Skocz do zawartości

Rzeka San


Oktawian

Rekomendowane odpowiedzi

3 godziny temu, Piotr Madura napisał:

@Sasanek,ryby w znakomitej kondycji wrócą do wody. Przecież PZW ma swoje standardy, które wszyscy znamy z doświadczenia. 

 

 

Tu  niestety się Piotrek mylisz ?, widziałem niejednokrotnie, jak wygląda odłów brzan, lipieni, (

świnek akurat nie) przez PZW Krosno. Ryby nie "wracają w znakomitej kondycji do wody ", mało tego, lipienie nie wracają nigdy, po pozyskaniu materiału do rozrodu, trafają na OS. Brzany odławiane od lat na Osławie nigdy nie wróciły do tej rzeki!!!

No chyba, że to była  ironia ?.

 

 

Edytowane przez marekn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Często zdaje się jesienią że jest lepiej z lipieniem ale po odłowach znów czar pryska i pustynia się robi. To co urosło odławiane jest do klatek. Myślałem że to szczytny cel - te piękne kardynała wogole nie przeżywają.  Warto się zastanowić wrzucając złowionego lipienia do klatki nad jego losem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marku, taki żart z mojej strony, mam niestety podobne doświadczenia jak Ty. Mój problem ze sztucznym tarłem - niech by ono sobie było, jak najbardziej, niekiedy jest potrzebne - polega na kilku fundamentalnych paradoksach.

 

Po pierwsze odłowy tarlaków i ich przewożenie do ośrodków. Tak jakby nie dało się tego zrobić nad wodą? Tu nie mam wiedzy praktycznej, niech się wypowie ktoś biegły w tej kwestii, ale czy tego nie dałoby się w zasadzie zrobić "od ręki", wypuszczając zaraz potem rybę z powrotem? Wszak tu po prostu do zapłodnienia dochodzi mechanicznie przy dodatkowej ingerencji człowieka.

 

Po drugie skala. Ile tych tarlaków jest potrzebnych? Ja niestety nie byłem nigdy obecny przy odłowach - mieliśmy być jak koło PZW informowani o takich akcjach (zarówno o odłowach jak i późniejszym wypuszczaniu ryb), nigdy informacja nie dotarła. O ilości odłowionych ryb mogę wnioskować albo po relacjach kolegów - niechby przesadzali - albo z późniejszych kontaktów z rybami nad wodą. 

 

Po trzecie sama kwestia pozyskiwanych gatunków. Tu ziemia do Okręgu Rzeszów, macie problem... odławiać i zarybiać kleniem?! Wisłokę?! To kiedyś tego klenia brakowało? Pomijam wybijanie tych ładniejszych na łatwo dostępnych odcinkach, ale naprawdę mocno się zastanawiam nad tym kto wpadł na ten genialny pomysł. Nie mam absolutnie nic przeciwko kleniowi, niech go będzie jak najwięcej. Ale skoro już sztuczne tarło miałoby być zasadne, to raczej w przypadkach ryb których populacja jest poważnie nadszarpnięta, np. ze względu na brak tarlisk, warunki hydrologiczne (np. nagłe obniżenie albo przybór wody już po złożeniu ikry) itp. Na Wisłoce obecnie taką wymagającą uwagi rybą jest np. miętus czy sandacz. Ale nie na litość kleń, który zawsze królował na tej wodzie. W kontekście alarmu @Sasanek - nie znam miejsc docelowych gdzie trafić ma ten przyszły narybek świnki, ale akurat ani na Wisłoku, ani na Wisłoce sytuacja świnki raczej nie jest alarmująca (choć uczciwie dodam, że znam ją wybiórczo z fragmentów rzek które odwiedzam). 

 

Po czwarte i najważniejsze - przekonanie o tym, że sztuczne tarło jest niezbędne, najkorzystniejsze, najbardziej produktywne - co sądząc po rozmachu niektórych działań uchodzi w kręgach uprawiających tzw. "gospodarkę rybacką" za coś oczywistego i niepodważalnego. O podważalności zalet tego typu praktyk zostało napisane co nieco już w postach powyżej. Kwestia jest tego typu, że tu jednym rzutem na taśmę, jednym wrzuceniem worka z narybkiem do wody na łeb, na szyję chce się załatać ziejącą pustką dziurę. 

 

Tu mała dygresja - znam kilka zbiorników nieużytkowanych przez PZW. Grabionych jak się tylko da. Wędkami, siatami, czym kto tam z miejscowych dysponuje. A ryba jest. Nie, żadne eldorado, ale i tak lepiej niż na większości związkowych, zarybianych łowisk. Jak to się dzieje? Okazuje się, że czasem zostawiając wodę samą sobie robi się lepiej niż pomagając jej "na siłę".

