Skocz do zawartości

Wisłok


Dzienciol

Rekomendowane odpowiedzi

O Jasionce coś ta Kobieta z gminy co zajmuje się tymi pozwoleniami mówiła że pozwoliła jakiemuś swojemu koledze wycinac jakies drzewa właśnie w Jasionce taka coś była troszeczkę zmieszana i zdenerwowana. Ale ja tej sprawy nie znam dlatego nie drążyłem. Dzisiaj do mnie nie zadzwoniła i nic mnie nie informowała a obiecała. Jutro tam pojade rano jeszcze raz pójdę do niej zapytam. Jeśli zacznie kręcić to zgłaszam sprawę przez policję do prokuratury oraz poproszę TVP o nakręcenie reportażu do aktualności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przed chwilą rozmawiałem z panią z urzędu gminy z ochrony środowiska co wydaje zezwolenia, otrzymała maila po moim zgłoszeniu z PZW od Adama Kowalika z pytaniem czy wydała takie zezwolenie. Mnie teraz przez telefon niechętnie mówi, że musi sprawdzić bo nie pamięta. Dzwoniłem do konserwatora z RZGW <Wojciech Pora> powiedział mi że wystąpili do Urzedu gminy Trzebownisko na wycinkę tych drzew i otrzymali zgodę. Powiedział mi , że wycinają bo drzewa mają ciężkie korony i jest ryzyko, że wpadną do wody i "będą niszczyć rzekę". A ponadto mają tam kiedyś w przyszłości robić umocnienie ujścia rzeki Czarnej. Powiedział mi, że cały czas występują o zezwolenia na wycinkę bo z drzewami jest tylko problem. Pozwolenia otrzymują na danych odcinkach rzeki od 200m nawet do kilku km.

W RZGW jest jakiś nowy kierownik i po rozmowie z nim to on nie bardzo wie o co chodzi sam zresztą przyznał , że jest nowy i nie jest w temacie.

Chyba to jest tak: ktoś sobie umyślał że należy wycinać, występuje o pozwolenia a ta kobieta bez pojęcia zielonego wydaje tyle pozwoleń ile RZGW chce.

Ciekawe tylko teraz co dalej dzieje się z drewnem pozyskanym w ten sposób, oraz jak w najbliższej przyszłości będzie wyglądała NASZA RZEKA jak nie zaprzestaną dalej tych zabiegów kosmetycznych.

Jutro będę dzwonił do PZW zapytam co ona im odpowiedziała na to zapytanie. Czy przyzna się że takie pozwolenia wydała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa wyjaśniona przeprowadziłem rozmowę z konserwatorem, tego typu duże wycinki są przeprowadzane przez Nadzór Wodny. Większość drewna poszło do właścicieli pobocznych działek w ramach rekompensaty za wjazd ciężkim sprzętem. To co wycięte jest tłumaczone pracami nad stanem brzegowym (stare wielkie topole stopniowo osuwały się do wody tworząc zatory i obrywając brzegi) W przyszłości będą tam umocnienia. Na ten rok zaplanowane jest 2 kilometrowy odcinek do remontu (w tym skarpa koło gazowni w trzebownisku). Jeśli chcecie mogę załatwić mapkę z planowanymi robotami.

Jakieś dziwne sytuacje na Wisłoku typu wycinki drzew, wykopywanie piachu itd można zgłaszać do konserwatora: 888-222-433

PS; Pan konserwator doradził żeby na rybki to do boguchwały bo tam dużo haha ;))

pozdro.

skowron555 - uprzedziłeś mnie ale jak widzimy są rozbieżności w tym co mówia...

Edytowane przez majmaj
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się że czasami stare drzewa osuwają się do wody. Tylko mi nasuwa się pytanie dlaczego nie wycinają drzew takich starych, połamanych rosnących w skarpie a wycinają takie które mają dobrą kondycję i rosną na brzegu?

