Skocz do zawartości

Pstrągi - wypuszczać czy zabierać..?


polakkom

Rekomendowane odpowiedzi

Koledzy wybaczcie moją niekompetencję, lecz nigdy nie łowiłem pstrągów, jakiś czas temu obiło mi się o uszy, że złapany pstrąg po wypuszczeniu na wolność zdycha, zapytałem znajomego i on też powiedział że tak słyszał, stąd moje pytanie jak to jest z pstrągami i czy sprawa jest zależna od metody połowu..? czy to spinning czy łapanie na muchę...? czy od środowiska ( naturalne, hodowla) ..? jeszcze ktoś mówił o specjalnej metodzie podbierania ryby...

Pozdrawiam i z góry dziękuję za wyjaśnienie sprawy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się tłumaczą mięsiarze a zdycha tylko mały procent. Jeśli się rybę wypuści od razu po złowieniu bez zbędnego chodzenia z nią po brzegu pokazywania wszystkim i sesją zdjęciową to ryba wraca w dobrej kondycji do wody ja stosuje najczęściej jeśli tylko się da odhaczanie jeszcze ryby w wodzie bez dotykania jej . A zabijanie pstrągów to grzech śmiertelny:confused:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Większych bzdur nie słyszałem. Jeżeli zadbasz o to żeby ryba wróciła w dobrej kondycji to przeżywalność ma wysoki procent. Zapytaj kolegi jak wytłumaczy fakt łowienia tych samych pstrągów po kilka razy? Pstrągi są wyjątkowo delikatne dlatego trzeba sie z nimi obchodzić ze szczególną ostrożnością. Moim zdaniem warto.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem wam z własnego doświadczenia.

W tamtym roku miałem na swojej miejscówce dużego tęczaka, którego złowiłem w przeciągu 2-3 m-cy roku 2 razy.

Więc gadanie o tym że złowiony pstrąg po wypuszczeniu zdycha to głupota rozpowszechniana przez mięsiarzy.

Wiadomo - jak wymęczysz np. głowacicę długim holem, to ma mniejsze szanse na przeżycie.

Dlatego przy pstrągowaniu trzeba używać nieco mocniejszego zestawu, żeby szybko rybę wyholować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku czerwca @Siksa złowił fajnego kropka, a ja go złowiłem końcem czerwca :). Łowiąc na os San przerzucam czasem blisko 100 pstrągów dziennie, łowi tam wielu wędkarzy i mają podobne wyniki. Więc umieralność wypuszczanych pstrągów to niewielki ułamek, który wiąże się ze złym traktowaniem ryby.

Aby zobaczyć załącznik musisz się zalogować

Aby zobaczyć załącznik musisz się zalogować

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Pstrągi - wypuszczać czy zabierać..?

Oczywiście bezwzględnie wypuszczać. Pstrąg to jedna z piękniejszych polskich ryb dla mnie Nr 1. 90 % moich wypraw to poszukiwanie kropków . Da się ich nie zabierać a satysfakcja ze zrobionego zdjęcia i zwrócenia wolności gwarantowana.

Aby zobaczyć załącznik musisz się zalogować

Aby zobaczyć załącznik musisz się zalogować

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...
Dnia 4.01.2018 o 14:54, Piotr Madura napisał:

Bo ostatnio jak wpuścili tęczowego przed pewnymi zawodami, to później nie dla wszystkich mięska wystarczyło. Tak to sobie każdy po jednym (no dobra, jeszcze drugi i trzeci w reklamówce w bagażniku, zgodnie z tradycją) weźmie i wszyscy będą szczęśliwi. Mówię, Panie, taki tęczak chowany na karmie z mączki rybnej - palce lizać!