 

I żeby ten post nie był w swojej krytyce jedynie jałowy, to powiem, że przecież jest wiele działań banalnie prostych w porównaniu do odławiania, inkubowania ikry i chowu narybku, którymi to działaniami można skutecznie pomagać rybom. Skutecznie, albo i skuteczniej niż obecnie, na co z resztą wiele wskazuje. Budowa sztucznych tarlisk, pilnowanie tarlisk, ruchome okresy ochronne, widełkowe wymiary ochronne, tworzenie odcinków no-kill lub tzw. mateczników całkowicie wyłączonych z wędkowania, walka z kłusownictwem - jest w czym wybierać. 

 

Edytowane przez Piotr Madura
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, polipolii napisał:

Dokladnie tak jak piszesz Piotr...po co wycierac sztucznie rybe ktora jest w okresie tarla i znakomicie sama daje sobie rade...jesli nie wiadomo o co chodzi, chodzi o...???

Owszem ryba się wytrze, tylko wiesz ile przeżyje narybku? Może 10% a 90 zginie. W niewoli pewnie te proporcje są odwrotne.

Gdyby nie zarybienia, to już dawno zapomniałbyś jak wygląda np. pstrąg potokowy.?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, gpel napisał:

Owszem ryba się wytrze, tylko wiesz ile przeżyje narybku? Może 10% a 90 zginie. W niewoli pewnie te proporcje są odwrotne.

Gdyby nie zarybienia, to już dawno zapomniałbyś jak wygląda np. pstrąg potokowy.?

Przeżywalność ikry i narybku jest mała. Zarówno materiału "dzikiego" jak i zarybieniowego. Narybek podchowany i wpuszczony później ze stawu do rzeki wcale nie jest specjalnie zorientowany w sytuacji pod tytułem "przetrwanie". Do tego dochodzi setka czynników od transportu, przez pogodę na kompetencjach zarybiających kończąc - przy okazji każdego z tycz czynników przysłowiowo "coś może pójść nie tak".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam się, więc się wypowiem.

Kwestia naturalnych tarlisk brzmi bardzo fajnie, tyle że właśnie one zanikają i są niszczone przez człowieka. Bardzo bym chciał żeby było więcej inicjatyw podobnych do udrażniania Wisłoki, Jasiołki, Ropy. Ponieważ świnka nie może pokonać progu powyżej ujścia Osławy to zostaje jej właśnie Osława i co jeszcze? Sanoczek? Tyrawka? Tam teraz nie ma wody. Nie łowiłem tam 10 czy 20 lat temu ale z opowiadań wynika, że kiedyś wyglądało to inaczej. Zmiany klimatyczne robią swoje, człowiek nie pomaga.

I teraz sedno sprawy. Jaki jest limit ilościowy świnki? 5 sztuk na dobę, wymiar 25cm. Czy przy naturalnym tarle występującym praktycznie tylko w Osławie jest szansa na utrzymanie wysokiej populacji w całym Sanie? Nie wydaje mi się. Niestety to wędkarze chcą zabierać świnki stąd zapotrzebowanie na sztuczne tarło. Jakby był limit 1 szt na tydzień i np 35 cm to być może naturalne tarło by wystarczyło. Wiadomo, że ilościowo jest nieporównywalnie mniej skuteczne niż sztuczne ale przekazane geny są dużo silniejsze w przypadku naturalnego. Nie wiem ile jest postulatów na zebraniach za zmianą limitów, ale skoro nic się nie zmienia od kilku lat to chyba niewiele albo nie ma żadnych. A jeśli są, to osoby za zmianami są w mniejszości. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, gpel napisał:

Owszem ryba się wytrze, tylko wiesz ile przeżyje narybku? Może 10% a 90 zginie. W niewoli pewnie te proporcje są odwrotne.

Gdyby nie zarybienia, to już dawno zapomniałbyś jak wygląda np. pstrąg potokowy.?

 

Akurat nawet szpenie z PZW, nie mówiąc już o ichtiologach, nie kryją tego, że wylęg pozyskany sztucznie jest dużo mniej odporny od tego z rozrodu naturalnego, więc jego przeżywalność jest tak naprawdę znikoma. Wniosek? Chronić tarliska naturalne i to skrupulatnie!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to w takim razie, na logikę, trzeba zacząć właśnie od ograniczeń ilości zabijanych świnek. 

 

No tak mi się wydaje. Ktoś chyba określa operat i zapotrzebowanie na zarybienia. Jeśli limity są mniejsze to automatycznie mniej trzeba zarybiać. Ale to tylko domysły.
W tym może nie być logiki. W pewnym sensie sztuczne zarybienia, nawet przy całkowitym zakazie zabierania, mogą próbować rekompensować braki naturalnych tarlisk i odpowiednich warunków do tarła. W UK, gdzie nie można zabierać zdecydowanej większości ryb i tak się zarybia, choć oczywiście w mniejszym stopniu.

 

Edytowane przez halfdanTheBlack
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, marekn napisał:

 

Akurat nawet szpenie z PZW, nie mówiąc już o ichtiologach, nie kryją tego, że wylęg pozyskany sztucznie jest dużo mniej odporny od tego z rozrodu naturalnego, więc jego przeżywalność jest tak naprawdę znikoma. Wniosek? Chronić tarliska naturalne i to skrupulatnie!!!