Idąc tokiem myślenie konserwatora to trzeba wszystkie te drzewa wyciąć no bo tylko z nimi jest kłopot wpadną do wody i niszczą rzekę, a przecież może kiedyś będą regulować te odcinki albo jakieś umocnienia budować.

Zgodzę się jeżeli skarpę koło gazowni będą umacniać i tam wycinają. Ale mi nie o ten odcinek chodzi tylko odcinek od ujścia Czarnej i na pograniczu Rzeszowa i Trzebowniska.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To samo pytanie zadałem i Pan Konserwator nie znał odpowiedzi lub umiejętnie zmieniał temat. Chwilami odnosiłem wrażenie ze to jakiś drażliwe pytania. Cały czas mówił o naturze technicznej tego typu działań a odnośnie całej sytuacji nie wiele miał do powiedzenia.

Zostaje drążyć temat i zobaczymy co z tego wyniknie.

PS:

w wcześniejszym moim poście zamiast:

"Sprawa wyjaśniona przeprowadziłem rozmowę...."

miało być:

Sprawa NIE wyjaśniona, przeprowadziłem rozmowę....

a na koniec ciekawostka:

http://www.pg.gda.pl/~rdusz/pliki/imig_06_2007.pdf

Edytowane przez majmaj
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedział mi , że wycinają bo drzewa mają ciężkie korony i jest ryzyko, że wpadną do wody i "będą niszczyć rzekę".

Porażające dyletanctwo. Przypomina mi się jak chłopaki na północy długo walczyli o odbudowę tarlisk na jednej z rzek, bo podobny, wysokiej klasy specjalista, twierdził uparcie, że ciężarówka żwiru niechybnie doprowadzi do rozległej powodzi. Poważnie. Niestety śmiem twierdzić, że to nie są hydrolodzy ale tylko i wyłącznie hydraulicy, bo ich wiedza ogranicza się do przekroju i poziomu. Woda to wróg i trzeba ją spuścić jak, za przeproszeniem w kiblu. A jak w lecie jej brakuje to trzeba zbudować tamę...

Może by uderzyć do Dyrekcji Ochrony Środowiska - oni zdaje się dysponują odpowiednimi narzędziami wywierania presji...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska - Kontakt

Jeśli ktoś wie w jakim kierunku tam uderzać to z chęcią pomogę.

"W ostatnim czasie w wielu miejscach Polski przeprowadzane są regulacje małych rzek i potoków. Pogłębia się ich koryta, umacnia brzegi, prostuje i „oczyszcza” z drzew, czasem betonuje. Trwa uśmiercanie naturalnych rzek. Działania takie motywowane są najczęściej ochroną przeciwpowodziową. Efekt jest przeciwny - zagrożenie powodziowe wzrasta. Rzeki naturalnie meandrujące, z bogatą przybrzeżną roślinnością, z terenami okresowo zalewanymi w znacznym stopniu łagodzą skutki nagłych przyborów wody. Rozlewiska przejmują nadmiar wód, liczne zakręty zmniejszają impet głównego nurtu. Dla przyrodników i ekologów są to od dawna rzeczy znane i oczywiste. Pogłębianie i prostowanie koryta rzeki sprawia, że prędkość przepływu wód oraz ich masa wzrastają. Jeżeli działania takie prowadzi się na dopływach, to znacznie szybciej doprowadzają one wodę do głównych rzek. Powódź może wtedy wyrządzić dużo większe szkody.

Dodatkowe skutki regulacji rzek to kompletna dewastacja przyrody, w tym zniszczenie siedlisk większości gatunków ryb, przesuszanie gleb, zmniejszenie zdolności samooczyszczania wód oraz nasilona erozja.

W cywilizowanym świecie dawno już odrzucono koncepcję ujarzmiania przyrody. W wielu bogatszych krajach prowadzi się programy renaturalizacji rzek. Niemcy przeznaczają duże środki na to, żeby odtworzyć, choćby częściowo, naturalny charakter Renu. Zalecenia Światowej Komisji ds. Zapór są oczywiste – należy powstrzymać rozwój inwestycji, które dewastują naturalne systemy wodne i powodują skutki przeciwne do oczekiwanych.

