Hmm,.. Dziadków mówisz. Z mojego doświadczenia to nie do końca z tymi "dziadkami" tak jest. Pamiętacie pewno awanturę na wyspach parę lat temu gdy ruszył exodus. Wszystkie gazety trąbiły wszem i wobec, że przyjechali emigranci ze wschodu i wyjadają wszystkie ryby w rzekach. A przecież "dziadki" tam nie pojechały! Dziadki mają (jakie mają to mają, ale mają) renty, emerytury i w du.... maja harówkę na obczyźnie na stare lata. Po za tym jeszcze trzeba młodym wnuki bawić - bo jak nie dziadek z babcią to kto im w głowę wsadzi poszanowanie dla starszych. Pojechali ludzie młodzi, a ryby łowili i kłusowali, że angole larum na cały kraj podnieśli. I podobnie jest u nas. Podam Wam przykład z tamtego roku. Nad wodą siedzi dwóch "dziadków - gumofilców", koło nich żony z dziećmi - sielanka i piknik. Tłuką leszcze aż miło, a z kącików ust ślina im wszystkim kapie bo dzieci z mamami sprawnie wszystko filetują (jak się później wydało). Na pytanie dlaczego biorą wszystko jak leci (oczywiście zgodnie z regulaminem, bo jak się okazało to strażnicy SSR z ościennej gminy) pada standardowa i oklepana odpowiedz - płacę to mi wolno, a karta MUSI się wrócić. Po ich odjechaniu idziemy sprawdzić stanowisko a tam w krzakach flaki i kilka leszczy z ponadcinanymi głowami. Nie wiem do dziś dlaczego je uśmiercili i wyrzucili - czemu to miało służyć? Czy na złość? Tu tutaj - te tak zwane "dziadki" miały tak na oko 20-30 lat.