnym smakiem naszego dania. Smacznego! Jako że nie jestem smakoszem "mięsa z puszki" czyli tzw. konserw turystycznych, przedstawię Wam jeszcze jeden przepis, z którego często korzystam wyjeżdżając na zasiadki karpiowe. Będą to „Żeberka wieprzowe w słoiku". Może niektórzy z Was pamiętają niepowtarzalny smak "mięsa z weka" dla mnie to podróż do lat dzieciństwa. Zrobienie domowej konserwy nie jest trudne a zaletą tak przyrządzonego mięsa jest: świetny smak, brak konserwantów i długi czas przechowywania. Składniki na 5 półlitrowych słoików: - około półtorej kilograma żeberek wieprzowych. Najlepsze są żeberka odcinane wraz z częścią schabu. Żeberka takie mają dużo mięsa i są lepsze od tych,które są już częściowo "przetworzone". - 1 litr przegotowanej wody - 5 liści laurowych - 5 ziaren ziela angielskiego - sól i pieprz do smaku Żeberka kroję w pojedyncze paski i obsmażam na patelni nie dodając tłuszczu. Ważne jest aby żeberka obsmażać bez przykrycia w przeciwnym razie zaczną się dusić i wydzielać soki. Po upływie 7-10 min. dolewam wodę , doprawiam solą i pieprzem a kiedy woda wlana do patelni zacznie się gotować, zestawiam patelnię z palnika. Następnie układam żeberka we wcześniej przygotowanych słoikach i zalewam wodą z patelni. Do każdego słoika wkładam liść laurowy, ziarno ziela angielskiego i ewentualnie ziarenko pieprzu. Następnie zakręcam słoiki, wstawiam do garczka i zlewam do 2/3 wysokości ciepłą wodą. Gotuję ok.30 min. przy czym należy pamiętać aby woda nie gotowała się gwałtownie. Zdejmujemy garczek ze słoikami i odstawiamy aż całkiem ostygną. Tak przygotowane słoiki zachowują swoją trwałość przez 3-4 tygodnie. Jeżeli chcemy je przechowywać przez kilka miesięcy, proces pasteryzacji powinniśmy powtórzyć na drugi dzień. Wyjeżdżając na wyprawę karpiową zawsze staram się zabierać moje "mięsne weki". Urozmaicają na pewno smak, często "konserwowej" biwakowej kuchni a łyk "bursztynowego płynu" skutecznie ugasi pragnienie po każdym survivalowym posiłku. Przedstawiłem Wam moje dwa, sprawdzone przepisy na kuchnię biwakową. Zachęcam Was do dzielenia się własnymi przepisami kulinarnymi jakie wykorzystujecie na kilkudniowych wyprawach wędkarskich. Przecież poznawanie coraz to nowych smaków jest nierozerwalnie związane z każdym SMAKOSZEM! @rapala Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Create an account or sign in to comment
You need to be a member in order to leave a comment
Create an account
Sign up for a new account in our community. It's easy!
Register a new accountSign in
Already have an account? Sign in here.
Sign In Now