Tymczasem w Polsce mamy do czynienia z istną plagą regulacji rzek. Na inwestycje przeciwpowodziowe przeznaczane są ogromne pieniądze z unijnych funduszy (SAPARD, PHARE) oraz z kredytu Europejskiego Banku Inwestycyjnego w wysokości 250 mln euro.

Przykłady można mnożyć. Prowadzone są prace regulujące górną Wisłę oraz Wieprz – największą, naturalnie płynącą rzekę Lubelszczyzny. Zdewastowano Białkę Lelowską – dopływ Pilicy oraz Tuczyn, niewielką rzeczkę zasiedlaną przez pstrągi. Uregulowano górny odcinek Krztyni w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. Planowana jest dalsza dewastacja niemal dziewiczego odcinka tej rzeki. Przekopana ma być rzeczka Żebrówka, dawny matecznik pstrąga potokowego. Wykonano wiele innych tego typu projektów, sporo jest w trakcie realizacji, a najwięcej czeka na swoją kolej w licznych planach.

W większości przypadków karygodnie omija się przepisy. Nadużywany jest zapis o „pilnych działaniach przeciwpowodziowych”, który zwalnia z obowiązku konsultowania planów z niezależnymi instytucjami. Regulacja wód nazywana jest „konserwacją” lub „remontem koryta”, co także umożliwia prowadzenie robót bez wymaganych zezwoleń. Przyczyną wszystkich tych absurdalnych posunięć jest funkcjonowanie przestarzałych, niekompetentnych instytucji, a także interes powiązanych z nimi firm wykonawczych. Gospodarka wodna leży w rękach Zarządów Melioracji i Urządzeń Wodnych różnych szczebli oraz Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej. Zatrudnieni tam hydrotechnicy i melioranci najczęściej posługują się błędną wiedzą. Kiedyś betonowano rzeki i osuszano grunty w dobrej wierze. Teraz, kiedy powszechnie znane są negatywne skutki takich działań, nie można pozwolić na powtarzanie starych błędów.

Skandaliczne są decyzje o regulacji odcinków rzek i potoków przepływających przez tereny dziewicze bądź nieużytki. Tereny niezamieszkane przez ludzi powinny być całkowicie wyjęte z zakresu tego typu prac. Obszarów zalewowych nie można zaludniać ani przeznaczać do zagospodarowania. Przestrzeganie tych prostych zasad minimalizuje koszty działań przeciwpowodziowych. W wielu przypadkach wykupienie gospodarstw rolnych usytuowanych w miejscach okresowo podtapianych byłoby znacznie tańsze niż regulacje wylewających rzek. Czy ktokolwiek przeprowadza takie kalkulacje? Czy działają przepisy, które obligują do porównywania tych kosztów i podejmowania na ich podstawie odpowiednich decyzji?

Regulacje rzek i melioracje najczęściej mają fatalny wpływ na stosunki wodne na terenach, które obejmują. Osuszanie gleb nie sprzyja ani uprawom, ani naturalnej różnorodności gatunków. Natomiast obszary okresowo zalewane są niezwykle cenne przyrodniczo, stanowią siedlisko specyficznej flory i fauny, które tylko w tych warunkach mogą się rozwijać.

W wielu miejscach Polski dewastowane są ostatnie, naturalnie płynące małe rzeki i potoki. Niszczone są bezcenne przyrodnicze dobra, a jednocześnie wzrasta zagrożenie powodziowe. Marnotrawione są ogromne społeczne pieniądze. Skala zjawiska jest niepokojąca. Trzeba natychmiast powstrzymać wszystkie plany regulacji rzek, często ukryte pod innym szyldem, i poddać je ocenie pod kątem wpływu na środowisko. Problem powinien docenić zarówno premier, który chce ratować finanse publiczne, jak i lokalne organizacje."