       Mylisz się tu, nie chodzi o to aby dla wszystkich mięska starczyło, tylko o to aby wędkarze, którzy mięska nie biorą mieli możliwość złowić tęczaka tam gdzie się je wpuszcza. Pomysł na tą uchwałę wyszedł po jesiennych zarybieniach tęczakiem w pewnych kołach i masowym najeździe mięsiarstwa okolicznego (teraz przynajmniej trochę ograniczy się patologie za dnia).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@PinPong baju baju, będziesz w raju. Jest dość oczywiste, że gdyby chciano umożliwić łowienie tego tęczaka dłużej, to koniecznym jest wprowadzenie całkowitego zakazu jego zabierania przez pewien okres po wpuszczeniu - podobnie jak ma to miejsce obecnie w przypadku jesiennych zarybień kroczkiem karpia. Wpuszczony pstrąg gorzej niż wpuszczony karp - nie ma w sobie krzty dzikiej ryby. Żre najchętniej wolno uciekające pstrokacizny do niczego niepodobne. Co innego po jakimś czasie, po miesiącu, dwóch. Instynkt potrzebuje czasu żeby wrócić do siebie po życiu spędzonym w betonowym basenie (patrz wiecznie ocierana, zniekształcona płetwa ogonowa). W przeciwnym razie dochodzi do tego o czym pisałem i co byłeś łaskaw zacytować.

 

Załóżmy sytuację idealną - ci, którzy przyjechali po pstrąga łowią i zabierają po jednej rybce - nie nikt nie zabiera dwóch czy trzech, przecież nad naszymi wodami widać jedynie żywe wcielenia uczciwości i umiarkowania. Niektórzy może nawet wypuszczają... taaa. O tym, że będzie zarybienie wiadomo dziwnym trafem jeszcze zanim ono nastąpi, wieść roznosi się lotem błyskawicy - "są tęczaki biorą jak głupie, przyjeżdżajcie". Byłeś kiedyś po takim zarybieniu sam nad wodą? Bo ja byłem, wiem jak to wygląda. Brzegi obstawione immanentnie, każdy łowi czym się da, bądź czym ma kaprys - z obserwacji wiem, że najskuteczniejsi w wyławianiu wpuszczaków są spławikowcy. W każdym razie... kilkudziesięciu wędkarzy (lekką ręką), którzy przewiną się w przeciągu kilku dni bez problemu wyłowią ryby. Przy dobrych wiatrach pstrągi będą w wodzie dłużej - dajmy na to zamiast dwóch dni jak ostatnio, tydzień... hoho.

 

Więc proszę Cię, pomyśl - jakakolwiek była intencja przepisu, jakkolwiek mogła być dobra, koniec końców skutek musi być lichy. I nie trzeba wróżyć z fusów by do tego dojść, wystarczy logicznie pomyśleć. Czy nie tak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Piotr Madura napisał:

@PinPong baju baju, będziesz w raju. Jest dość oczywiste, że gdyby chciano umożliwić łowienie tego tęczaka dłużej, to koniecznym jest wprowadzenie całkowitego zakazu jego zabierania przez pewien okres po wpuszczeniu - podobnie jak ma to miejsce obecnie w przypadku jesiennych zarybień kroczkiem karpia. Wpuszczony pstrąg gorzej niż wpuszczony karp - nie ma w sobie krzty dzikiej ryby. Żre najchętniej wolno uciekające pstrokacizny do niczego niepodobne. Co innego po jakimś czasie, po miesiącu, dwóch. Instynkt potrzebuje czasu żeby wrócić do siebie po życiu spędzonym w betonowym basenie (patrz wiecznie ocierana, zniekształcona płetwa ogonowa). W przeciwnym razie dochodzi do tego o czym pisałem i co byłeś łaskaw zacytować.