 

W tym problem. Jest coraz mniej tarlisk. W okolicach Rzeszowa jest kilka dopływów Wisłoka: Gwoźnica, Lubeńka, Lubcza, Mrowla, Świerkowiec. Niektóre wyglądają jak książkowe przykłady tarlisk. Na każdej z tych rzeczek jest jakaś przegroda, czasami kilka, różne jazy, zapory itp. Czasami przy samym ujściu. Bez szans na wędrówkę ryb w górę. Oczywiście większość z tych przegród nie ma żadnego zastosowania. Miały może 30 lat temu. Teraz jeszcze dochodzą rekordowo niskie stany wody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Piotr Madura napisał:

W kontekście alarmu @Sasanek - nie znam miejsc docelowych gdzie trafić ma ten przyszły narybek świnki, ale akurat ani na Wisłoku, ani na Wisłoce sytuacja świnki raczej nie jest alarmująca (choć uczciwie dodam, że znam ją wybiórczo z fragmentów rzek które odwiedzam). 

 

 

 

 

Piotrek, jednak można się niepokoić. Nad Osławą, jednym z największych tarlisk świnki, mieszkam od urodzenia. Kiedyś, gdy "szło " tarło, rzeką była czarna od ryb. Obecnie to żałosna namiastka, świnki idące w górę rzeki, ledwie się snują.  Tego nawet nie można porównywać! DEGENERACJA!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odłowy na tarliskach to wielkie barbarzyństwo. Po co więc okresy ochronne? Że już o Mazurach i całorocznych "rybakach" nie wspominając. Operaty i zarybienia to mit i dyrdymały tworzone przy współudziale niepełnosprawnych psychicznie specjalistów. Do tego dochodzi spuszczanie i zatrzymywanie w trakcie wiosennego tarła i nie tylko, wody ze zbiorników zaporowych, wg widzimisię Józka, Franka, czy innego nosacza. Jak przy tym wszystkim czytam zapis o bezwzględnym wypuszczeniu pstrąga na nizinnej wodzie, złowionego na mięsną przynętę, to mnie pusty śmiech ogarnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dygresja w kontekście limitów, zarybień i tarlisk. Ciekawi mnie fakt, że w całym województwie, gdzie są 4 okręgi mamy tylko (poprawcie mnie jeśli się mylę) 2 odcinki no kill na wodach płynących. San OS i Wisłok w Besku, nie wiem jak Wisłoka w Jaśle, kiedyś była ale nie mogę znaleźć aktualnych zapisów. No kill na Wisłoku i Gwoźnicy był, ale niestety się zbył, szybko umarł. Nie mamy żadnego towarzystwa, czy stowarzyszenia (mówię cały czas o rzekach) które zajmowało by się jakąś wodą. Sąsiedzi z Przyjaciół Białej Tarnowskiej uzbierali właśnie ponad 3 tys złotych na zarybienie pstrągiem. Nie chcę rozpoczynać rozmowy o PZW, nie o to chodzi. To generalnie pokazuje, że ochota do zmian jest niewielka, podobnie jak świadomość wędkarzy łowiących na rzekach dotycząca zmieniającego się środowiska.

Tak na szybko, w niedalekim Okręgu Nowy Sącz mają 16 odcinków no kill plus 2 OS na Dunajcu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poprawię Cię, mamy jeszcze "nołkil dla ryb łososiowatych" na rzece Potok Chotowski. Efekt? Ja odpuściłem w tym roku, koledzy nawet jednego biednego pstrążka nie widzieli. Pustynia.

 

Co by o Okręgu Krosno nie powiedzieć (kilka "ale" by się znalazło), to na ich wodach górskich w przeciągu jednego dnia łowię często więcej pstrągów niż w Okręgu Rzeszowskim przez cały sezon... Objąć pstrąga jak lipienia - dobrych już kilka lat rozwiązanie funkcjonuje - zakazem zbierania i byłoby miód, malina. 

Edytowane przez Piotr Madura
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie będę cytował - koledzy piszą o większej przezywalnosc narybku - zgoda ale jaki sens ma takie tarło ktore zabija  rodziców czyli stado tarłowe ? Wiemy przecież ile przeciwności musi przejść ryba aby dorosnac do rozmiarów tarłowych . To jest czesto jej pierwsze i  napewno ostatnie tarło . Mowa o lipieniu. 

Edytowane przez r.l
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy załapałem, piszesz o tarle naturalnym lipienia? Bez przesady, czymu niby pierwsze i ostatnie? Lipień to nie gorbusza. Żyje przeciętnie krótko w porównaniu do innych naszych ryb, ale patrząc np. na taki San, jak ma warunki, to śmiało może jeszcze pożyć i podrosnąć dość solidnie. I wycierać się przy okazji oczywiście też.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.