Edytowane przez majmaj
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To są te fotki, może w jakiś sposób pomogą:)

Aby zobaczyć załącznik musisz się zalogować

Aby zobaczyć załącznik musisz się zalogować

Aby zobaczyć załącznik musisz się zalogować

Aby zobaczyć załącznik musisz się zalogować

Aby zobaczyć załącznik musisz się zalogować

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To są te fotki, może w jakiś sposób pomogą:)

Moim zdaniem w ten sposób jeszcze osłabiają wały. Drzewa ścięte, korzenie spróchnieją, zostaną wolne miejsca... Taaak, zdecydowanie z tymi drzewami same kłopoty. Gdyby nie ten tlen, którym jesteśmy zmuszeni oddychać, najlepiej byłoby się pozbyć całkowicie tego wybryku natury ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po kolejnej wizycie prawie godzinnej w gminie Trzebownisku doszedłem do wniosku, że sprawę należy zgłosić do Rzgw Kraków bo oni są w hierarchii nad Rzeszowem. Ich należy zapytać dlaczego Rzeszów występuje o pozwolenie na wycinkę i jakie jest uzasadnienie tych działań.Trzeba przedstawić im tą sprawę może ostudzą ŁAŃCUCHY PIŁ rzeszowskiego konserwatora koryta rzeki. Między czasie sprawę zgłoszę do Regionalnego urzędu ochrony środowiska w Rzeszowie. Zobaczymy jaki dalszy przebieg będzie miała ta sprawa. Na końcu tak czy siak po zebraniu wszystkich materiałów poproszę TVP o reportaż.

Po rozmowie z prezesem z PZW okazuje się że związek w tej sprawie nie może prowadzić wojny z RZGW, ponieważ dzierżawią ody od nich i wojować nie chcą. Mają rację ale po mojej interwencji prezes przez Pana Kowalika wysłał zapytanie do gminy, dlaczego takie pozwolenia wydają. A wydają bo muszą bo występuje o to RZGW motywując każdą wycinkę jakimiś planami umocnień, zagrożeniem powodziowym itd itp. Kobieta z gminy Trzebownisko odpowiedzialna za to przekonywała mnie, że ona nie może tak wszystkiego blokować, ponieważ miała by natomiast kłopoty z tym że blokuje ich działania. Może i prawda może powiedziała tak na usprawiedliwienie. W każdym bądź razie wydaje na prośbę RZGW w RZESZOWIE>

Jeśli ktoś posiada jakiekolwiek dodatkowe informacje w tej sprawie proszę pisać na priv.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację elel. Mnie to też denerwuje, przede wszystkim ta bezsilność, a głupota ludzi, którzy o tym decydują, mnie poraża. Rzeka to nie jest sama woda. Do tego też brzegi i drzewa i koryto(dno albo to co sie tam znajduje). Dziwię się, że Kowalik nie chce wojować, ale przecież drzewa i brzegi należą do ekosystemu rzecznego, czyli do tego "produktu", który dzierżawi. One przecież karmią ten "ważny element wyżywienia narodu" (jak mówi. A. Kustusz- Rzecznik PZW), jakim są ryby. A te, bez jedzenia zdechną. I co będzie miał wtedy do zaoferowania pan Kowalik? Właśnie TE dzierżawione (puste) wody? Którą można też sobie nalać do wanny i pomoczyć kija za darmo, z takim samym skutkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dzisiaj na OS-ie, da rade połowić ;) Co do ryb to miałem spinke pstrąga i 2 puknięcia! Od miejscowych dowiedziałem sie że najlepszą przynętą na kropki jest...czerwony rabak!!! Porażka!! Jeżeli takie realia sie tam utrzymają to możemy zapomnieć o pstrągach!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

W dniu 25 maja 2018 roku weszło w życie Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r - RODO. Abyś mógł korzystać z portalu Podkarpacki Serwis Wędkarski potrzebujemy Twojej zgody na przetwarzanie danych osobowych oraz danych zapisanych w plikach cookies. Proszę o zapoznanie się z Polityką prywatności.