 

Załóżmy sytuację idealną - ci, którzy przyjechali po pstrąga łowią i zabierają po jednej rybce - nie nikt nie zabiera dwóch czy trzech, przecież nad naszymi wodami widać jedynie żywe wcielenia uczciwości i umiarkowania. Niektórzy może nawet wypuszczają... taaa. O tym, że będzie zarybienie wiadomo dziwnym trafem jeszcze zanim ono nastąpi, wieść roznosi się lotem błyskawicy - "są tęczaki biorą jak głupie, przyjeżdżajcie". Byłeś kiedyś po takim zarybieniu sam nad wodą? Bo ja byłem, wiem jak to wygląda. Brzegi obstawione immanentnie, każdy łowi czym się da, bądź czym ma kaprys - z obserwacji wiem, że najskuteczniejsi w wyławianiu wpuszczaków są spławikowcy. W każdym razie... kilkudziesięciu wędkarzy (lekką ręką), którzy przewiną się w przeciągu kilku dni bez problemu wyłowią ryby. Przy dobrych wiatrach pstrągi będą w wodzie dłużej - dajmy na to zamiast dwóch dni jak ostatnio, tydzień... hoho.

 

Więc proszę Cię, pomyśl - jakakolwiek była intencja przepisu, jakkolwiek mogła być dobra, koniec końców skutek musi być lichy. I nie trzeba wróżyć z fusów by do tego dojść, wystarczy logicznie pomyśleć. Czy nie tak?

Piotrusiu nie baju baju, tu trzeba się dostosować do warunków panujących w rzeczywistości - jedynie co dało się wprowadzić to limit jednej sztuki dziennie (wymiar ochronny nie przeszedł a np 40 cm załatwiłoby rok spokoju dla tęczaków z jesieni), zakazy są na łowiskach No Kill ( i w Rzemieniu dalej pływają te pstrągi) i to wystarczy jeśli dotyczy to pstrąga tęczowego ( w końcu gatunek obcy, dlatego "Zakaz zabierania ryb łososiowatych i lipienia złowionych inną metodą niż spinningowa i muchowa-dotyczy wszystkich wód Okręgu" też nie ma odniesienia do tego gatunku). Jak wygląda sytuacja po takich zarybieniach to mam relacje bo sam miałem możliwość bycia na łowisku dopiero 5 dnia od zarybienia - nie brały już na spinning, mięsiarstwo efekty miało tylko na robaka. 

Cytuj

Więc proszę Cię, pomyśl - jakakolwiek była intencja przepisu, jakkolwiek mogła być dobra, koniec końców skutek musi być lichy. I nie trzeba wróżyć z fusów by do tego dojść, wystarczy logicznie pomyśleć. Czy nie tak?

  Sugerujesz tu komuś brak logicznego myślenia? Intencja tego przepisu ma umożliwić spotkanie z tęczakiem większej rzeszy wędkarzy, a nie go chronić - na koniec roku okaże się czy to miało sens.

Cytuj

Niektórzy może nawet wypuszczają... taaa

Właśnie tym fragmentem obraziłeś takich co jednak wypuszczają (Sam tłuczesz w łeb?). Zacznij w końcu szukać jakiś pozytywów, a nie wszystko negować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie by było jakby sobie pożył taki tęczak dłużej i cieszył, bo hol atrakcyjny i ryba inna niż te karpie bo co innego ciężko dostać ( karpie też  przed zmniejszeniem limitów i okresowym zakazem zabierania wyjeżdżały jesienią prawie wszystkie, teraz rzeź jest po zejściu lodu na wiosnę). Zamiast zakazu więcej łowisk No Kill, ale tu też opory są. Zakaz połowu na jakiś czas sprawy nie rozwiąże, na robaka nie ma siły, jak nie robak to z lodu wszystko wytną wielbiciele rybiego mięsa. Tylko limit i wymiar ochronny wg mnie coś dadzą, rybę skłujesz to się czegoś tam jednak nauczy, tylko wymiaru nie udało się przeforsować. Napisałem wyżej, że po 2 dniach na spinning przestały brać(informacja od mięsnego chyba bo już na grunt łowił), sam w 5 dzień po zarybieniu bez kontaktu z kolegą byliśmy, na robaka coś tam jeszcze złowili bo widziałem. Tylko zmiana mentalności mięsnych by pomogła, a w takie cuda to to nie uwierzę nigdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, PinPong napisał:

Piotrusiu nie baju baju, tu trzeba się dostosować do warunków panujących w rzeczywistości - jedynie co dało się wprowadzić to limit jednej sztuki dziennie

Co to znaczy "dało sie" (w rozumieniu - nie dało się)? Co to za "warunki panujące w rzeczywistości"? Powiedz wprost a nie kreć - regulamin, w tym zmiany dotyczące limitów reguluje zarząd okręgu, konkretni ludzie, ten, ten i ten. Decydują i zmieniają (bądź częściej nie zmieniają) mając na uwadze konkretne interesy. Nie dało się, bo się nie chciało, albo chciało czegoś innego. Nazwijmy po imieniu te interesy. Czy w sprawie o której piszemy jest to interes ryb? Nie. Czy jest to interes wypuszczajacych? Niebardzo. Więc czyj to właściwie interes? Napisałem, że gdyby chodziło o możliwość ochrony ryb, to jedynym sposobem jest zakaz zabierania ich przez pewien czas po wpuszczeniu. Sądzisz inaczej to podaj jakis sensowny argument, bo ja uznaje siłę argumentów a nie zdrabniania imion*. Podtrzymuję to co napisałem - obojętnie co było intencją zmiany, to jej praktyczne zastosowanie sprowadza się do tego, że wyłowienie wpuszczonych teczakow dokona się w nieco dłuższym czasie i będzie udziałem liczniejszej grupy wędkarzy - co sam potwierdzasz. Niemniej sprowadza się to nadal do odlowienia bezpośrednio wpuszczonej,  oglupialej ryby w możliwie prosty sposób. 

 

 

Piszesz o tym, że zmiana przepisów jest po to aby ci którzy wypuszczają mieli okazję złowić teczaka. Jedyny sposób w jaki on ta zmiana pomoże to że będą mieli kilka dni więcej żeby spróbować szczęścia. To jest nielogiczne - gdyby chodziło o stworzenie realnej możliwości łowienia tej ryby przez dluzszy czas to zakaz zabierania bezpośrednio po zarybieniu jest konieczny.

 

*to, że się nie przedstawiłes nie znaczy, że nie domyślam się kto jest po drugiej stronie. Szanuje cudzą prywatność więc zamiast tutaj, proponuje żebyś mnie upewnil i przedstawił się na priv i powiedział jeżeli masz coś personalnie do mnie.

Edytowane przez Piotr Madura
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Co to znaczy "dało sie" (w rozumieniu - nie dało się)? Co to za "warunki panujące w rzeczywistości"? Powiedz wprost a nie kreć - regulamin, w tym zmiany dotyczące limitów reguluje zarząd okręgu, konkretni ludzie, ten, ten i ten. Decydują i zmieniają (bądź częściej nie zmieniają) mając na uwadze konkretne interesy. Nie dało się, bo się nie chciało, albo chciało czegoś innego. Nazwijmy po imieniu te interesy.

       Nazwij po imieniu te interesy bo cały czas zarzucasz tu jakieś niecne uczynki czy intencje. Pojawiła się możliwość zakupu pstrąga, wyłożyły na to koła swoje pieniądze, były sygnały z terenu aby jakoś zareagować - jest reakcja limit ( dobre i to na początek), będą akcje zarybień z tęczakami ( o ile będzie dostępny) przeanalizuje się sytuację i podejmie odpowiednie kroki. Ludzie płacą składki i powinni wiedzieć jakie są warunki wówczas zdecydują czy zapłacą lub nie. W 2017r. pojawiła się okazja zarybić tęczakiem to część z tych co wiedziała skorzystała, czy taka możliwość będzie w 2018r, nie wiem - wiec co? mam forsować na ślepo zakazy, które nie wiadomo czy będą potrzebne?

Cytuj

Piszesz o tym, że zmiana przepisów jest po to aby ci którzy wypuszczają mieli okazję złowić teczaka. Jedyny sposób w jaki on ta zmiana pomoże to że będą mieli kilka dni więcej żeby spróbować szczęścia.

        Właśnie o to chodzi, aby od czegoś zacząć, poczują frajdę, będą się domagać zarybień czymś innym niż tym przeklętym karpiem, wymusi to następne zmian - trzeba obserwować i reagować, a nie zarzucać komuś krętactwo ( tu nikt nie ma żadnych lewych interesów w tym przypadku, przynajmniej ja o takich nie wiem).

        

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, PinPong napisał:

   Nazwij po imieniu te interesy bo cały czas zarzucasz tu jakieś niecne uczynki czy intencje. Pojawiła się możliwość zakupu pstrąga, wyłożyły na to koła swoje pieniądze

O zarybieniach z pieniędzy kół poza Rzemieniem (no kill)nie wiedziałem, nie śledziłem tego. Koło wykłada pieniądze, koło decyduje - chcą sobie połowić wpuszczanych ryb na patelnię - ich sprawa (ekonomiczniej i prościej byłoby kupić filecik w sklepie, ja krzywo patrzę na coś takiego z różnych względów), chcą połowić dla przyjemności i jeszcze zadbać o to, żeby coś więcej w wodzie zostało -  biję brawo.To o czym pisałem ma się do zarybienia stawów w Błażkowej przed Pucharem Prezesa Okręgu - nie żadne koło nie wyłożyło pieniędzy na to zarybienie. Albo inaczej: wszystkie je wyłożyły, każdy kto płacił składki.

 

Gdyby sytuacja miała miejsce jednokrotnie można by wytłumaczyć ją jako błąd - intencje byłby dobre, ale wystąpiły nieprzewidziane konsekwencje. Jeśli ta sytuacja powtarza się w kółko, bez żadnych zmian pomimo całej patologii jaką wywołuje, to wybacz, ale trudno sobie to inaczej tłumaczyć niż właśnie w kategoriach takich, że ktoś ma w tym interes. No ewentualnie, że ktoś ma to totalnie olewczy stosunek wobec sprawy. Jeżeli ktoś uważa, że limit ilościowy w czymkolwiek pomoże to  uprawia nieuzasadniony optymizm, co rozrysowałem chyba dość dobrze wcześniej.

 

Pisałeś, ze wszystko neguję - bynajmniej. Choć jestem z tego znany, że jak widzę dziadostwo to nie milczę ani tym bardziej nie biję brawo, tylko mówię wprost co jest nie tak - sam miałeś okazję się o tym przekonać kilkukrotnie. W tym konkretnym przypadku dziadostwo polega na tym, że w odpowiedzi na pewną patologię wprowadza się "zmiany" w regulaminie, które tak naprawdę niczego nie zmieniają.  Ale nikt nie może powiedzieć, że się w sprawie "nic nie robi". Ja to właśnie mówię. Nie mówię tego dla poklasku, bo i nikt mi nie klaszcze. Nie mam też wobec nikogo długu,  nie muszę brać wody w usta, albo kalkulować, czy jak napiszę to co myślę, to czy w przyszłym roku zapłacę więcej czy mniej za zezwolenie. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj

Gdyby sytuacja miała miejsce jednokrotnie można by wytłumaczyć ją jako błąd - intencje byłby dobre, ale wystąpiły nieprzewidziane konsekwencje. Jeśli ta sytuacja powtarza się w kółko, bez żadnych zmian pomimo całej patologii jaką wywołuje, to wybacz, ale trudno sobie to inaczej tłumaczyć niż właśnie w kategoriach takich, że ktoś ma w tym interes. No ewentualnie, że ktoś ma to totalnie olewczy stosunek wobec sprawy. Jeżeli ktoś uważa, że limit ilościowy w czymkolwiek pomoże to  uprawia nieuzasadniony optymizm, co rozrysowałem chyba dość dobrze wcześniej.

        Ile tych Pucharów Prezesa było? 3, w tym raz tylko spławik łowił na Wisłoku ( i nazwali to szumnie II Pucharem Prezesa), wiec jaka to reguła. Skoro się robi jakąś imprezę integracyjną dla wszystkich dyscyplin i wszystkich wędkarzy (ilu się zgłasza to już inna sprawa) to i dla muchy trzeba coś dać do rywalizacji ( na kaczy dół zamknięty co innego wpuścić jak tęczaka?). Limit to taki mały krok od którego trzeba zacząć (ale zawsze można nazwać to dziadostwem - dziadostwo trzeba tępić więc wypada wrócić do stanu pierwotnego, a nie czynić dalsze kroki).

Cytuj

Nie mam też wobec nikogo długu,  nie muszę brać wody w usta, albo kalkulować, czy jak napiszę to co myślę, to czy w przyszłym roku zapłacę więcej czy mniej za zezwolenie.

        To co to ma być, jakaś sugestia. Skwituję to tylko tak - g... wiesz w tym temacie, i g... obrzucasz innych, widać taki charakter. Trudno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie 3 tak jak napisałeś, 2 razy ta sama sytuacja z tęczakiem. Byłeś to słyszałeś dokładnie co było powiedziane przez organizatorów odnośnie wpuszczonej ryby. Jak najbardziej tęczak dla muchy jest trafionym pomysłem - pod warunkiem, że nie traktuje się go potem jak mięsa, które można łatwo wyłowić  "żeby się nie zmarnowało". Żaden realny krok w kierunku ochrony ryb nie został zrobiony, co starałem się pokazać. Ani w przód, ani w tył. Czy ja gdzieś pisałem o tym, żeby wrócić do "stanu pierwotnego"? Opisałem jedyne wyjście z sytuacji które uważam za racjonalne - zakaz zabierania wpuszczonych tęczaków przez pewien okres po zarybieniu. 

 

1 godzinę temu, PinPong napisał:

   To co to ma być, jakaś sugestia. Skwituję to tylko tak - g... wiesz w tym temacie, i g... obrzucasz innych, widać taki charakter. Trudno.

Chyba nadepnąłem Ci na odcisk. Kogo "g..." obrzucam? Skrytykowałem pewien mechanizm, sposób postępowania i tych którzy go realizują. Ty z dziwnym zapałem bronisz tego mechanizmu, ale póki co nie  widzę żadnego argumentu poza "jedyne co się dało zrobić", "mały krok od którego trzeba zacząć" - nie brzmi to przekonująco, to takie hasełka które się rzuca na odczepne. Wystarczy przejrzeć Twoje 14 postów: komentarz odnośnie aktu własności zbiornika w Chotowej - kłamstwo*, "Trzeba jasno to określić w Okręgu Rzeszów idzie na lepsze, tylko niektóre zmiany nie idą tak szybko jakby co niektórzy to chcieli i zaraz patologia..."**, "wędkarze mają to w d... , najwięcej rabanu robią ci co na tych zebraniach ich nie ma, a beton i mięso same się..."***.

 

Trollkonto? Oceńcie wszyscy sami. Dodam tylko tyle, że moja prośba o przedstawienie się kolegi PinPong na priv nie doczekała się odpowiedzi. 

 

 

*kłamstwo o którym pisałem, które mi wmawiano i które Ty raczyłeś powtarzać. Dopiero pod koniec ubiegłego roku sądownie zostało potwierdzone to, co mówiłem od dawna - zbiornik jest własnością Skarbu Państwa. Szkody które poniósł Okręg doczekały się sądowej... ugody, nie nie dostaliśmy złamanego grosza.

** temat Zawody spinningowe z cyklu Grand Prix 

*** temat Składki Okręgowe i Porozumienia

 

 

 

 

Edytowane przez Piotr Madura
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Co tam jest na temat zalewu Chotowa  piszesz jako powielanie kłamstwa

Cytuj

Powód jest jeden - woda ta ponoć ma innego właściciela niż Skarb Państwa (więc nie podlega pod obwód rybacki), podobno  gość ma akt notarialny iż jest właścicielem zbiornika i rzeki go zasilającej , przedstawił takie dokumenty na spotkaniu z przedstawicielami Okręgu PZW w Rzeszowie, sprawa w toku. Po uzyskaniu takich informacji zawody przeniesione w inne miejsce bo nikt szarpał się nie będzie w razie jakiś problemów w dniu zawodów.

Wiadomość z 5 marca 2017 kiedy co:

Cytuj

kłamstwo o którym pisałem, które mi wmawiano i które Ty raczyłeś powtarzać. Dopiero pod koniec ubiegłego roku sądownie zostało potwierdzone to, co mówiłem od dawna - zbiornik jest własnością Skarbu Państwa. Szkody które poniósł Okręg doczekały się sądowej... ugody, nie nie dostaliśmy złamanego grosza.

Koniec ubiegłego roku to kiedy to?  Końcówka roku 2017, 2016 czy może 1939? Gdzie tam masz jakieś kłamstwo kiedy wyraźnie napisane ponoć, podobno(czyli nie prawda objawiona) czyli frajer chciał zawłaszczyć i przegrał w sądzie pod koniec ubiegłego roku (na dzień dzisiejszy to chyba 2017 Logiku), nikt normalny nie robi zawodów kiedy może być potencjalny przypał.

3.Informacja z 01.02.2016:

Cytuj

Chodziło o dyrektora biura Okręgu, prezesa zdaje się wybierają delegaci z Kół na Walnym Zebraniu Sprawozdawczo-wyborczym Okręgu, ale tych delegatów wybiera się w kołach więc jest na to wpływ, chyba 2017r będzie wyborczy więc można się przygotować odpowiednio jeśli chce się wprowadzać zmiany, tylko wędkarze mają to w d... , najwięcej rabanu robią ci co na tych zebraniach ich nie ma, a beton i mięso same się wybiera.

Co do nowego dyrektora Okręgu PZW w Rzeszowie http://http://www.pzw.org.pl/rzeszow/dane_podmiotu

Tam napisałem co na ówczesny czas trzeba było robić, niestety zmienili Statut, zabetonowali za mocno układ ( na nowych działaczy 2 kadencje w rzeczywistości), trzeba teraz odsłużyć 5 lat w działalności związkowej (odsieje się raptusów i ludzi o miękkich d.... ,bo d.... trzeba mięć twardą, obrywa się od wszystkich od betonu i mięsiarzy po radykałów takich jak Ty - nikomu nie dogodzi). Na poziomie Kół nowy statut na szczęście niczego nie zablokował, są Koła gdzie starych już wykosili (lub sami ustąpili).

2. ** temat Zawody spinningowe z cyklu Grand Prix -NIE- bystrzaku to wyciąg z tematu Składki Okręgowe i Porozumienia z dnia 05.12.2017 (pisz prawdę jak się do czegoś odnosisz)

Cytuj

"Trzeba jasno to określić w Okręgu Rzeszów idzie na lepsze, tylko niektóre zmiany nie idą tak szybko jakby co niektórzy to chcieli i zaraz patologia..."**

Ponieważ wg mnie jednak lepiej trochę jest, jest No Kill na Wisłoku, limit okonia, poniesiony ten wymiar okonia, maty karpiowe na łowiskach No Kill obligatoryjne, obowiązek posiadania podbieraka przy połowie na spinning i nawet ten limit tęczaka - to wszystko z terenu wyszło a nie widzimisię Zarządu Okręgu (kilka wniosków zmian zostało odrzuconych, trzeba powielić poprawić i wysłać ponownie, wnioski z Kół  dotyczące poszczególnych łowisk odnawiać co roku). Dla jednych to za mało, ale niestety dla pewnej grupy to i tak za dużo.

 

Cytuj

Trollkonto? Oceńcie wszyscy sami. Dodam tylko tyle, że moja prośba o przedstawienie się kolegi PinPong na priv nie doczekała się odpowiedzi. 

No i niech oceniają, są tacy co wiedza kim jestem i wątpliwe, aby mi zarzucili celowe wprowadzenie w błąd użytkowników tego forum tak jak Ty to robisz.( 2 cytaty odnoszące się do innego stanu  aktualnej wiedzy , 1 subiektywna ocena) Jakaś kpina.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

To jest powielanie kłamstwa:

Godzinę temu, PinPong napisał:

woda ta ponoć ma innego właściciela niż Skarb Państwa (więc nie podlega pod obwód rybacki), podobno  gość ma akt notarialny iż jest właścicielem zbiornika i rzeki go zasilającej , przedstawił takie dokumenty na spotkaniu z przedstawicielami Okręgu PZW w Rzeszowie, sprawa w toku.

Jak się potem okazało nikt nie zadał sobie trudu sprawdzenia tego pod względem prawnym, mimo iż deklarowano, że zostało to zrobione. Tym "ponoć" umywasz ręce? Ok, Twoja sprawa. "Aktualna wiedza" - jak to nazwałeś - jest rzeczywiście inna, co wynika z faktu, że wcześniej nikt włącznie z Tobą nie zadał sobie trudu jej zdobycia - u mnie wystarczyła lektura ustawy dotyczącej prawa wodnego i poszperanie w internecie odnośnie wyroków w podobnych sprawach. Odpuszczeniem sprawy i powtarzaniem głupot zaprzepaściliście kilka lat starań moich i kilku innych osób o to by zalew i rzeka w Chotowej miały szansę normalnie funkcjonować. Włącznie z brodzeniem po uda w mule i ratowaniem ryb, raków i minogów po spuszczeniu wody z zalewu. Ugoda w sądzie i nie dopuszczenie mnie do "rozmów" (które notabene nie zakończyły się żadną korzyścią dla wędkarzy) były gwoździem do trumny. Wszystko trafił szlag i w ubiegłym roku zalew znów spuszczono, nikt się tym nie zainteresował mimo, że dawałem znać.

 

Godzinę temu, PinPong napisał:

Końcówka roku 2017, 2016 czy może 1939?

2017, można sprawdzić konkretniej w razie potrzeby.

 

Godzinę temu, PinPong napisał:

frajer chciał zawłaszczyć i przegrał w sądzie pod koniec ubiegłego roku

To zupełnie nie tak. Sprawa o której piszesz została zakończona ugodą - sprawa okręg przeciwko właścicielowi. Bezprawność aktu notarialnego na który powoływała się pozwana strona wyszła przypadkiem, przy innej okazji - wcześniej zainteresowani (czyli związek) tego nie sprawdzili. Otóż wiosną minionego roku w trakcie kontroli SSR w której brałem udział został przyłapany na akcie kłusownictwa pewien ważny jegomość... relacja z tej kontroli tutaj, strona 18 tematu, post z 19 lutego:

 

Godzinę temu, PinPong napisał:

obrywa się od wszystkich od betonu i mięsiarzy po radykałów takich jak Ty

To teraz rozumiem, jeśli stawiasz mnie na jednym poziomie z mięsiarzami i betonem, to masz z pewnością względem mnie wielką urazę. Jeżeli postulat czasowego zakazu zabierania tęczaków po zarybieniu nazywasz radykalnym, to strach pomyśleć co byś powiedział o tych którzy postulują całkowity no kill. Chyba, że ta moja radykalność to do czegoś innego?

 

 

Edytowane przez Piotr Madura
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.